Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Wróg bliski i daleki

Miałem pisać o czymś zupełnie innym, ale na razie się nie da. Czy otwierasz telewizor, czy sięgasz po prasę – wszędzie o straszliwym ponoć problemie uchodźców.

Nastąpiło już w tej kwestii takie pomieszanie z poplątaniem, że chociaż zgadzam się w stu procentach z Andrzejem Olechowskim (ach, jaki był to wspaniały minister spraw zagranicznych w porównaniu z Sikorskim czy Schetyną!). W rozmowie z Janem Ordyńskim stwierdził, że mamy do czynienia z najzupełniej pozornym problemem dla 40-milionowego państwa, myślę, iż warto wskazać na parę kompletnie paranoicznych i nielogicznych elementów „uchodźczych” potępieńczych swarów.

1.

Skarży się opozycjonista z PiS (imię i nazwisko znane redakcji): „Ci ludzie wcale nie chcą osiąść w Polsce. Skorzystają z pierwszej okazji, żeby uciec do Niemiec”. Więc jak to jest panie pośle? Przecież chcemy, żeby było ich jak najmniej. Każdy, który opuści nasz kraj, to według pana korzyść dla Rzeczpospolitej.

Roman Giertych w wywiadzie z redaktorem Lisem powiedział żartobliwie, że rozwiązaniem sprawy uchodźców byłoby rozmieszczanie ośrodków im przeznaczonych wzdłuż zachodniej granicy Rzeczpospolitej. Coś jest na rzeczy. Pana posła z PiS to jednak nie przekonuje. Owszem chciałby, żeby imigranci uciekali z Polski, gdzie pieprz rośnie. Ale żeby do Niemiec, to już podważa naszą godność. Wyglądałoby przecież, że Teutoni są gościnniejsi i bardziej atrakcyjni od nas. Tymczasem wiadomo, że nie będzie Niemiec pluł nam w twarz. Bądź tu mądry i pisz wiersze? Jeden poeta już nawet napisał. Aleksander Fredro mianowicie: „Osiołkowi w żłoby dano,/W jeden owies, w drugi siano./Uchem strzyże, głową kręci./I to pachnie, i to nęci…”.

2.

Kolejny antyuchodźczy argument brzmi: „Jeżeli przyjmiemy uchodźców, to za chwilę sprowadzą nam oni tutaj swoje rodziny”.

Polityka 41.2015 (3030) z dnia 06.10.2015; Felietony; s. 112
Reklama