Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Książki

Biegnij, biegnij, biegnij

Recenzja książki: Haruki Murakami, Autoportrait de l'auteur en coureur de fond

Nużąca lektura dla wytrwałych (sportowców)

Po "Autoportret" Murakamiego zapewne zechcą sięgnąć wszyscy jego fani. Ale czy wszyscy dobiegną razem z nim do mety? Tak w telegraficznym skrócie można zrecenzować książkę-wyznanie Haruki Murakamiego.

Murakami jest nie tylko pisarzem, ale i sportowcem. Nie tylko biega, ale również pływa i jeździ na rowerze - prawie wyczynowo. Dwie ostatnie dyscypliny potrzebne mu są do tego by brać udział w zawodach triatlonowych; bieganie pozostaje jego sportem ulubionym, i to właśnie o tym opowiada, w najprostszy i niewyszukany sposób.

Czym jest dla niego uprawianie sportu? Okazuje się, że to nie tylko sposób na utrzymanie sprawności fizycznej i przedłużenie poczucia młodości ciała i ducha (w zdrowym ciele zdrowy...), ale również, a może przede wszystkim, sprawności intelektualnej i pisarskiej. Systematyczne zadawanie samemu sobie trudów treningu przenika się z codziennym mozołem procesu twórczego. Dla Murakamiego obie aktywności są równorzędne. Bez wysiłku, tego codziennego, nie mógłby ani biegać w maratonach (a zaliczył ich grubo ponad 20), ani pisać swoich książek.

Muarakmi biega w Atenach, Nowym Jorku, Bostonie, Tokio i w... Murakami, w prefekturze Niigata. Triatlon w Murakami, którym raczy nas na koniec książki Haruki Murakami, to oko puszczone do czytelnika. Każdy odczyta jego znaczenie jak zechce, gdyż pisarz nie daje żadnej wskazówki. Może chodzi mu o podkreślenie naszej jedności z miejscami, w których żyjemy i które są dla nas ważne? Tam przecież "biegnie" nasze życie.

Wyznania Murakamiego mają w sobie coś zupełnie bezpretensjonalnego. Ale, niestety, dość szybko nużą. Styl "Autoportretu" tylko chwilami przypomina jego utwory powieściowe czy opowiadania - tam, gdzie autor puszcza nieco wodze fantazji. Poświęcanie uwagi samemu sobie najwyraźniej nie do końca mu wychodzi.

Reklama