Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Grill, real i oral

Opozycja zarzuca rządowi Donalda Tuska i PO miałkość, nijakość. Platforma jawi się w tej optyce jako ugrupowanie bez celu, sensu i energii. PO najczęściej szlachetnie milczy. Ale to nie jest dobra strategia.

Zwolennicy PO nazywani są przez jej wrogów (np. na portalu Salon24) lemingami, małymi gryzoniami, stworzeniami bezrefleksyjnymi, z małym mózgiem, z rozbudzoną sferą konsumpcji, a ze zredukowaną moralnością i świadomością polityczną. Jak wiadomo, kiedy lemingi zbliżają się do morza, sądzą, że potrafią je przepłynąć.

Pomijając fakt, że poprzednie rządy PiS z moralnością i przyzwoitością nie miały nic wspólnego, a w sferze realnych działań były nieudolne, trudności w opisie czasów, w jakich znaleźliśmy się za władzy Tuska, są rzeczywiste. O ile PiS zwraca się do wyborców – mówiąc tekstylnym symbolem – w moherach, o tyle Tusk, jak się wydaje, stawia na ludzi w szortach przy grillu. Jego nie do końca zwerbalizowany przekaz jest następujący: tak, jestem przywódcą stada, choćby lemingów, ludzi, którzy chcą stać się normalnymi, nudnymi Europejczykami. Jesteśmy – taka jest chyba diagnoza PO – społeczeństwem coraz bardziej zbliżonym do europejskiej średniej, na etapie pierwotnego dorabiania się, ukorzeniania się w swojej klasie.

 

Jeszcze nie przeszliśmy do stanu finansowej beztroski, która objawia się szukaniem nowych ideowych hobby w rodzaju ekologii, walki z globalnym ociepleniem czy aktywnej obrony inności obyczajowych i seksualnych. To będzie następny etap. Na razie jest radość konsumpcji, większe zarobki, swoboda podróżowania, nowe mieszkania i działki na Mazurach, zabezpieczanie przyszłości dzieci, lokaty, kredyty. I do takich właśnie wyborców skierowane było słynne majowe orędzie Tuska wśród zieleni.

Reklama