Jak co roku T. z przerażeniem myśli o Wigilii. Teściowa wywalczyła sobie lata temu, że święta odbywają się u niej. To rytuał: mama, umordowana gotowaniem jedzenia, które i tak nie zmieści się na stole, w ramach wzajemności wymaga, żeby próbować, doceniać i chwalić. Nastoletnia córka T. jest weganką, która rodzinne obiady rozpoczyna od zdania, czy innym nie przeszkadzają zwłoki na stole. Ona sama jest bezglutenowa. Ale będzie jeść te pierogi, te biszkopty, makowce, nawet gdyby przez tydzień potem miała chodzić chora.