Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Nauka

Chrapanie na przesłuchaniu

Śpij i pozwól spać innym!

Maska dla udręczonych chrapaniem. Wygląda upiornie, ale pozwala się wyspać także partnerowi Maska dla udręczonych chrapaniem. Wygląda upiornie, ale pozwala się wyspać także partnerowi MJS / Polityka
Choć raz dobrze się wyspać – o tym marzą ludzie, którzy chrapią, i ci, którzy muszą ich słuchać. Ale chrapanie niesie ze sobą dużo poważniejsze konsekwencje niż tylko zmęczenie po źle przespanej nocy.

Mężczyzna, który tego poranka wyszedł z pracowni polisomnografii, nie wygląda na szczęśliwego. Jest ósma rano, a za nim siedem godzin spędzonych w pokoju, który bardziej przypomina szpitalną izolatkę niż przytulną sypialnię. Właściwie powinien być odprężony – przyszedł tu przecież z własnej woli, aby spędzić noc pod specjalnym nadzorem (choć nie przypuszczał, że na tak niewygodnym łóżku). Ale chociaż w małej sali był sam, a po przyłożeniu kilkunastu elektrod do głowy i innych czujników do ciała sen przyszedł nadspodziewanie szybko, i tak odczuwa zmęczenie podobne do tego, z jakim budzi się już od kilkunastu miesięcy.

Taka tylko różnica, że tej nocy nie oberwałem żadnego kuksańca od żony, bo jej przy mnie nie było – mówi kwaśno pan Marek. Odkąd pamięta, a są małżeństwem ponad 10 lat, swoim chrapaniem doprowadza ją do rozpaczy. Podczas tegorocznych wakacji zażądała dla siebie oddzielnego pokoju w hotelu i to był w końcu impuls, który zdopingował go do szukania pomocy.

Dla dr. Piotra Bielickiego z Kliniki Chorób Wewnętrznych, Pneumonologii i Alergologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego przykład pana Marka jest dość typowy – w pracowni polisomnografii spotyka wielu podobnych pacjentów. Słaniają się ze zmęczenia, skarżą na bóle głowy, kołatanie serca. – Zazwyczaj upływa wiele lat, zanim zaczną poszukiwać przyczyn swoich dolegliwości – mówi. – Musi się wydarzyć coś naprawdę niedobrego, aby chrapanie chcieć leczyć, bo na ogół nikt nie spodziewa się, że może być ono objawem poważnej choroby.

I, oczywiście, nie zawsze tak jest, że mamy do czynienia z zaburzeniem, które grozi komplikacjami (nie licząc tych towarzyskich). Z danych statystycznych wynika, że 40 proc. ludzi chrapie (przeważnie są to mężczyźni), ale tylko u co dziesiątej osoby dochodzi do groźnych bezdechów, świadczących o zaawansowanych zmianach w drogach oddechowych.

Polityka 43.2010 (2779) z dnia 23.10.2010; Nauka; s. 89
Oryginalny tytuł tekstu: "Chrapanie na przesłuchaniu"
Reklama