Co filozofię łączy z miłością? Jeśli wierzyć Platonowi, wszystko. Chociaż nie wszyscy kochankowie są filozofami, to tylko filozofowie są prawdziwymi kochankami, gdyż tylko oni wiedzą, czego miłość po omacku szuka. Miłość wywołuje w nas nieświadome wspomnienie piękna Idei, ono zaś doprowadza nas do szału; czujemy, że zawładnęła nami gorączkowa tęsknota za zespoleniem się i „płodzeniem w pięknie”, jak to wspaniale przedstawia Uczta. Ci, którzy panują nad sobą, obcują intelektualnie i przestają z Ideami, co jest celem filozofii; podczas gdy ci, którym opanowania brak, oczyszczają swoje namiętności w ciele i pozostają związani ze światem.
Właśnie dlatego, że pragnienie erotyczne nie zawsze znajduje ujście w filozofii, należy traktować je z najwyższą ostrożnością, jak poucza nas Platon. Gdy eros uwalnia się w osobie nieumiarkowanej, jej dusza pogrąża się w zmysłowej rozkoszy, miłości do pieniędzy, pijaństwie, a nawet szaleństwie. Tak wielka jest siła erosa, że może on obezwładnić rozum i instynkty, zatrudnić je do własnych celów i stać się tyranem duszy. Czym jest tyrania polityczna, pyta w Państwie Platon ustami Sokratesa, jeśli nie niesprawiedliwymi rządami człowieka, który sam jest tyranizowany przez najnikczemniejsze pragnienia? Erosa uznaje Platon za demoniczną siłę unoszącą się między tym, co ludzkie, a tym, co boskie; siłę, która pomaga nam się wznieść lub też strąca duszę do życia nikczemnego i pełnego cierpień, w którym wraz z nami cierpią inni. Filozofa i tyrana, najwznioślejszego i najnikczemniejszego z ludzkich typów, mocą jakiejś przewrotnej sztuczki natury łączy potęga miłości.
Odzwyczailiśmy się już od takiego myślenia o erosie.