Co dziś jest muzyką żydowską? I skąd takie powodzenie tego tematu dziś, w Polsce, w której od dawna prawie nie ma Żydów? Jedną z przyczyn jest świadomość, że to na tych ziemiach przed kataklizmem Holocaustu było ich najwięcej, a odkrywana po omacku przez zainteresowanych kultura powstawała w dużym stopniu właśnie tutaj. Wie o tym cały świat, zawsze będą tu przyjeżdżać turyści zainteresowani tą częścią historii i kultury. A póki będą turyści, póty będzie komercja.
Ale są i przyczyny artystyczne. Powiedzmy przede wszystkim, że dziś muzykę żydowską grają nie tylko Żydzi. W Polsce wykonują ją przede wszystkim Polacy, z których tylko niewielka część ma żydowskie korzenie. I co w tym dziwnego? Polacy grywają też np. muzykę irlandzką. World music – muzyka świata – jest dziś własnością wszystkich, tematy ludowe różnych narodów są w epoce multikulti skarbnicą, w której każdy może szukać inspiracji.
Polska muzyka żydowska dzieli się na parę nurtów. Ten neoklezmerski – jak można by nazwać produkcje od folkowych po komercyjno-cepeliowskie – wciąż trzyma się mocno, choć zjada już własny ogon. Narodził się na zapleczu krakowskiego Festiwalu Kultury Żydowskiej; w zeszłym roku 20-lecie obchodził zespół Kroke, pierwszy z serii założonych na tej fali. Dalsze z działających do dziś krakowskich formacji są o kilka lat młodsze: w 1997 r. powstał The Cracow Klezmer Band (obecnie Bester Quartet), rok później Di Galitzyaner Klezmorim i Max Klezmer Band. Z czasem zaczęły powstawać zespoły w innych miastach, np. w Lublinie (KlezmaFour, Klezmaholics).
Bliżej i dalej korzeni
Największą karierę zrobił w tej grupie Bester Quartet, od 13 lat związany z firmą Johna Zorna Tzadik, w której wydał już siedem albumów. Muzycy krakowscy grają znakomicie, ale to, co grają, ma częściej posmak bałkański niż żydowski (podobnie jest w przypadku większości polskich zespołów z tej grupy).