Szczęśliwe małżeństwo w muzyce rockowej jest jak śnieg w maju. To zjawisko rzadkie, a jeśli nawet się zdarzy, zwykle nie przetrwa do kolejnej trasy koncertowej. Do wyjątków należała zawsze amerykańska grupa Sonic Youth, bohaterowie alternatywnego rocka ostatnich trzech dekad. Mimo znaczących komercyjnych sukcesów i mimo mody na ich muzykę w latach 90. nie dali się ponieść fali łatwej sławy. Kim Gordon i Thurston Moore, stojący na czele tej grupy, byli małżeństwem przez 27 lat, przez 17 lat wspólnie wychowywali córkę Coco. Wydawało się, że ich związek podlega równie alternatywnym prawom co sama muzyka. „Pokazywali całemu pokoleniu, jak można dorastać” – pisano. Jako rockandrollowi rodzice w stabilnym związku byli symbolem dla pokolenia późnych baby-boomersów, które miało nie powtarzać błędów rodziców, wolniej się starzeć, żyć inaczej. Aż po latach skończyło się tak samo. Para się rozstała, a wraz z nią – cały zespół.
Wspomnienia Kim Gordon, które właśnie zyskały w Ameryce status bestsellera, noszą tytuł „Girl in a Band”, czyli „Dziewczyna w zespole”, i odnoszą się do tej właśnie sytuacji: „Okazaliśmy się kolejnym stereotypem porażki związku dwojga ludzi: kryzys wieku średniego, druga kobieta, podwójne życie” – pisze bohaterka. Stereotypowy był sposób, w jaki Kim dowiedziała się o zdradzie męża: przypadkowo odczytała jego esemesa. Potem zajrzała do maili. Dodatkowych dowodów dostarczali fani grupy, którzy opublikowali na stronie Sonic Youth przypadkowo zrobione zdjęcie Thurstona z kochanką, która była zarazem jego wspólniczką (namówiła go na założenie wydawnictwa książkowego), dodając komentarze typu: „Kim, uważaj, mężczyźni to świnie, a najwięcej romansów zawiązuje się w pracy” albo „Niektórzy faceci chcą tylko patrzeć, jak świat płonie” (to z filmu „Mroczny rycerz” Nolana).