Niekończący się Korytarz MIT tak naprawdę się kończy, ale i tak jego długość robi spore wrażenie – to ponad ćwierć kilometra. Ta dość wąska arteria (2–3-metrowej szerokości) i często zatłoczona łączy najważniejsze budynki słynnej amerykańskiej uczelni Massachusetts Institute of Technology. Podobno kiedyś, dla żartu, studenci wymalowali tu linie jak na jezdniach i postawili znaki drogowe. Innym razem Niekończący się Korytarz posłużył jako model ruchu na autostradzie. Główna arteria MIT jest od lat ulubionym miejscem różnych pokazów i ciekawych eksperymentów.
Moda na Mood Metery
W tym roku ludzie przemierzający Korytarz ze zdziwieniem spoglądali na spory monitor, na którym mogli zobaczyć siebie rejestrowanych na żywo. Tylko że w miejscu ich twarzy pojawiały się emotikony – uśmiechnięte zielone lub obojętne żółte buźki. Napis wyświetlający się na monitorze wyjaśniał, że jest to Mood Meter (co można przetłumaczyć jako licznik nastroju). Urządzenie – czyli monitor, kamera plus komputer analizujący obraz – zliczał bowiem uśmiechy przechodniów (oprócz Niekończącego się Korytarza, kamery i wyświetlacze umieszczono jeszcze w trzech innych miejscach). Mood Metery szybko stały się wielkim przebojem MIT – przed ekranami ustawiały się tłumy, żeby sprawdzić, czy maszyna rozpozna ich nastrój.
Eksperyment miał służyć badaniu aktualnego stanu emocjonalnego społeczności MIT i sprawdzać, czy np. sesja egzaminacyjna odbija się na samopoczuciu studentów. Brzmi to jak poważny projekt badawczy, ale w rzeczywistości cała akcja była raczej zabawą mającą uświetnić Festiwal Sztuki, Nauki i Technologii na MIT.