Ponoć Henryk Schliemann postanowił znaleźć homerową Troję po przeczytaniu w wieku siedmiu lat „Iliady”. Potem przez wiele lat handlował bronią i złotem, ale dopiero po czterdziestce, gdy już się dorobił, wrócił do swych dziecięcych marzeń. Naukowcy pukali się znacząco w czoło słysząc, że ten domorosły archeolog szuka murów Ilionu – miasta, które wymyślił poeta. Ale Schliemann był uparty i miał szczęście. Spotkanie z innym hobbystą, Frankiem Calvertem, sprawiło, że trafił na wzgórze Hisarlik w Turcji, w którym szybko dopatrzył się ruin Troi. I choć jego metody wykopaliskowe zniszczyły stanowisko, choć mylił się pod wieloma względami, choć po kryjomu wywoził zabytki i nie znalazł potwierdzenia, że bitwa Achajów z Trojanami była wydarzeniem historycznym, to udowodnił, że warto wierzyć w legendy. Schliemann był jednym z nielicznych ich tropicieli, którym się udało. Teraz za mityczne krainy biorą się zawodowcy wyposażeni w wiedzę i niezbędne instrumenty.
Opowieści o tajemniczych krainach gdzieś za morzami i górami zajmowały ważne miejsce wśród baśni, legend i mitów wielu krajów. Niektórzy byli tak pewni ich istnienia, że ich szukaniu poświęcali całe życie. Atlantydy i krainy Amazonek szukali już starożytni, w średniowieczu głowiono się, gdzie należy umiejscowić legendarne królestwo księdza Jana, potem konkwistadorzy z determinacją tropili Eldorado i złote miasto Inków Gran Paititi. Poszukiwania nie ustają, coraz częściej wykorzystywane są do nich najnowsze zdobycze techniki, a mityczne krainy służą jako doskonała reklama badań.
Za Słupami Heraklesa
Murowany rozgłos gwarantuje Atlantyda. Po raz pierwszy pojawia się w platońskich dialogach Kritiasz i Timajos. Od początku też wzbudza kontrowersje. Podczas gdy Arystoteles uważał ją za fikcję, służącą wyrażeniu pewnej idei, filozof Krantor z Soloj (IV–III w.