W tym roku potwierdza się maksyma często stosowana w komentarzach werdyktów noblowskich, że Nobel nierychliwy, ale sprawiedliwy. Większość komentatorów uznaje jednak, że w tym roku werdykt w dziedzinie medycyny był jak najbardziej słuszny. Nagrodę Nobla z medycyny i fizjologii za rok 2010 otrzymał bowiem brytyjski uczony, fizjolog Robert Goeffrey Edwards, dzięki któremu 25 lipca 1978 roku w Anglii przyszło na świat pierwsze tak zwane „dziecko z probówki” – dziewczynka Louise Brown. „Jego osiągnięcia – napisali członkowie Komitetu Noblowskiego – umożliwiły leczenie niepłodności, schorzenia, które dotyczy dużej części ludzkości, ponad 10 proc. par na całym świecie.” Po sukcesie z 1978 roku Edwards pracował wiele lat nad udoskonaleniem metody zapłodnienia in vitro, po czym udostępnił wyniki swoich badań lekarzom na całym świecie. Dzięki temu na świat przyszło już ponad 4 mln. dzieci. Sama Louise Brown w 2006 roku urodziła syna, który został poczęty w sposób naturalny.
Technika in vitro polega na pobraniu komórek jajowych, które następnie są łączone z plemnikami w warunkach laboratoryjnych, czyli poza ustrojem przyszłej matki. Zarodki uzyskane w wyniku takiego zapłodnienia są potem umieszczane w macicy. Gdy dojdzie do zagnieżdżenia, ciąża dalej przebiega już w sposób naturalny. Szansa na urodzenia dziecka w ten sposób wynosi średnio 20 proc. w przypadku pojedynczej próby zapłodnienia pozaustrojowego.