Bezpieczeństwo w obecnych czasach stało się kluczowym hasłem politycznym, a wrogie działania ze wschodu i niekończąca się wojna w Ukrainie potwierdzają, że nie jest to jedynie marketingowy chwyt partyjnych spin doktorów. W minionym roku obserwowaliśmy nasilenie działań sabotażowych i dywersyjnych, w tym najbardziej niepokojący incydent, czyli listopadowy atak na tzw. infrastrukturę krytyczną kraju i próbę doprowadzenia do katastrofy kolejowej na linii Warszawa–Dorohusk (na szczęście, m.in. dzięki czujności maszynisty – nieudaną). Za podejrzanymi działającymi na rzecz Rosji: Ołeksandrem Kononowem i Jewhenijem Iwanowem wystawiono czerwone noty Interpolu. Ale to niejedyne przypadki, które poderwały polskie służby i wojsko. Zakłócanie sygnałów GPS, kolejne próby podpaleń i paraliżowania lotnisk, nasilona aktywność szpiegowska (w tym działalność tzw. grupy kamerkowców), szerzenie dezinformacji, ataki hakerskie – to tylko część wrogich posunięć wychwyconych na terenie naszego kraju. Wyjątkowo działający na wyobraźnię i mogący wywołać panikę w społeczeństwie był wrześniowy nalot rosyjskich dronów, które naruszyły przestrzeń powietrzną Polski i spadły lub zostały strącone w kilkunastu miejscowościach. I w tym przypadku nikomu nic się nie stało. Wraz z dronami ruszyła jednak rosyjska propaganda i przekaz, że drony były ukraińskie – tę narrację tradycyjnie szybko podchwyciła polska skrajna prawica spod znaku Brauna i Konfederacji. Po tym incydencie polskie władze przyspieszyły budowę systemów antydronowych, zachęcano także Polaków do szkoleń wojskowych i przygotowywania tzw. plecaka ewakuacyjnego. Pod koniec roku zamknięto też ostatni rosyjski konsulat w Polsce (w Gdańsku).
Polityka
1/2.2026
(3546) z dnia 29.12.2025;
Ludzie i wydarzenia. Kraj. Co zapamiętamy z roku 2025;
s. 12
Reklama