Nic dziwnego, że „Drabina” Eugenii Kuzniecowej, autorki „Nim dojrzeją maliny”, otrzymała w Ukrainie wyróżnienie Książki Roku przyznawane przez BBC, bo jest to bardzo dobra powieść i pokazuje czas wojny od innej strony – z perspektywy przymusowej emigracji. To musi być duże przeżycie dla tych, którzy wyjechali po 24 lutego, przeczytać o swoich rozterkach, choćby takich, czy wracać, czy zostać. Do domu Tolika w Hiszpanii razem z początkiem wojny zjechali się krewni: mama, cioteczna babka – artystka estradowa, siostra, jej przyjaciółka, wuj, a także pies i dwa koty. Świetnie Kuzniecowa opisuje podwójne życie: fizycznie byli w Hiszpanii, ale jednocześnie pozostali w Ukrainie, nieustannie sprawdzając wiadomości, licząc pociski. Tolik czuł się wyjęty z rzeczywistości, z niedowierzaniem patrzył, że życie ludzi dookoła toczy się normalnie, inni nie mają w domu uchodźców, nie boją się sprawdzać telefonu. Natomiast ich stan, przybyszów z wojny, był właściwie niezrozumiały dla otoczenia.
Eugenia Kuzniecowa, Drabina, przeł. Iwona Boruszkowska, Znak, Kraków 2024, s. 288