Krzysztof B. przebywa w kilkuosobowej celi, gdzie – jak zapewnia Mirosław Dudar, dyrektor aresztu – nikt go nie pobił, co najwyżej zwyzywał. Dla bezpieczeństwa osadzonego najważniejszy jest dobór współwięźniów. Jak się wiara dowie, z kim dzieli sedes, następuje przerzutka, czyli zmienia mu się miejsce siedzenia.
W polskich więzieniach przebywa 1100 osób skazanych za czynności seksualne z osobami małoletnimi lub za pornografię dziecięcą. Z tego tylko 135 to pedofile, czyli tacy, u których biegli sądowi stwierdzili zaburzenia preferencji seksualnych. Od dwóch lat, dzięki zmianom w kodeksie karnym wykonawczym, można z takimi skazanymi prowadzić terapię. Trafiają na oddziały terapeutyczne dla osadzonych z tzw. niepsychotycznymi zaburzeniami oraz upośledzonych umysłowo. W opracowaniu programu uczestniczył m.in. prof. Zbigniew Lew-Starowicz.
– Jest to terapia behawioralno-poznawcza, czyli ucząca kontroli emocji – wyjaśnia Luiza Sałapa, rzecznik prasowy Centralnego Zarządu Służby Więziennej. – Program trwa około 12 miesięcy, jest podzielony na sekwencje. Skazani dowiadują się, jak sobie radzić, gdy przyjdzie moment krytyczny, czyli pojawią się pedofilne myśli. Uczymy ich empatii, bo w większości są pozbawieni współodczuwania. Nie mają świadomości, że ofiara cierpi.
Terapia wobec pedofilów, którzy dopuścili się czynów seksualnych wobec małoletnich, jest prowadzona w siedmiu placówkach (Zakład Karny w Oleśnicy, ZK nr 2 w Łodzi, Areszt Śledczy w Starogardzie Gdańskim, ponadto więzienia: Rawicz, Sztum, Goleniów i Rzeszów). Grupy terapeutyczne liczą zwykle po osiem osób. Z prostego rachunku wynika, że nie wszyscy ze 135 skazanych pedofilów uczestniczą w programie.
W Zakładzie Karnym w Rawiczu terapii są poddawani więźniowie karani po raz pierwszy, skazani z reguły na 2–3 lata pozbawienia wolności.