Każdy album Manu Larceneta, jednego z czołowych twórców frankofońskiego komiksu, to wydarzenie godne uwagi. Nawet wtedy, gdy artysta za punkt wyjścia bierze blokadę twórczą. W przypadku „Terapii grupowej” (przeł. Paweł Łapiński, Mandioca, 5/6) z pozornego marazmu rodzi się szalona podróż przez jaźń artysty pogrążającego się w depresji, tracącego kontrolę nad rzeczywistością, wątpiącego we własny talent. A zamiast posępnej autoanalizy dostajemy brawurową zabawę komiksową materią: style zmieniają się niczym w kalejdoskopie, Larcenet gęsto podlewa narrację czarnym humorem, nie szczędząc zwłaszcza szyderstw wymierzonych w samego siebie. Mistrzowskie wykonanie, choć lektura dostarcza bardzo intensywnych wrażeń. Warto je sobie odpowiednio dawkować, przyjmowane w całości może wywołać zawroty głowy.
Ocena: 5/6