Test na Polaka
Test na Polaka. Jakie pytania przygotuje resort? Najwięksi „Polacy z Polski” mogliby nie zdać
Wystarczy poczytać komentarze w mediach społecznościowych pod artykułami dotyczącymi kwestii związanych z migracją i przyznawaniem polskiego obywatelstwa, wystarczy przeanalizować wypowiedzi prawicowych polityków na ten temat, żeby wiedzieć, że Polacy w kwestii przyjmowania nowych członków do swojej wspólnoty będą bardzo zasadniczy i surowi. Może właśnie dlatego, że sami dobrze wiedzą, jak to działa. Będziemy wymagać, by kandydaci na Polaków, deklarując, dlaczego „wybrali Polskę”, okłamywali nas tak samo, jak nasi rodacy okłamywali urzędników niemieckich, amerykańskich czy brytyjskich. A my będziemy udawać, że wierzymy.
Zapewne dlatego prezydent Rzeczpospolitej Karol Nawrocki we własnym projekcie ustawy domaga się wydłużenia z trzech do dziesięciu lat minimalnego okresu nieprzerwanego pobytu w Polsce w celu uzyskania polskiego obywatelstwa. Żeby ekspozycja cudzoziemca na Polskę trwała dłużej i żeby cudzoziemiec miał na wytwarzanie w sobie wiedzy i przywiązania więcej czasu.
Minister spraw wewnętrznych i administracji Marcin Kierwiński uważa podejście prezydenta do migracji za „wybiórcze” i „mało wyrafinowane”. Sądzi, że ma lepsze: mówił na przykład pod koniec października o konieczności „przejścia merytorycznej oceny i procedury” przez osoby starające się o polskie obywatelstwo. Wtórowała mu wiceszefowa resortu Magdalena Roguska, wspominając o „szukaniu środka pomiędzy otwartością a odpowiedzialnością” i opisując „cztery filary”, na podstawie których Rzeczpospolita będzie udzielać chętnym swoich paszportów i swojej tożsamości. Ma to być, owszem, podkreślana przez prezydenta kwestia długości pobytu, ale również deklaracja lojalności wobec państwa polskiego (włącznie z podpisaniem stosownego aktu), rezydencja podatkowa oraz – novum wśród filarów – test na obywatelstwo dodany do testu znajomości języka polskiego.