Teatr

Moralitet na piłę

Recenzja spektaklu: „Gra snów”, reż. Sławomir Narloch

„Gra snów”, reż. Sławomir Narloch „Gra snów”, reż. Sławomir Narloch Wojciech Olkuśnik / East News
Tu wszystko jest na sto procent: śpiew, taniec i metafizyka.

To nie jest łatwy tekst. Strindberg wykorzystuje topos zstąpienia Boga – tu córki boga Indry (Ewa Bukała) – na ziemski padół łez w celu poznania kondycji ludzkiej, którą to autor przedstawia jako ciąg zawiedzionych nadziei, niespełnionych ambicji i oczekiwań, rozczarowań i porażek. Konwencja, jaką w tej inscenizacji przyjął Sławomir Narloch, też raczej nie do wszystkich przemówi. To rodzaj teatru obrzędowego, z piosenkami do muzyki wykonywanej na dudach, lirze korbowej, szałamai, flecie, fidelu oraz, a jakże, pile. Z paleniem kadzidła i kościelnymi dzwonkami, w wykonaniu zespołu stylizowanego na trupę amatorską z zacięciem (i humorem) wystawiającą moralitet.

August Strindberg, Gra snów, reż. Sławomir Narloch, muz. Jakub Gawlik, Teatr Narodowy w Warszawie

Polityka 18/19.2024 (3462) z dnia 23.04.2024; Afisz. Premiery; s. 143
Oryginalny tytuł tekstu: "Moralitet na piłę"
Reklama