Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kultura

Od Facebooka do sztambucha

Dehnel, Twardoch, Siemion: pamiętniki i dzienniki ciągle w modzie

Piotr Siemion Piotr Siemion Adam Tuchliński/Newsweek Polska
Dziennik, który wydawał się gatunkiem odchodzącym razem z XX wiekiem, przeżywa właśnie renesans. Swoje dzienniki opublikowali Jacek Dehnel, Szczepan Twardoch i Piotr Siemion. Kto następny?
Jacek DehnelKrzysztof Dubiel/Instytut Książki Jacek Dehnel

Jeszcze niedawno wydawało się, że koniec dzienników bliski. „Dzienniki internetowe, blogi, zajmują dziś powoli miejsce wcześniejszych, zeszytowych, maszynopisowych, wreszcie książkowych dzienników pisarzy i zapewne w przyszłości ich znaczenie będzie wzrastać” – tak Paweł Rodak kończył swoją książkę poświęconą m.in. dziennikom Dąbrowskiej, Nałkowskiej i Herlinga-Grudzińskiego. Po co ten zeszycik, skoro jednym kliknięciem można podzielić się z innymi swoim życiem i przemyśleniami, i od razu mieć odzew? I w dodatku każdy dookoła też opowiada o swoim życiu.

Nagle jednak trzech pisarzy w jednym roku zdecydowało się opublikować swoje dzienniki w formie książki: Szczepan Twardoch „Wieloryby i ćmy”, Jacek Dehnel „Dziennik roku chrystusowego” i Piotr Siemion „Dziennik roku węża”. Wszyscy aktywni w mediach społecznościowych. Publikowali komentarze, obrazki z życia, minifelietony – a więc to, co również mogłoby się znaleźć w dzienniku. Skąd więc nagły zwrot w stronę papieru?

Ten gest jest znaczący – wybrali medium trwałe, tradycyjną formę kontaktu z czytelnikami. Poza tym facebookowe wpisy nie dość, że są chwilowe i giną, to szybko mogą stracić autorstwo, rozpowszechniane przez kolejne osoby. Trafiają nie tylko do czytelników, ale też do poszukiwaczy sensacji. Widać więc, że nic nie jest w stanie zagrozić papierowej książce i że dziennik, jako forma, ma się świetnie.

„Ach, jak mi źle”

Te trzy książki bardzo się różnią, ale łączy je to, że pisane były nie do szuflady, tylko do publikacji. Są to nie tyle dzienniki intymne, ile literackie, nie odsłaniają bohaterów zanadto, nie pozwalają czytelnikowi przyłapać autora na czymś wstydliwym, bo też wszystko jest pod kontrolą.

Polityka 43.2015 (3032) z dnia 20.10.2015; Kultura; s. 78
Oryginalny tytuł tekstu: "Od Facebooka do sztambucha"
Reklama