Chodzi o duże zamierzenie – połączenie muzeum, archiwum, ośrodka badawczo-edukacyjnego. Centrum ma upamiętnić Solidarność jako wielki ruch obywatelski, którego znaczenie sięga poza Polskę. Władze Gdańska koszt jego budowy określiły na 60 mln euro. Szacunki obecnego ministra kultury są wyższe – 75–80 mln euro. Finał zaplanowano na 2010 r., na obchody 30-lecia podpisania w Gdańsku porozumień sierpniowych.
13 grudnia 2007 r. został rozstrzygnięty międzynarodowy konkurs na projekt architektoniczny. Spośród 58 prac, które napłynęły z różnych stron świata (m.in. z USA, Brazylii, Kanady), międzynarodowe jury najwyżej oceniło propozycję pracowni Fort z Gdańska, znanej w ostatnich latach w Trójmieście z projektów domów handlowych, hoteli i multipleksów. Fasada zaproponowana w zwycięskim projekcie przypomina arkusze blachy, z których buduje się kadłuby statków.
W niewielkim pokoiku na poddaszu budynku dawnej siedziby Wysokiego Komisarza Ligi Narodów, zwanego obecnie Nowym Ratuszem (rezyduje tu rada miejska), ojciec dyrektor, w garniturze, z koloratką, prowadzi rozmowy kwalifikacyjne z kandydatami do pracy w Centrum – historykami, archiwistami, muzealnikami. Tymczasowo ECS ma rezydować w jednym z budynków dawnych koszar w Gdańsku-Wrzeszczu. Ma zagwarantowane, począwszy od 2008 r., spore środki na działalność – minimum 9,5 mln zł rocznie. W pierwszej fazie, nim Centrum dorobi się własnej siedziby, ma zatrudniać 30–40 osób.
Czarne i białe
Prezydent Gdańska Paweł Adamowicz z PO na pytanie o ks. Ziębę rozpływa się w zachwytach. Nietuzinkowa postać – intelektualista, porządny chrześcijanin. Otwarty, ekumeniczny, nikogo nie odrzuca. Na spotkaniach w ramach Instytutu Tertio Millennio gromadzi osoby różnych opcji i są one w stanie normalnie rozmawiać – na przykład Kowal i Stasiak z PiS z Gowinem i Rasiem z PO.