Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Nauka

Liczyć, jak leczyć

Rozmowa z Wojciechem Fendlerem, laureatem Nagrody Naukowej POLITYKI, o statystycznym poszukiwaniu najlepszych terapii i idealnym lekarzu

Paweł Walewski: – Zajmuje się pan biostatystyką i bioinformatyką. To też medycyna?
Wojciech Fendler: – Ostatni raz badałem pacjenta dwa lata temu, ale nie każdy lekarz musi mieć kontakt z chorymi. Ponieważ postęp w medycynie możliwy jest wyłącznie dzięki badaniom naukowym, każde powinno przejść żmudny proces weryfikacji danych. Ja sprawdzam, czy postawiona hipoteza znajduje potwierdzenie w obserwacjach biologicznych.

Sami lekarze nie potrafiliby tego zrobić?
Zazwyczaj nie potrafią, zlecają to zadanie zewnętrznym firmom albo powierzają weryfikację danych matematykom. Problem w tym, że trudniej nauczyć matematyka biologii niż medyka informatyki i statystyki.

Zamiast leczyć ludzi, jest pan wykorzystywany jako kalkulator?
Nie. Statystycy specjalizujący się w analizach danych biomedycznych to konsultanci i cenni współpracownicy, potrafiący zaplanować badanie, precyzyjnie opisać fachowym językiem jego wyniki, oszacować liczebność grupy uczestników, a co za tym idzie – zaplanować budżet badania. Od kiedy recenzuję w kilku pismach naukowych zgłaszane do druku prace, potrafię rozpoznać, które analizy wykonywał statystyk z wykształceniem medycznym, a które zawodowy matematyk – w drugim przypadku jest więcej niepotrzebnych detali i nierzadko brakuje rozsądku w selekcji informacji.

Czy pacjenci też coś z tego mają?
Każdy chory chciałby być leczony przez lekarza postępującego zgodnie z najnowszymi standardami. Wszystkim więc powinno zależeć, by badania naukowe były rzetelne, bez pochopnie wyciąganych wniosków. Niestety, wielu lekarzy ogranicza się do lektury samych streszczeń naukowych, z których można dowiedzieć się tylko tyle, że jeden lek jest lepszy od drugiego.

Polityka 47.2011 (2834) z dnia 16.11.2011; Nauka; s. 71
Reklama