Elżbieta Bawarska stała się dość nieoczywistą ikoną masowej wyobraźni, w czym wielka zasługa nakręconej blisko 70 lat temu „Sisi” z Romy Schneider w roli tytułowej. Film Marie Kreutzer jest zatem nie tylko wariacją na temat biografii cesarzowej, lecz również grą z jej popkulturowym wizerunkiem „najpiękniejszej kobiety świata”, zarazem tragicznie doświadczonej przez los. Tu Elżbieta, dusząca się w gorsecie zarówno tym dosłownym, jak i metaforycznym, jest przede wszystkim zmęczona. Znudzona dworską rutyną, pozbawiona bliskości męża, pragnie zmiany, choć dojrzewa do niej stopniowo. Kreutzer z premedytacją zaburza historyczny porządek, traktuje biografię Sisi ze sporą dowolnością i wprowadza do fabuły liczne anachronizmy oraz współczesną muzykę – choć nie w takim stopniu, w jakim kiedyś zrobiła to Sofia Coppola w „Marii Antoninie” – lecz jednocześnie nie chce z bohaterki uczynić wzoru współczesnej buntowniczki.
W gorsecie (Corsage), reż. Marie Kreutzer, prod. Austria, Luksemburg, Niemcy, Francja, 112 min