Rzadko się zdarza, żeby pisarz doczekał się spełnienia swojej wizji jeszcze za życia. Jarosław Marek Rymkiewicz w czterech znakomitych literacko tomach opowieści o polskiej historii – „Wieszanie”, „Kinderszenen”, „Samuel Zborowski” i „Reytan. Upadek Polski” – nie tylko interpretował przeszłość, ale i tworzył możliwą wizję przyszłości Polski. Wielokrotnie przywoływał mickiewiczowski podział na dwie Polski: ludzi „rozsądnych”, „Europejczyków”, którzy chcą, żeby Polska przestała istnieć, roztopiła się, oraz Polskę „szaleńców” i „barbarzyńców”, którzy chcą, żeby istniała. Mickiewiczowski podział – jak pisze Rymkiewicz w „Reytanie” – pasuje do dzisiejszej rzeczywistości: „Trzeba więc wybierać – albo będziemy ludźmi rozsądnymi i stracimy Polskę; albo będziemy ludźmi szalonymi i przyczynimy się do jej ocalenia”. I ta wizja Polski szalonej dziś na naszych oczach się przynajmniej częściowo spełnia.
80-letni obecnie Rymkiewicz wielokrotnie sugerował, że jedyną właściwą drogą dla Polski są rządy Jarosława Kaczyńskiego. Pisał do niego w słynnym wierszu po katastrofie smoleńskiej: „Nie można oddać Polski w ręce jej złodziei/Którzy chcą ją nam ukraść i odsprzedać światu Jarosławie! Pan jeszcze coś jest winien Bratu!/Dokąd idziecie? Z Polską co się będzie działo? O to nas teraz pyta to spalone ciało I jest tak że Pan musi coś zrobić w tej sprawie/Niech się Pan trzyma – Drogi Panie Jarosławie”. Wielką karierę zrobiła użyta przez Rymkiewicza metafora Polski jako żubra, którego Jarosław Kaczyński „ugryzł w dupę” po wygranych wyborach w 2005 r. i ten zerwał się do biegu.
A przecież jeszcze nie tak dawno temu Rymkiewicz był znany przede wszystkim jako badacz literatury, znawca romantyzmu, autor książek o Słowackim i Leśmianie, i wybitny poeta (otrzymał nagrodę Nike w 2003 r.