Gra o tron
Recenzja filmu: „Maria, królowa Szkotów (Mary Queen of Scots)”, reż. Josie Rourke
Filmowi „Maria, królowa Szkotów” można zarzucić wiele. M.in. szereg historycznych nieścisłości, a także irytujące nakładanie współczesnej obyczajowości na realia XVI-wiecznego dworu. Jednak jako trzymający w napięciu spektakl o kulisach władzy, spiskach i religijnych intrygach licznych pretendentów do tronu widowisko zdaje egzamin. Formalnie to jakby rewers pełnych śmierci, zbrodni i morderstw szekspirowskich portretów władców miażdżących po kolei prawdziwych lub urojonych przeciwników. Tu przeciwko sobie stają ambitne, młode kuzynki: zasiadająca na szkockim tronie, powracająca z Francji jako wdowa, katoliczka Maria Stuart (Saoirse Ronan). Oraz królowa Anglii, córka zmarłego Henryka VIII, protestantka Elżbieta I, grana przez Margot Robbie. I chociaż finał tego pojedynku zakończy się egzekucją jednej z pań (o czym przypomina prolog filmu), to przebieg całego konfliktu już taki krwawy nie jest.
Maria, królowa Szkotów (Mary Queen of Scots), reż. Josie Rourke, prod. Wielka Brytania, 125 min