Wolno myślę, więc jestem
Piotr Socha, autor książek dla dzieci: Wolno myślę, więc jestem
JULIUSZ ĆWIELUCH: – Dużo trzeba mieć w sobie dziecka, żeby tworzyć książki dla dzieci?
PIOTR SOCHA: – Trzeba mieć w sobie dużo ciekawości i nie nudzić. Ja od dziecka bardzo lubiłem ciekawostki. Moje książki to zbiór bogato ilustrowanych ciekawostek.
Tak mówili o komediach Barei. Pan bardzo serio opowiada dzieciom o świecie.
Pracując nad książkami, w pewnym sensie wracam do szkoły i nadrabiam wiedzę, której nauczyciele nie potrafili mi przekazać. Pamiętam, jak mając prawie 50 lat, doznałem czegoś na kształt oświecenia, kiedy zrozumiałem mechanizm rządzący przyrodą: dlaczego kwiaty są takie kolorowe, dlaczego pachną i co je łączy z owadami.
Sądząc po kolekcji zabawkowych robotów, to jednak trochę pan tego dziecka w sobie nosi.
Te roboty to moja słabość. Za każdym razem obiecuję sobie, że ten już będzie ostatni, bo jednak są dosyć kosztowne. W dzieciństwie takich nie miałem. Może rzeczywiście teraz nadrabiam. Choć to właściwie nie są zabawki. Dzieciom nie pozwalałem ich dotykać. Są za delikatne.
Dzieci?
I dzieci, i moje roboty. Łatwo je uszkodzić. Pamiętam, jak bardzo mnie zasmuciło, kiedy mój syn Janek powiedział mi, że szkoła zabiła w nim radość i ciekawość świata. W sumie to go dobrze rozumiałem, bo sam byłem uczniem przeciętnym, żeby nie powiedzieć więcej… Zwłaszcza z przedmiotów ścisłych. Tyle że ja, gdy już całkiem traciłem kontakt z lekcją, mogłem rysować portrety nauczycieli, kolegów, jakieś widoczki.
Podobno pan próbował zostać nauczycielem?
Zawdzięczam to wojsku. Po szkole tak bardzo nie wiedziałem, co mam ze sobą zrobić, że napisałem list do misjonarza werbisty z pytaniem, jak zostać misjonarzem.