Już dawno nie było tylu dobrych wiadomości pod koniec roku. Gospodarka rośnie rekordowo, podobnie jak płace; bezrobocie najniższe od lat, deficyt budżetu na szokująco niskim poziomie. Nieoczekiwanie - jeśli przypomnieć sobie atmosferę sprzed roku - skończył się okres politycznej smuty, czyli hałaśliwych, chaotycznych i niezbornych rządów populistycznej koalicji.
Historia IV RP, która miała trwać dekady, dobiegła końca po niespełna dwóch latach, przerwana wyrokiem wyborców. Nowy rząd i premier sprawiają wrażenie rozsądnych, spokojnych, nienapastliwych - a to już prawdziwa polityczna i moralna rewolucja.
Również w Europie mamy serię fortunnych zdarzeń: udało się wreszcie rozwiać wiszącą nad Unią atmosferę zwątpienia i podpisać traktat reformujący Wspólnotę. Dzięki temu Unia, wreszcie z naszym udziałem, jest lepiej przygotowana, aby podjąć globalną rywalizację i odpowiedzialność. A co najważniejsze dla nas - wchodzimy właśnie do strefy Schengen. Znikają kontrole graniczne; symbolicznie i praktycznie Polska staje się częścią wolnego, otwartego i przyjaznego świata. Dla pokoleń, które pamiętają zaduch z czasów PRL, to chyba jedna z najbardziej podniosłych chwil w życiu.
Myślę, że u progu 2008 r. warto przyjąć założenie, że limit cudów dla Polski się wyczerpał. I teraz pora pomóc Opatrzności.