Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Nobel medialny

Nobel medialny

Polskie media rozdmuchały sprawę ewentualnego Nobla z fizyki dla prof. Aleksandra Wolszczana. Jego kandydatura, choć prawdopodobna, nie pojawiała się w poważnych rankinagach biorących pod uwagę coś więcej niż dobre chęci i pobożne życzenia.

Doniesienie szwedzkiego dziennika Dagens Nyheter, o tym, że prof. Wolszczan jest jednym z tegorocznych kandydatów zostało potraktowane prawie jak pewnik. Ale tylko w Polsce. Media zrobiły z prof. Wolszczana Dodę-Elektrodę polskiej astronomii (oto co pisał np Dziennik przed ogłoszeniem werdyktu Komitetu Noblowskiego).

Zupełnie niepotrzebnie rozbudzono apetyty Polaków. Dlatego dziś jeszcze bardziej nam szkoda, że jednak tego Nobla nie było. A przewidzenie, kto dostanie nagrodę jest niezwykle trudne. W każdej dziedzinie, w której przyznawane są nagrody odkryć godnych takiego wywyższenia nie brakuje. Czekają w kolejce. Pewnymi sygnałami są inne nagrody przyznawane kandydatom do Nobla. W mojej dziedzinie, biologii, najlepszym wskaźnikiem jest nagroda Laskera. Większość "Laskerów" staje się po kilku latach "Noblami". Jednak Komitet Noblowski dba o swą reputację i zwykle spośród trzech odznaczonych Laskerem wybiera do Nobla dwóch i dodaje jakiegoś ważnego nie-Laskera z branży.

Główne odkrycie prof. Wolszczana oczywiście zasługuje w pełni na nagrodę Nobla. Ale jest z nim pewien problem. Otóż twórcą metody, którą zastosował z powodzeniem prof. Wolszczan do odkrycia pierwszej planety z poza Układu Słonecznego, był prof. Bohdan Paczyński. Niestety, prof. Paczyński już nie żyje i Nobla dostać nie może.

Co do przeszłości prof. Wolszczana, to jestem przekonany, że nie ma ona absolutnie żadnego wpływu na decyzje podjęte w Sztokholmie. Na łamach bloga naukowego

Reklama