Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Sylwester jednak optymistyczny

Getty Images

Swojego czasu zbieraliśmy się z przyjaciółmi w noc sylwestrową. Były tańce i radziecki szampan (rumuński był gorszy). Na kilkanaście sekund przed północą zaczynało się chóralne odliczanie: piętnaście, czternaście, trzynaście... Potem bił zegar i strzelały korki. Jakkolwiek irracjonalne to było, każdemu się zdawało, że wchodzimy w jakiś nowy czas, lepszy oczywiście, w którym spełniać się będą marzenia, a świat się zarumieni. Witając nowy rok 2015, nie mam już cienia tamtych złudzeń. I wcale nie dlatego, że coraz bliżej do końca, czyli, jak mówi ludowe porzekadło: „kachu, kachu i do piachu”. Śmierć jest nieunikniona i wpisana była w tamte onegdysiejsze radosne zabawy. Cóż jednak przyniósł nam 2014 r., na który też czekaliśmy z głupawą nadzieją z bąbelkami w kieliszkach?

Szaleństwo nie opuściło ludzkości. Syria, Irak, Państwo Islamskie, Libia, Mali... Zakładnicy z odciętymi głowami... Rozumiem, że to nie musi obchodzić porządnego europejskiego obywatela idącego punktualnie do pracy, niebijącego żony i dzieci, oglądającego seriale w telewizji i odmawiającego paciorek w niedziele. Pisał już Czesław Miłosz:

„Że gdzieś tam daleko
Wciąż wojna się pali?
To zdarza się tylko
Wśród ciemnych górali.
Za skarb cały mają
Opończę baranią
I życie tak nędzne
Szacują zbyt tanio.
To los barbarzyńców
Rozprawiać się krwawo.
Nie im demokracja,
Bo obce im prawo...”.

Rzeczywiście nie można od nikogo wymagać współbolenia z egzotycznymi ofiarami egzotycznych fanatyków. Zresztą kto tam daleko, za górami, za pustyniami jest lepszy, a kto gorszy?

Polityka 1.2015 (2990) z dnia 28.12.2014; Felietony; s. 110
Reklama