Na nowy album 30-letniej Solange Knowles musieliśmy czekać aż osiem lat i jest to dość delikatna, wysmakowana płyta soulowa, która w świecie krzykliwego przekazu wydaje się wprawdzie odpowiednio podbitym nowoczesną produkcją, ale jednak ledwie szeptem. Beyoncé, idąc ideowo w podobnym kierunku – ekspresji afroamerykańskiej dumy i walki o równouprawnienie – posługuje się mocnymi obrazami. Solange odwołuje się do poezji Langstona Hughesa, przywołuje już w tytule obraz z wiersza „Ja także śpiewam Amerykę”, w którym punktem odniesienia dla Afroamerykanina jest jedzenie przy wspólnym stole. Wokalistka tę przenośnię poszerza na różne pola równości obywatelskiej, a towarzyszy jej imponujący zestaw gości, wśród nich Lil Wayne czy Raphael Saadiq. Wyśpiewuje nie tyle bunt, co znużenie światem, który pomiędzy cyfrowym wydaniem (wrzesień) a premierą płyty na CD (listopad) zmieniły przecież dodatkowo wyniki amerykańskich wyborów.
Solange, A Seat at the Table, Saint