Kraj

Pożegnanie Liszki

Odeszła, bo od kilku miesięcy dochodziło do scysji z Nowakiem i Arabskim?

Oficjalnie za rozstaniem Agnieszki Liszki z funkcją rzeczniczki rządu stoją głównie względy prywatne, a dokładniej: plany ułożenia życia osobistego. Reorganizacja służb prasowych, której zakończenie podawano jako drugi powód odejścia szefowej PR w gabinecie Donalda Tuska, została przeprowadzona częściowo. Liszka – po odejściu poprzedniej szefowej Centrum Informacyjnego Rządu Agnieszki Glapiak – ściągnęła na jej miejsce Jacka Filipowicza, dziennikarza i piarowca, dobrze ocenianego przez kolegów z branży. Zmieniła też stronę internetową KPRM.

Znajomi byłej rzeczniczki mówią, że specyfika pracy na pierwszej linii politycznego frontu nie pasowała do jej osobowości, co było widać zwłaszcza ostatnio, gdy notowania rządu zaczęły spadać. Inni potwierdzają, że od kilku miesięcy dochodziło do scysji między Liszką a „grupą gdańską”, uosabianą przez Sławomira Nowaka i Tomasza Arabskiego, oraz Igorem Ostachowiczem, w Kancelarii Premiera oficjalnie odpowiadającym za marketing polityczny. Sama rzeczniczka miała podpaść premierowi po kiepskim rozegraniu medialnym podróży do Peru. Krótko potem złożyła dymisję.

W ocenie polityków PO Agnieszka Liszka sprawdzała się bardziej jako asystent prasowy niż rzecznik. Wystąpienia, które przygotowywała dla premiera, były dobrze oceniane. Zachowywała też przytomność umysłu: – Raz na posiedzeniu klubu toczyła się krytyczna rozmowa na temat jednego z naszych kolegów. Podeszła do premiera i uświadomiła go, że osoba, o której mówimy, jest na sali – opowiada poseł Platformy.

Rzeczniczka rządu Tuska skończyła dziennikarstwo i stosunki międzynarodowe na UW. Obroniła też doktorat z socjologii. Była dziennikarką Warszawskiego Ośrodka Telewizyjnego. Kilka lat pracowała jako rzecznik prasowy Andrzeja Olechowskiego.

Reklama