Letnia noc, upalna jak wszystkie, również te grudniowe, noce w leżącym tuż nad równikiem Singapurze. W jednej z niezliczonych knajp kryptolog polskiego pochodzenia, kawaler Merton College w Oksfordzie, Artur Ekert (pisaliśmy o nim w POLITYCE 27), krajowiec Kwek Leong Chuan, Brytyjczyk Hugo Cable, Brazylijczyk Marcelo Franca Santos i Szwed Björn Hessmo opróżniają kolejny dzban lokalnego piwa. Usiłują dostrzec na telebimie elementy taktyki w nieskładnej kopaninie uprawianej gdzieś na drugim końcu świata. Hessmo mówi: – Mój ojciec chciał zawsze, żebym został piłkarzem. A ja tak się stoczyłem. Jego słowa zostają przyjęte ze zrozumieniem. Na ekranie nuda. Dopiero kiedy wyświetlona zostaje tabela punktacji po serii pierwszych meczów turnieju, panowie, sami fizycy, nagle radośnie się ożywiają: zera i jedynki! Jedynki i zera – to ich chleb powszedni.
Jak widać, zamiłowanie do fizyki to przypadłość, której nie zdoła zapobiec najlepsza nawet rodzina. Szczęśliwie jest na świecie kilka ośrodków, które korzystają z objawów tej przypadłości – ku chwale nauki. Wśród nich jest nowo powstałe Centre for Quantum Technologies (CQT), skupiające się na badaniach podstawowych. To prawdziwa osobliwość w technokratycznym, zorientowanym na szybki przekład wiedzy na zastosowania Singapurze – i symbol nowej strategii rozwoju tego 4,6-milionowego państwa miasta.
Zbawienna bezczelność
Prehistorię CQT stanowią nieformalne spotkania grupy kilku naukowców, którzy po godzinach dyskutowali o związkach między zjawiskami kwantowymi a procesami obliczeniowymi. Był wśród nich wspomniany Kwek, potem dołączył błyskotliwy młody polski fizyk Dagomir Kaszlikowski, który tuż po obronie doktoratu na Uniwersytecie Gdańskim ruszył w świat.