Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Sikorski nie helikopter

Radosław Sikorski przedstawił w Sejmie rutynowe exposé, które wypada pochwalić za trzymanie się ziemi

Radosław Sikorski przedstawił w Sejmie rutynowe exposé, które wypada pochwalić za trzymanie się ziemi. Za pierwszy z priorytetów (trochę ich za dużo) minister uznał mocniejsze pogłębianie integracji naszego kontynentu, dalej pakiet klimatyczno-energetyczny, wypromowanie partnerstwa wschodniego, przywrócenie dobrosąsiedzkiego, partnerskiego dialogu z Niemcami, odblokowanie dialogu w stosunkach polsko-rosyjskich i - niezależnie od losu tarczy antyrakietowej - nadanie konkretnej treści Deklaracji o Współpracy Strategicznej z USA. Minister stąpa po ziemi, bo akcentuje, iż Polska powinna prezentować swe atuty w „grze drużynowej", że to daje - także wobec Rosji - więcej niż działanie w pojedynkę. Sikorski apelował, by go rozliczać z długofalowych rezultatów, a nie z „siły uderzania butem w pulpit". I słusznie.

Dwie uwagi. Partnerstwo wschodnie, solidarność energetyczna, promowanie Polski, a nawet Rok Chopinowski (2010) - wymagają inwestycji, rurociągów, portów, słowem: pieniędzy. W świecie współczesnym sprawy zagraniczne zrosły się z gospodarką. Przydałaby się nie tylko dobra współpraca ministra z prezydentem, ale przede wszystkim z premierem, ministrem gospodarki i finansów. Tylko tak można osiągnąć długofalowe rezultaty, które Sikorski optymistycznie zapowiada. I druga. Zrodziły się w zachodniej prasie plotki o kandydaturze Sikorskiego na sekretarza generalnego NATO. Wczesne plotki zwykle pojawiają się po to, by kandydata spalić. Szanse Sikorskiego na zagraniczną posadę nie stoją wysoko. Ale zupełnie nie ma się czym martwić. Z wiadomego kompleksu polska opinia uważa każde zagraniczne stanowisko za niebywały rarytas. Przecież kierowanie sprawami zagranicznymi w Polsce to teka ważniejsza i bardziej odpowiedzialna niż sekretarzowanie Sojuszowi, gdzie na co dzień niejeden ambasador czuje się ważniejszy od sekretarza. Co innego, gdyby Sikorski był byłym ministrem, ale chyba się na to nie zanosi?

Polityka 8.2009 (2693) z dnia 21.02.2009; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 10
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną