Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Wiraże Tuska

Fot. Leszek Zych Fot. Leszek Zych
Dymisja dobrego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego oraz plany powołania komisji śledczej w sprawie zabójstwa Krzysztofa Olewnika, nastąpiły z tych samych przyczyn – politycznych.

W gabinecie Donalda Tuska dokonała się więc pierwsza zmiana personalna w resorcie kluczowym, najmocniej od początku atakowanym przez PiS. Znaczy ona coś więcej niż samą wymianę ministra.

 

Dymisja Zbigniewa Ćwiąkalskiego i dość rozpaczliwe desygnowanie Andrzeja Czumy (ławka kadrowa PO w przypadku resortu sprawiedliwości okazała się wyjątkowo krótka) zwieńczyły kilka innych faktów mogących świadczyć o tym, że premier zaczyna reagować nerwowo. Nie wytrzymuje presji wynikającej z nacisków PiS szykującego się do nowej ofensywy, ale także z rysujących się kłopotów gospodarczych.

Przy okazji dymisji ministra Tusk wiele mówił o wysokich standardach: trzecie samobójstwo w więzieniu, a więc minister ponosi polityczną odpowiedzialność. Tak się dzieje w wielu krajach demokratycznych i pilnowanie standardów politycznej odpowiedzialności, po latach braku egzekwowania jakiejkolwiek, byłoby chwalebne. Sam Tusk jednak wagę tej troski o standardy osłabił, urządzając istne trzęsienie ziemi w resorcie, dymisjonując jak popadnie i to w atmosferze dezawuowania odwoływanych, wskazywania na jakieś bliżej nieokreślone zaniedbania i bałagan. Styl tych dymisji, o których odwoływani, na przykład prokurator krajowy, dowiadywali się z mediów, nie pasuje do tej ekipy, do tego premiera i polityki, jaką nam dotychczas proponowano. Nie pasuje też do żadnych demokratycznych standardów. Były to raczej chaotyczne gesty wykonywane pod presją mediów, rosnących i coraz trudniejszych do zaspokojenia roszczeń państwa Olewników i przede wszystkim nasilających się ataków PiS.

Polityka 5.2009 (2690) z dnia 31.01.2009; Temat tygodnia; s. 16
Reklama