Książka ta (z konieczności z pewną nostalgią) omawia dwudziestu sześciu autorów – pisarek i pisarzy – u których staram się wyodrębnić cechy czyniące ich autorami kanonicznymi, to znaczy autorytatywnymi w naszej kulturze. Niekiedy „wartość estetyczną” uważa się raczej za koncept Immanuela Kanta niż za coś realnego, ale nie było to moje doświadczenie w czasie czytania przez całe życie. Wszystko się jakoś rozsypało, nie ma już centrum, a tak zwanych uczonych ogarnia postępujący proces anarchii. Niezbyt zajmuje mnie kontynuowanie wojen w kulturze.
W Nauce nowej Giambattista Vico przedstawił obraz cyklu trzech faz – teokratycznej, arystokratycznej i demokratycznej – i następującego po nich chaosu, z którego ma się na koniec wyłonić nowa epoka teokratyczna. Pisząc Finneganów tren, Joyce wspaniale skorzystał z Vica w sposób serio-komiczny, a ja postąpiłem jego śladem, tyle że pominąłem literaturę epoki teokratycznej. Moja sekwencja historyczna zaczyna się od Dantego, a kończy Samuelem Beckettem, choć nie zawsze ściśle przestrzegałem porządku chronologicznego. I tak, epokę arystokratyczną zacząłem od Szekspira, ponieważ stanowi on główną postać zachodniego kanonu, a potem rozważałem go w relacji do niemal wszystkich innych od Chaucera i Montaigne’a, którzy na niego wpłynęli, poprzez wielu tych, na których on wpłynął – jak Milton, dr Johnson, Goethe, Ibsen, Joyce czy Beckett – po tych, którzy usiłowali go odrzucić: jak zwłaszcza Tołstoj, a także Freud, który głosił, że to hrabia Oksfordu pisał jako „człowiek ze Stratfordu”.
Dobór autorów nie jest tu tak arbitralny, jak mogłoby się wydawać. Zostali wyselekcjonowani ze względu na swą wzniosłość i reprezentatywność: książka o dwudziestu sześciu pisarzach jest możliwa, o czterystu już nie.