Domek na wodzie do spotkań biznesowych ani solarium dla kebabowni nie zwiększą odporności małych przedsiębiorców z branży HoReCa (hotele, restauracje, catering) w razie kolejnego ataku pandemii. Także pieniądze na zakup mobilnych ekspresów do kawy nie są dowodem, że mała firma dywersyfikuje działalność. A jednak na takie i podobne cele Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości przyznała pieniądze z KPO (od 50 tys. do 540 tys. zł dla małych firm, które ucierpiały podczas pandemii covid). Za to, w czyje ręce trafią, odpowiada Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej, jednak ministra Pełczyńska-Nałęcz nie poczuwa się do winy. Sprawą zajęła się prokuratura. Premier Tusk zapowiedział, że zostaną wyciągnięte konsekwencje, także polityczne (tuż przed wybuchem afery odwołano szefową PARP).
Afera rozgrzała sieć. Wzburzyła też Jarosława Kaczyńskiego, który stwierdził, że unijne pieniądze miały być „na bezpieczeństwo lekowe, a nie ma na nic”. Wyrazy słusznego oburzenia warto uzupełnić. Program i warunki wykorzystania środków z KPO dla HoReCa został opracowany w 2022 r. przez rząd PiS. Ten sam rząd nie był w stanie przez kilka lat stworzyć listy leków krytycznych, których produkcję moglibyśmy uruchomić w kraju, budując dzięki unijnym pieniądzom fabrykę substancji czynnych, tzw. API. Sprawę bezpieczeństwa lekowego zawalił więc rząd PiS – to trzeba przypomnieć prezesowi.
Po wyborach w 2023 r. z dużym opóźnieniem środki z KPO zaczęły wreszcie płynąć do Polski i żeby zdążyć je wykorzystać, nie śrubowano kryteriów. Nie zdecydowano się także na zmianę podstawowego wymogu, czyli „dywersyfikacji”.
Restauracje i hotele mogą się starać o nikłą część pieniędzy z KPO. Rzeczywiście, czasu na wykorzystanie tych środków jest bardzo mało, ale to nie może oznaczać, że głównym kryterium ich przyznawania jest to, czy zostaną wydane.