Nasza odmłodzona reprezentacja wygrała z również odmłodzonym zespołem Rosjanek. Ale to przecież Rosjanki są aktualnymi mistrzyniami świata i uważane były za faworytki mistrzostw Europy. Polki wygrały nie dlatego że miały szczęście, a po prostu były lepsze. Grały z pasją, wychodziły obronną ręką z niekorzystnych sytuacji i zdobywały punkty w momentach, kiedy wydawało się pewne, że właśnie je stracą. Potrafiły odwracać niekorzystny dla siebie lot piłki, a to jest już wielką sztuką. Od pierwszej do ostatniej chwili stanowiły doskonale rozumiejący się zespół. Nie traciły pewności siebie w kolejnych trzech setach, kiedy Rosjanki je doganiały, zmniejszały naszą przewagę, a nawet wyrównywały stan seta.
Był to piąty mecz naszej reprezentacji w turnieju, czwarta wygrana, podtrzymująca szansę na finałową lokatę i medal. Nasza drużyna miała już w tym turnieju słabszy, ba, bardzo słaby występ i porażkę z Holenderkami. Polki potrafiły się po tym meczu podnieść i z teoretycznie lepszymi od Holenderek Rosjankami zagrały z ogromną pasją. To wielka sztuka podnieść się po porażce. W dodatku pod nieobecność swojego trenera Jerzego Matlaka, który ze względu na nagłą chorobę swojej żony musiał opuścić drużynę. Tym większy honor dla naszych siatkarek.
Turniej się jeszcze nie zakończył, jest w toku. 1 października nasza reprezentacja zmierzy się z silną drużyną Bułgarii, od czego będzie zależał awans do puli finałowej. Ale bez względu na wynik możemy powiedzieć, że mamy utalentowany zespół, który będzie kontynuował tradycję „złotek", kiedy Polki zostawały mistrzyniami Europy.