Prawie cztery lata od uchwalenia i podpisania Ustawy o odbudowie Pałacu Saskiego i 17 miesięcy od rozstrzygnięcia konkursu na koncepcję architektoniczno-urbanistyczną na placu budowy nic się nie dzieje. W dużej mierze dlatego, że placu budowy… nie ma. Nie ma nawet umowy z pracownią WXCA, która wygrała wspomniany konkurs. Powołana celową ustawą spółka Pałac Saski opóźnienia tłumaczy opracowaniem drugiej wersji umowy, którą zamierza podpisać z projektantami. Pierwsza była gotowa już pod koniec 2023 r., ale w międzyczasie zmieniła się władza i umowa poszła do kosza.
O mały włos do kosza nie poszedłby cały projekt. Bartłomiej Sienkiewicz głosował w Sejmie przeciw odbudowie Saskiego – ale wtedy był w opozycji. Po objęciu teki ministra kultury zadeklarował, że Saski powinien być jednak odbudowany. Poza zmianą zarządu i rady nadzorczej spółki budowa miała iść normalnym trybem. Jednak krótko po tym zmiana nastąpiła również w Ministerstwie Kultury. Ministra Hanna Wróblewska o odbudowie mówiła zdawkowo. Tymi słowami można również opisać finansowanie spółki. Zakładany na 2025 r. budżet przewidywał kwotę 462 mln zł. Realia są skromniejsze. – Umowy dotacyjne zawarte przez spółkę z Ministerstwem na 2025 r. opiewają na łączną kwotę 33 386 600 zł – informuje Sławomir Kuliński, rzecznik spółki.
Ten poziom finansowania stawia pod znakiem zapytania podpisanie umowy z WXCA. Szacuje się, że dokumentacja architektoniczno-urbanistyczna będzie kosztowała między 80 a 90 mln zł. – Wierzymy w ten projekt, jesteśmy jego wielkimi fanami i liczymy, że nastąpi jak najszybsze sfinalizowanie umowy. Ale do momentu podpisania umowy nie jesteśmy w stanie zacząć żadnych konkretnych prac projektowych. Skala przedsięwzięcia jest tak duża, że zespół, który trzeba będzie stworzyć do tego zadania, może liczyć nawet 200 osób – mówi Szczepan Wroński, jeden z twórców pracowni WXCA.