Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Międzynarodowe Czytanie

Fragment książki: „Na własne ryzyko”

Niczego, co nie pociąga za sobą jakiejś umiarkowanej ilości tego pierwszego pod przymusem zaspokojenia tego drugiego, nie można nazwać życiem.
materiały prasowe

Niewiele wiedziałem o czarodziejach, zakładałem, że chodzi im wyłącznie o iluzje optyczne – głównie problem odwrotny, o którym mówiliśmy w części 2 prologu, który sprawia, że łatwiej jest coś uczynić, niż odczynić. Jednak na koniec przyjęcia coś mnie uderzyło. David stał przy szatni z chusteczką przyciśniętą do dłoni – wsiąkały w nią krople krwi. A zatem facet naprawdę przebił sobie szpikulcem rękę, podejmując pełne ryzyko, które się z tym wiązało. Nagle ujrzałem przed sobą inną osobę. Był teraz prawdziwy. Podjął ryzyko. Zaryzykował własną skórę. Spotkałem go raz jeszcze, kilka miesięcy później, a gdy miałem już uścisnąć mu dłoń, zauważyłem bliznę w miejscu, w którym przebił ją szpikulec do lodu. Wiedziałem razu pewnego na kolacji przy dużym okrągłym stole naprzeciw uprzejmego faceta o imieniu David. Gospodarzem był fizyk, Edgar C., a działo się to w jego nowojorskim, niby-literackim klubie, w którym, z wyjątkiem Davida, prawie wszyscy byli ubrani jak ludzie, którzy albo czytali Borgesa i Prousta, albo chcieli być znani jako czytelnicy Borgesa i Prousta, albo lubili spędzać czas z ludźmi, którzy czytają Borgesa i Prousta (sztruks, fular, zamszowe pantofle lub po prostu biznesowy garnitur). Jeśli chodzi o Davida, to był ubrany jak ktoś, kto nie wiedział, że ludzie, którzy czytają Borgesa i Prousta, muszą się ubierać na swoje spotkania w pewien określony sposób. Nagle podczas kolacji David niespodziewanie wyciągnął szpikulec do lodu i przebił nim sobie dłoń. Nie miałem zielonego pojęcia, jak ten facet zarabia na życie – nie zdawałem też sobie sprawy z tego, że dla Edgara magiczne tricki stały się rodzajem dodatkowego hobby. Okazało się, że David, o którym mowa, był magikiem (nazywa się David Blaine), i to bardzo sławnym.

„Na własne ryzyko”materiały prasowe„Na własne ryzyko”

Pozwoliło mi to na ostateczne rozpracowanie sprawy Trójcy Świętej.

Reklama