W słynnym Oxford University istnieje od 2005 r. Instytut Przyszłości Ludzkości (Future of Humanity Institute – FHI). Brakuje tu miejsca na opisanie jego pełnego dorobku. Ograniczmy się zatem do ogólnych trendów. Najłatwiej je wykryć przyglądając się sylwetce pierwszego i dotąd jedynego dyrektora FHI Nicka Bostroma. Ten młody (ur. w 1973 r.) szwedzki filozof dał się poznać jako badacz ryzyka egzystencjalnego i zasady antropicznej, zaś do jego nominacji na obecne stanowisko przyczynił się zapewne fakt, że w 1998 r. był współzałożycielem Światowego Stowarzyszenia Transhumanistycznego.
Przedrostek trans- oznacza poza lub ponad, lecz pojęcie transhumanizmu (zwiastującego erę udoskonalonego człowieka) okazało się kontrowersyjne, więc nazwę stowarzyszenia zmieniono na bardziej neutralną – Humanity+. Jak się przekonamy, na plus prof. Bostromowi zapisać można, że – jak na transhumanistę – reprezentuje stanowisko umiarkowane. Mówiąc ogólnie, uważa, że świadoma korekta ludzkiego genomu poprzez chemiczną modyfikację komórek rozrodczych jest możliwością godną rozważenia i nie należy jej z góry wykluczać. Jak pogląd ten ma się do stanowiska innych transhumanistów?
Jeden z amerykańskich entuzjastów transformacyjnego aktywizmu dziennikarz Ronald Bailey uważa, że przedsięwzięcie takie „symbolizuje najśmielsze, najbardziej wybiegające w przyszłość i idealistyczne aspiracje ludzkości”. Sam Bailey zalicza się do libertariańskiego skrzydła ruchu transhumanistycznego, które podkreśla wolność ludzkiej jednostki, obejmującą także swobodę w samodoskonaleniu – również przez ingerencję w proces biologicznej ewolucji.