W prawie każdej dyskusji na temat genetycznie zmodyfikowanej żywności pojawia się kilka tych samych postaci. Ich publikacje i wypowiedzi mają stanowić koronny dowód szkodliwości roślin GMO dla zdrowia człowieka i środowiska. Wystarczy też wrzucić tych kilka nazwisk w wyszukiwarkę Google, by wyskoczyły tysiące odnośników do stron internetowych. Piszą o nich także gazety, występują w telewizji, poświęca się im filmy dokumentalne. Ludzie ci stali się prawdziwymi ikonami walki z GMO. Jednak budzącymi również wątpliwości. Dlatego postanowiliśmy sprawdzić, czy to, co głoszą, jest naprawdę rzetelną krytyką i bardzo ważnym ostrzeżeniem przed niebezpieczeństwami nowej technologii.
***
Gwiazda dr Iriny Władimirownej Jermakowej zabłysła w 2005 r. Ta rosyjska neurobiolog, pracująca wówczas w Instytucie Wyższej Aktywności Nerwowej i Neurofizjologii w Moskwie, podzieliła się z dziennikarzami informacją, że jej zespół przebadał grupę szczurów karmionych soją GMO i uzyskał zatrważające wyniki. Mianowicie odnotował wśród ich potomstwa sześć razy większą śmiertelność w porównaniu z gryzoniami jedzącymi zwykłą soję. Ponadto, całe potomstwo szczurów karmionych GMO było mniejsze i słabsze. Na rezultaty badań rosyjskiej uczonej zaczęło powoływać się w Internecie ponad 500 różnych organizacji. Robili to również niektórzy polscy naukowcy, jak np. wspomniany prof. Tadeusz Żarski czy dr hab. Katarzyna Lisowska (biolog molekularny z Centrum Onkologii w Gliwicach, członek Komisji ds. GMO przy ministrze środowiska).
Komisja Europejska, zaniepokojona licznymi doniesieniami na temat Jermakowej, poprosiła Europejski Urząd ds.