Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Co nam w schronie gra

Tankujemy Chopina od pokoleń, więc mamy go w żyłach. Słyszysz fortepian, myślisz „Chopin” – i na odwrót.

Usłyszałam w radiowej Dwójce, jak komentator konkursu chopinowskiego witał się ze słuchaczami z Filharmonii Narodowej, gdzie „rozpoczął się właśnie trzeci etap zmagań pianistów”. Słowo „zmagania” pasuje mi raczej do sportu. Pamiętam z dzieciństwa, że podczas któregoś mundialu w sąsiednim domu defenestracji uległ telewizor Rubin (ponad 50 kg na licencji radzieckiej!) po niekorzystnej dla naszych orłów sędziowskiej decyzji. U nas na dzielni jeszcze żaden telewizor, komputer czy radioodbiornik nie wyleciały przez okno. Tankujemy Chopina od pokoleń, więc mamy go w żyłach. Słyszysz fortepian, myślisz „Chopin” – i na odwrót. Niektórzy jednak przedawkowali…

Mój syn Antoni ma doskonały słuch, jest bardzo muzykalny, ale chyba przesadziłam ze słuchaniem Dwójki w samochodzie, bo gdy słyszy muzykę z epoki romantyzmu, rzuca się, by zmienić stację, krzycząc: „Niesiopen, niesiopen”. To nie Chopin, synku, tylko Sibelius. „Wyłącz, wyłącz”. No, ale jak któryś z polskich śpiewaków czy pianistów robi karierę na świecie albo gdy trzeba emitować wysokiej jakości transmisję na cały glob, to wtedy politycy stają się melomanami. Musowo trzeba zrobić sobie z jakimś pianistą rolkę na socjale, wiadomo.

Na co dzień kulturę odkłada się jednak na pawlacz, żeby nie gęgała i nie zawracała gitary o dotacje. Przecież gołym okiem widać, że na takim flecie czy skrzypkach można sobie na ulicy czy w przejściu podziemnym pograć. Poza tym czy ta cała kultura nie docenia, że politycy dali kilkadziesiąt milionów na kościoły? Tam jest akustyka i mnóstwo pustych miejsc, a takie np. organy też mają klawiaturę, to się nadadzą dla pianistów.

Doszedł niedawno kolejny argument: kultura musi poczekać, bo teraz budujemy schrony.

Polityka 43.2025 (3537) z dnia 21.10.2025; Felietony; s. 104
Reklama