Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Nauka

Klinika u rzeźnika

Chirurgia estetyczna pod lupą

Pojęcie medycyny estetycznej w prawie lekarskim nie figuruje, więc każdy lekarz może byc Pojęcie medycyny estetycznej w prawie lekarskim nie figuruje, więc każdy lekarz może byc "specjalistą" w tej dziedzinie. madelineyoki / Flickr CC by SA
Na przebogatym rynku medycyny estetycznej może nas spotkać wiele rozczarowań. Aby im zapobiec, warto sprawdzić, kto chwyta za skalpel lub strzykawkę z botoksem.

Odkąd poprawianie urody stało się tak popularne jak wizyty u dentysty i fryzjera, można sądzić, że ktoś sprawuje pieczę nad tym dochodowym biznesem. Otóż nie. Jesteśmy chyba jedynym krajem w Europie, gdzie usługi z zakresu chirurgii plastycznej, medycyny estetycznej i dermatokosmetologii można oferować bez posiadania odpowiednich papierów. A taka specjalność jak „medycyna estetyczna” w ogóle nie figuruje w spisie specjalizacji lekarskich.

Tymczasem, jak przypuszcza dr Andrzej Ignaciuk z Polskiego Towarzystwa Medycyny Estetycznej i Anti-Aging, liczba parających się nią lekarzy już dawno przekroczyła w Polsce tysiąc. – Ale tylko trzystu może wylegitymować się dyplomem ukończenia naszej szkoły – podkreśla. Pełna nazwa tej instytucji to Podyplomowa Szkoła Medycyny Estetycznej Polskiego Towarzystwa Lekarskiego, założona przez dr. Ignaciuka w 2003 r. Dziesięć lat wcześniej doktor utworzył przy Polskim Towarzystwie Lekarskim Sekcję Medycyny Estetycznej, niedawno przekształconą w samodzielne stowarzyszenie. Sam z wykształcenia jest internistą, a nowej specjalności uczył się 23 lata temu we Włoszech i od dwóch dekad promuje ją w Polsce. – Tylko absolwenci szkoły otrzymują dyplom lekarza medycyny estetycznej nadany przez Polskie Towarzystwo Lekarskie i Międzynarodową Unię Medycyny Estetycznej w Paryżu – wyjaśnia dr Ignaciuk.

Krajowy konsultant w dziedzinie dermatologii prof. Andrzej Kaszuba nie uważa jednak, by taka szkoła, a właściwie dwuletni kurs polegający na 2–3-dniowych zjazdach organizowanych raz w miesiącu (od tego roku zajęcia mają zostać wydłużone do trzech lat), dawała wystarczające podstawy do zajmowania się skórą i wszystkim, z czym lekarz tzw.

Polityka 32.2010 (2768) z dnia 07.08.2010; Nauka; s. 73
Oryginalny tytuł tekstu: "Klinika u rzeźnika"
Reklama