Film

Haiku istnienia

Recenzja filmu: „Pieśni ziemi”, reż. Margareth Olin

„Pieśni ziemi”, reż. Margareth Olin „Pieśni ziemi”, reż. Margareth Olin materiały prasowe
Producentami wykonawczymi są Wim Wenders i Liv Ullmann, co nieprzekonanym powinno wystarczyć za rekomendację.

Słowa nie najlepiej nadają się do opisu tego wizjonerskiego dokumentu w poetycki sposób przedstawiającego powtarzający się cykl narodzin i śmierci na dalekich krańcach wyludnionej krainy. Reżyserka pochodzi z okolic Sunnmøre na zachodzie Norwegii, dokąd powraca po wielu latach, by przyjrzeć się swoim rodzicom powtarzającym los przodków cieszących się pustelniczym życiem. Jej film to efekt uważnej, rocznej medytacji nad fenomenem trwania w czasie, zachwytu pięknem, bliskości nie tylko w znaczeniu fizycznym, ale przede wszystkim duchowym.

Pieśni ziemi (Fedrelandet), reż. Margareth Olin, prod. Norwegia, 90 min

Polityka 6.2024 (3450) z dnia 30.01.2024; Afisz. Premiery; s. 70
Oryginalny tytuł tekstu: "Haiku istnienia"
Reklama