Piotr Ibrahim Kalwas jest pisarzem osobnym i nie przejmuje się literackimi modami. Do tej pory opublikował cztery powieści: „Salam”, „Czas”, „Drzwi” i „Rasa mystica”, które najczęściej przypisywano do nurtu prozy z podróży, choć to spore nadużycie. Oczywiście u Kalwasa znaleźć można intrygujące opisy krajów afrykańskich czy Indii, ale w gruncie rzeczy autor „Domu” skupia uwagę na jednej podróży: do źródeł samego siebie.
Kim jestem? Dlaczego tak postrzegam świat? Na takie pytania, podróżując i pisząc, Kalwas próbuje odpowiadać. Podróże tego pisarza są zarazem medytacjami służącymi samopoznaniu. „Dom” w dotychczasowej twórczości Kalwasa jest książką wyjątkową. Tym razem nie jest to opowieść o podróży, lecz o oswajaniu miejsca.
Ponad rok temu autor „Czasu” zdecydował, że przenosi się do egipskiej Aleksandrii. Dlaczego? Zbrzydła pisarzowi Polska, zniesmaczył go konsumpcyjny Zachód. W niektórych miejscach „Domu” być może wypowiada się na ten temat zbyt ostro. Ale nie te passusy tekstu są najważniejsze. Kalwas skupia uwagę na szczegółach: zapachach, smakach, obrazach. Pisze o krzaku dzikich pomidorów, które podlewa, o ludziach, których spotyka na ulicach. Jest znikąd. Dlatego próbuje zrozumieć wszystko. Pojawia się więc i Polska z czasów PRL, i Egipt, którego nie znają ludzie wykupujący wycieczki.
Było już kilku piewców Aleksandrii, m.in. poeta Konstandinos Kawafis czy Lawrence Durrell, autor cyklu powieściowego „Kwartet aleksandryjski”. Teraz dołączył do nich Kalwas.
Piotr Ibrahim Kalwas, Dom, Wydawnictwo JanKa, Pruszków 2010, s. 186