Przez lata niektórzy z nas pytali: kochamy papieża, ale czy go słuchamy? Dziś można zapytać: czy pośmiertny kult Jana Pawła II nie przysłania odchodzenia od jego przesłania? Czy nie jest tak, że im więcej tych widowisk i peanów ku czci Wojtyły, tym mniej Wojtyły w codziennym życiu Kościoła i katolików w Polsce? Oczywiście, są wyjątki. Nie jeden duchowny i świecki rzeczywiście stara się nie tylko od święta, ale i na co dzień żyć Ewangelią i naukami papieża Polaka.
A jednak nie mam wrażenia, że tacy ludzie nadają dziś ton. Na co dzień słyszymy ojca Rydzyka, pogróżki abp. Głódzia, a nawet Pieronka, kiedyś uważanego za pierwszego liberała w episkopacie, o "wojnach'', jakie mogą zostać wydane przez Kościół rządowi, jeśli nie zmieni zdania w sprawie In vitro czy "wartości chrześcijańskich" w nowej ustawie o mediach publicznych. Na co dzień słyszymy o tropieniu agentów w Kościele. O potrzebie umacniania katolickiej tożsamości i katolickiej ortodoksji. W mediach miejsce katolików zajmują zwykle w dyskusjach duchowni i świeccy o orientacji anty-liberalnej. Doskonale współgra to z pontyfikatem Benedykta XVI, ale czy z przesłaniem Jana Pawła II?