Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Mafiosi demoludów

Ojciec chrzestny serbskiej mafii Zeljko Razanovic, zwany Tygrysem. Fot. East News Ojciec chrzestny serbskiej mafii Zeljko Razanovic, zwany Tygrysem. Fot. East News
W państwach bloku wschodniego 20 lat temu narodziła się przestępczość zorganizowana, zwana mafią. To jedyny tegoroczny jubileusz, którego obchody odbędą się w ciszy.

Narodziny polskiej mafii początkowo zlekceważono. Dopiero kiedy zaczęła doskwierać, wybuchły strzelaniny, polała się krew, policja i dziennikarze przystąpili do diagnozowania nowego zjawiska. Dostrzegli cechy typowego mafioso: gruby kark, złoty łańcuch na szyi i wygolona glaca. Wymachiwał kluczykami do czarnej Beemki albo Mercedesa, ubrany był w dres, adidasy, a za pazuchą ukrywał broń.
 


Nie dostrzeżono wówczas drugiej mafijnej postaci, tej ukrytej w cieniu. Ubranej w garnitur od najlepszego krawca, z elegancką teczką, otoczonej zapachem drogiej wody kolońskiej. Tak nosili się byli funkcjonariusze służb specjalnych po upadku ustroju, który ochraniali. Ci w dresach i ci w garniturach to były dwa palce jednej dłoni – potrzebne sobie nawzajem. Mięśniak w dresie dawał poczucie siły, a elegant miał niebywałą smykałkę do interesów.

Podobnie rzecz przebiegała w innych krajach, w których wicher historii zdmuchnął komunizm. Tworzyły się grupy przestępcze działające najpierw kameralnie, na małą skalę, ale szybko nabierające rozmachu. I zawsze obok brutalnych gangsterów, typowych wykonawców czarnej roboty, pojawiali się ci w garniturach. To właśnie oni pierwsi spostrzegli, ile możliwości niosą ze sobą przemiany.

W Bułgarii już w 1986 r. dekretem nr 56 zezwolono na tworzenie prywatnych firm i spółek akcyjnych. Większość spółek (ok. 90 proc.) założyli funkcjonariusze DS (Dyrżawna Sigurnost), bułgarskiego odpowiednika Służby Bezpieczeństwa. Dwa lata później Michaił Gorbaczow przeforsował w ZSRR ustawę o spółdzielczości.

Polityka 16.2009 (2701) z dnia 18.04.2009; Raport; s. 34
Reklama