Dyskusja na temat Puszczy Białowieskiej toczy się od kilkudziesięciu lat. Osiąga co jakiś czas temperaturę wrzenia, by potem na kilka miesięcy przycichnąć i odżyć ponownie . Mamy tu przykład konfliktu interesów i poglądów, reprezentowanych przez wiele środowisk : ekologów z organizacji pozarządowych , naukowców, samorządowców, leśników, lokalny biznes. Wszyscy są zgodni co do jednego : Puszczę należy chronić, różnią się jednak zdecydowanie co do sposobu realizacji tej ochrony.
Jan Łukaszewicz , pracownik Instytutu Badawczego Leśnictwa, w artykule „Zapuszczona Puszcza” odwołuje się do leśnictwa, którego celem była jak najszybsza produkcja jak największych ilości drewna. Dawno rozstaliśmy się z takim rozumieniem leśnictwa. W obowiązującej od 20 lat ustawie o lasach jako nadrzędną przyjęto zasadę ochronę lasu, użytkowanie ustawiając na odległym miejscu w hierarchii celów gospodarki leśnej. Ocena stanu Puszczy przez pryzmat „drzew trumien” i sugerowanie, że „puszcza ginie” jest anachronizmem nie tylko z punktu widzenia, ochrony przyrody ale także z punktu widzenia nowoczesnego leśnictwa.
Autor wysuwa trzy podstawowe zarzuty wobec prowadzonej dzisiaj ochrony Puszczy :
1. Puszcza ginie, pozbawiona młodego pokolenia , tracąc przy tym bioróżnorodność
2. Powstaje martwy las, „las trumien”, a lokalna ludność kupuje drewno na Białorusi
3. Ministerstwo Środowiska ignoruje leśników i wydaje sprzeczne ze sobą akty, nie chroniące w rzeczywistości Puszczy
Argument o ginącej Puszczy jest również wysuwany przez ekologów i organizacje pozarządowe, uważające , że Puszcza ginie ze względu na prowadzoną w niej gospodarkę leśną, a więc z zupełnie z innego powodu.
Chciałbym zwrócić uwagę Autora a społeczeństwo uspokoić, że Puszcza Białowieska nie ginie ale naturalną koleją rzeczy zmienia się, i że zmiany, które zachodzą również podlegają ochronie. A ponadto Puszcza ma się całkiem dobrze. Od 60 lat rosną jej zasoby . Przeciętnie drzewa w Puszczy są dzisiaj starsze o 4 lata niż w latach 50 –tych i w wielkim uproszczeniu, są przeciętnie prawie dwa razy grubsze. Co roku przybywa dzięki fotosyntezie 280 tys. ton biomasy drzewnej, z czego 240 tys. ton pozostaje w Puszczy.
Autora martwi brak młodego pokolenia, spowodowany ograniczeniem lub rezygnacją z wycinania dojrzałych drzewostanów. Jest prawdą , że na powierzchniach pozostawionych bez ingerencji człowieka następuje wypieranie gatunków innych drzew, przez ekspansywnego graba. Nie można jednak twierdzić , że z tego powodu puszcza zginie, pozbawiona młodego pokolenia. W przyrodzie, w lesie, procesy sukcesji, czyli spontanicznych zmian i przekształceń zespołów leśnych/ biocenoz/ trwają setki lat. Puszcza powstała samorzutnie po przejściu lodowca i żaden człowiek jej przy narodzinach nie pomagał, sama „ dopracowała się i młodych pokoleń i wielkiej bioróżnorodności” Okażmy pokorę i cierpliwość – za 200 najpóźniej lat , a pewnie wcześniej , drzewostany grabowe będą zastąpione przez inne gatunki, najprawdopodobniej liściaste . Jeśli bowiem potwierdzą się prognozy, to postępujące ocieplenie klimatyczne przesunie granice występowania gatunków drzew na północ i wschód. Gatunki liściaste znajdą – już znajdują - w Puszczy optymalne dla siebie warunki, a takie gatunki, jak sosna czy świerk będą miały kłopoty z przetrwaniem. Już mają. A tak naprawdę nie mamy żadnych tak długich obserwacji procesów zachodzących w przyrodzie w sposób niezakłócony działalnością człowieka. Do tego potrzebna jest odpowiednio duża przestrzeń i właściwa skala czasu. Wartość takich obserwacji dla nauki i gospodarki leśnej jest bezcenna. Tak więc, na pewno możemy powiedzieć, że za 200 lat Puszcza będzie nadal puszczą, tylko inną. A przeciwdziałanie tym zmianom poprzez zabiegi wymyślone przez człowieka graniczyłoby z brakiem rozsądku.
Ubolewając nad pozostawieniem Puszczy Białowieskiej procesom naturalnym, w dalszej części tekstu Autor krytykuje przeciwdziałanie zarastaniu Pustyni Błędowskiej, „ wbrew przyrodzie, naturalnej sukcesji i wbrew logice”. Widoczna jest tu wyraźnie sprzeczność w podejściu do naturalnych procesów i sposobów reagowania na nie.
Drugi zarzut dotyczy pozostawiania drewna martwego i braku reakcji na rozwój kornika drukarza , zabijającego świerczyny.
Nie tylko w Puszczy Białowieskiej , ale również w lasach eksploatowanych intensywnie , pozostawia się drewno martwe, które jest miejscem życia niezliczonej ilości organizmów- od bakterii po ssaki. Leśnicy mają obowiązek takie drewno pozostawiać w lesie w stosownej ilości. Nie budzi to entuzjazmu przemysłu drzewnego ,który wolałby je widzieć jako surowiec do dalszego przerobu. Ale to właśnie jest jednym z przejawów realizacji przez leśnictwo ochronnych funkcji lasu. Jeżeli zatem pozostawiamy martwe w drewno w „zwykłym” nie chronionym lesie, tym bardziej uzasadnione jest to w lesie o wyjątkowym charakterze, jakim jest Puszcza . I znowu trzeba powtórzyć , że poradzi sobie ona z problemem martwych świerków. Już teraz, a najpóźniej za kilka lat, pojawi się tam młode pokolenie, a za 20-30 lat już tylko nieliczne spróchniałe pnie otoczone morzem młodych zielonych drzew będą przypominać o zamarłych niegdyś stuletnich świerkach. Skąd to przekonanie ? Wystarczy zobaczyć dziesiątki tysięcy hektarów świerczyn „ zabitych” przez kornika 30 lat temu w Parku Narodowym Las Bawarski. Dzisiaj rośnie tam nowy las, powstały samorzutnie , bez pomocy człowieka. Pewnie za 100 lat zniszczy go jakiś kataklizm, trąba powietrzna, kornik czy susza . Las naturalny sam nie umiera, przechodzi tylko w inne stadium rozwoju. Las gospodarczy to zupełnie inna bajka.
Problemem jest rzeczywiście brak surowca dla przemysłu i opału dla lokalnej społeczności. Zostawiamy jednak możliwość pozyskiwania około 50 tysięcy m3 drewna, co według dotychczasowych doświadczeń powinno zaspokoić znaczną część lokalnego popytu, bez żadnego uszczerbku dla Puszczy. Nadal będzie w niej pozostawać co roku 8 razy więcej drewna, niż jest wywożone.
Trzeci zarzut dotyczy działań Ministerstwa Środowiska .
Kolejni ministrowie środowiska podejmowali kroki w kierunku zwiększenia ochrony Puszczy. Rada Ministrów w przyjętej w 2007 roku uchwale uznała konieczność poszerzenia Białowieskiego Parku Narodowego i było to celem działań ministrów Nowickiego i Kraszewskiego. Bez zgody samorządów lokalnych nie można powołać dzisiaj, ani poszerzyć żadnego parku narodowego. Negocjacje z samorządami białowieskimi nie przyniosły skutku, co nie znaczy że zostaną zaniechane. Minister Kraszewski podjął decyzję o ograniczeniu pozyskania drewna do 50 tysięcy m3. To najdalej dotychczas idąca decyzja o zmniejszeniu użytkowania . Ta i wcześniejsze decyzje , obejmujące ochroną rezerwatową 12,5 tysięcy hektarów, dowodzą , że działania ministerstwa cechuje konsekwencja w dążeniu do poszerzania ochrony Puszczy . W ramach obowiązującego prawa robimy to , co możliwe. Narażamy się przy tym na zarzuty ze wszystkich stron, niezadowolonych z przyjmowanych rozwiązań, zbyt radykalnych dla jednych, za mało radykalnych dla drugich.
Na terenie Puszczy Białowieskiej można , teoretycznie, założyć trzy sposoby postępowania :
-prowadzić gospodarkę leśną uwzględniającą wyjątkowość i konieczność ochrony Puszczy
- prowadzić aktywną ochronę przyrody
- wprowadzić ochronę konserwatorską, chroniącą procesy naturalne.
W moim przekonaniu, żaden z powyższych sposobów postępowania nie grozi „ śmiercią „ lasów białowieskich, prowadzi w rezultacie jedynie do ukształtowania różnych form / struktury wieku, składu gatunkowego, / Puszczy i różnie rozkłada akcenty w realizacji głównego celu – ochronie Puszczy.
Rząd RP a co za tym idzie , Minister Środowiska , mają w tej sprawie zdecydowane stanowisko : polska część Puszczy Białowieskiej powinna być Parkiem Narodowym. W parku możliwe są tylko dwa rozwiązania- albo aktywna, albo konserwatorska ochrona przyrody. To, co dzisiaj dzieje się w części Puszczy nadzorowanej przez Lasy Państwowe, jest zdecydowanie bardziej zbliżone do aktywnej ochrony przyrody , niż do tradycyjnej gospodarki leśnej. Wystarczy powiedzieć, że ze „zwykłego „ polskiego lasu o powierzchni takiej jak Puszcza, wycina się dzisiaj 300 – 350 tysięcy m3 drewna. W Białowieży – tylko 50 tysięcy m3. Oznacza to , że leśnicy , do czasu powołania parku narodowego , prowadzą w białowieskich nadleśnictwach tylko te działania , które mają charakter ochronnych.
Porozumienie samorządów , ekologów i leśników , co do sposobu prowadzenia takich działań , mogłoby zakończyć konflikt wokół Puszczy i pozwolić spokojnie negocjować kwestię dalszego poszerzenia Parku Narodowego.
Janusz Zaleski
Ministerstwo Środowiska
Podsekretarz Stanu
Główny Konserwator Przyrody
***
Ogólnopolskie Towarzystwo Ochrony Ptaków wyraża głęboką dezaprobatę wobec opublikowania przez tygodnik „Polityka” w numerze 49 (2836) artykułu Jana Łukaszewicza pt. „Zapuszczona Puszcza”. Tekst ten stoi w rażącej sprzeczności z szeregiem publikacji prezentowanych na łamach recenzowanych czasopism naukowych, koncentrując się nie na opisie faktycznych zjawisk zachodzących w ekosystemie Puszczy Białowieskiej, ale na emocjonalnych, prywatnych poglądach autora. Ubolewamy, że redakcja „Polityki” zdecydowała się zamieścić go w dziale naukowym, wprowadzając w błąd czytelników oczekujących lektury o wysokiej wartości merytorycznej.
Czym jest las?
Autor tekstu prezentuje bardzo wąskie rozumienie terminu „las”, co jest prawdopodobną przyczyną zawartych w artykule nieprawd, półprawd i przeinaczeń. Według definicji prof. Jana Jerzego Karpińskiego, wybitnego leśnika i wieloletniego dyrektora Białowieskiego Parku Narodowego, las to „dynamiczny twór przyrody, w którym są zespolone w niepodzielną całość układem zależności, powiązań i wzajemnych wpływów: określona roślinność z przeważającym udziałem form drzewiastych, związanych z nim zwierzętami oraz wykorzystywane przez rośliny i zwierzęta podłoże geologiczne, gleba, woda i klimat.” Warto podkreślić, że prof. Karpiński (1896-1965) – twórca Muzeum Przyrodniczo-Leśnego w Białowieży, członek Komitetu Nauk Leśnych PAN, kawaler m.in. Krzyża Kawalerskiego i Krzyża Komandorskiego Orderu Odrodzenia Polski – przez pewien czas pracował naukowo w Instytucie Badawczym Leśnictwa – tym samym, w którym adiunktem jest Jan Łukaszewicz. Na podstawie lektury „Zapuszczonej Puszczy” można podejrzewać, że autor las traktuje po prostu jako zgrupowanie drzew, które człowiek koniecznie musi chronić przed niszczycielskimi siłami przyrody, reprezentowanymi przez drobnoustroje, grzyby, owady, ssaki czy katastrofy naturalne. Jak las radził sobie 40 tys. lat temu, kiedy w całej Europie ludzi jeszcze nie było? Tego się z artykułu nie dowiemy.
Czym jest różnorodność?
Różnorodność biologiczna, określana też jako bioróżnorodność, to inny termin, którego autor używa w innym znaczeniu niż przyjęte przez międzynarodową społeczność naukową. Najpowszechniej stosowana jest definicja zawarta w drugim artykule „Konwencji o ochronie różnorodności biologicznej” (ratyfikowanej przez Polskę w roku 1996): Różnorodność biologiczna - oznacza zróżnicowanie wszystkich żywych organizmów pochodzących, inter alia, z ekosystemów lądowych, morskich i innych wodnych ekosystemów oraz zespołów ekologicznych, których są one częścią. Dotyczy to różnorodności w obrębie gatunku, pomiędzy gatunkami oraz ekosystemami. Szczególną uwagę należy zwrócić na drugie zdanie definicji – podkreśla ono, że różnorodność biologiczną należy rozpatrywać na trzech poziomach organizacji: gatunku, zespołu gatunków i ekosystemu. Jan Łukaszewicz używa w artykule nagannego dla naukowca uproszczenia, pisząc niemal wyłącznie o „różnorodności gatunkowej drzew”. Zamiast trzech poziomów mamy więc jeden, a zamiast „wszystkich żywych organizmów” – wyłącznie drzewa. Czasopismo naukowe PLoS Biology opublikowało w tym roku pracę, z której wynika, że na Ziemi żyje co najmniej 8 mln gatunków istot żywych, z czego rośliny stanowią 3%. Bardzo trudne jest określenie, jaką część tych 3% stanowią drzewa, ale i bez tego widać, jak wiele tracimy, zawężając obraz tylko do tej niewielkiej grupy.
Martwe drewno – królestwo życia
„Las martwych drzew, las trumien” – tak, według Jana Łukaszewicza, będzie wyglądała Puszcza Białowieska bez ingerencji leśników. Powiela tym samym jeden z najczęstszych szkodliwych stereotypów, jakoby martwe drewno w lesie nie spełniało żadnej pożytecznej funkcji. Prawda jest diametralnie odmienna – w rzeczywistości martwe drewno jest siedliskiem życia ogromnej różnorodności organizmów, w tym również tych ważnych z punktu widzenia leśnika. W warunkach białowieskich stare osobniki niektórych gatunków drzew muszą obumrzeć, aby na nich rozwinęły się specyficzne gatunki grzybów. Bez tych bowiem nie powstaną unikalne warunki siedliskowe (m.in. odpowiedni odczyn gleby i odpowiednia wilgotność), niezbędne do wykiełkowania nowych drzew.
Gdyby 80 lat temu ówcześni decydenci zrezygnowali z objęcia części Puszczy Białowieskiej ochroną ścisłą (a więc wprowadzili w życie postulaty zgłaszane m.in. przez Jana Łukaszewicza), wiele gatunków grzybów znalibyśmy tylko ze stanowisk historycznych. Na szczęście stało się inaczej i dzisiaj na obszarze zajmującym 0,3 promila powierzchni Polski występuje 47% stwierdzonych w niej gatunków grzybów wielkoowocnikowych. Poza grzybami (a także porostami), martwe drewno jest niezwykle ważne dla owadów. W samej Puszczy Białowieskiej występuje 455 gatunków samych chrząszczy, które żyją w dziuplach lub w stojących martwych pniach. Co więcej, naukowo udowodniono, że gatunki te liczniej występują na obszarze parku narodowego niż na terenach, gdzie prowadzona jest normalna gospodarka leśna. Istnieją również opublikowane w fachowych czasopismach artykuły potwierdzające, że z ilością martwego drewna w lesie dodatnio powiązana jest obfitość drobnych ssaków, zwłaszcza gryzoni, owadożernych i niektórych drapieżnych. Wśród ptaków do gatunków silnie uzależnionych od dostępu do martwego drewna (stanowiącego źródło pokarmu i miejsce wykuwania dziupli) należą dzięcioły: trójpalczasty i białogrzbiety. Negatywny wpływ tradycyjnie pojmowanej gospodarki leśnej na oba te gatunki stwierdził m.in. zespół dr hab. Wiesława Walankiewicza z Uniwersytetu Przyrodniczo-Humanistycznego w Siedlcach.
Według autora „Zapuszczonej Puszczy”, „nie tylko różnorodność gatunkowa, ale i mozaikowatość przyrodnicza ginie wskutek lansowania ideologii ścisłej ochrony przyrody”. Od lat 80. XX w. znane są wyniki badań amerykańskich naukowców, wykazujące, że obecność martwego drewna w lesie wpływa na wzrost mozaikowatości warunków siedliskowych w zbiorowisku leśnym. Każdy, kogo interesuje fascynujący temat znaczenia martwego drewna, może odwiedzić stronę internetową Instytutu Geografii i Przestrzennego Zagospodarowania PAN, gdzie znajduje się znakomite i obszerne zestawienie prac naukowych dotyczących tego zagadnienia, sporządzone przez dr hab. Jerzego Solona.
Mamy nadzieję, że niniejsza polemika pozwoli spojrzeć na problem z szerszej perspektywy i skoryguje błędy przedstawione w artykule.
Antoni Marczewski
Ogólnopolskie Towarzystwo Ochrony Ptaków
Autor jest absolwentem Wydz. Rolnictwa i Biologii SGGW oraz Wydz. Biologii Uniwersytetu Gdańskiego.
Źródła:
• Franklin J.F., Cromack Jr. K., Denison W., McKee A., Maser C., Sedeii J., Swanson F., Juday G., 1981. Ecological characteristics of old-growth Douglas-fir forests. USDA Forest Service General Technical Report PNW-118, Pacific North-west Forest and Range Experiment Station., Portland, Oreg, 48 s.
• Jaroszewicz B. 2007. Różnorodność biologiczna lasów polskich. Wszechświat, t. 108, str. 216-221.
• Karasiński i in. 2010. Plan ochrony Białowieskiego Parku Narodowego – operat ochrony gatunków grzybów. Maszynopis.
• Mora C, Tittensor DP, Adl S, Simpson AGB, Worm B, 2011 How Many Species Are There on Earth and in the Ocean? PLoS Biol 9(8): e1001127. doi:10.1371/journal.pbio.1001127
• Solon J. Ekologiczna rola martwego drewna w ekosystemach leśnych - dyskusja wybranych zagadnień w świetle literatury. Raport z projektu „Podstawy trwałego i zrównoważonego zagospodarowania lasów w Leśnych Kompleksach Promocyjnych (1999-2002”).
• Konwencja o ochronie różnorodności biologicznej.
• Walankiewicz W., Czeszczewik D., Mitrus C., Bida E. 2002. Znaczenie martwych drzew dla zespołu dzięciołów w lasach liściastych Puszczy Białowieskiej. Notatki Ornitologiczne 2002, 43: 61-71
***
W ostatnim numerze tygodnika "Polityka" ukazał się artykuł pracownika IBL, pana Jana Łukaszewicza, traktujący o stanie Puszczy Białowieskiej. Od kilku lat pracuję naukowo w rezerwacie ścisłym Białowieskiego Parku Narodowego i znając unikatowe na skalę światową warunki tego miejsca, pragnę wyrazić swoją dezaprobatę oraz niepokój związany z ukazaniem się tak niezgodnych z prawdą informacji jakie przedstawia autor artykułu. Pan Łukaszewicz popiera swoje słowa cenzusem naukowym, sugerując, że są to "naukowo sprawdzone dane" podzielane przez macierzystą instytucję (podpisuje się jako adiunkt IBL). Umieszczenie tego tekstu w dziale "Nauka" jeszcze silniej sugeruje, czytelnikowi, że opisywany stan Puszczy jest jak najbardziej "prawdziwy" i zgodny ze stanowiskiem IBL. Opierając się na wynikach badań prowadzonych w Puszczy od ponad 35 lat, nie trudno stwierdzić, iż wnioski przedstawione przez pana Łukaszewicza są błędne i niezgodne ze sztuką uprawiania nauki. Co więcej, podstawowa szkolna wiedza na temat procesów zachodzących w przyrodzie i ich znaczeniu dla bioróżnorodności wystarczy, aby uznać przedstawioną w artykule opinię za nieprawdziwą.
Uważam, że zamieszczenie artykułu łamiącego najbardziej elementarne zasady prezentacji naukowej, w dziale „Nauka” jest kompromitacją dla redakcji oraz podważa zaufanie do „Polityki” jako poważnego pisma.
Marta Cholewa
Pracownia Biologii Lasu
Uniwersytet Wrocławski
***
Wnoszę protest przeciwko zamieszczaniu artykułu "Zapuszczona puszcza", tekstu łamiącego najbardziej elementarne zasady prezentacji naukowej, w dziale "Nauka" autorstwa Pana Jana Łukaszewicza (pracownika IBL, instytucji działającej obecnie pod nadzorem Ministra Środowiska) traktujący o stanie Puszczy Białowieskiej. Jest to kompromitacja dla redakcji, podważa zaufanie do "Polityki" jako poważnego pisma.
Marcin Przepiórka
***
Jako stały od wielu lat czytelnik „Polityki” wyrażam swoje głębokie rozczarowanie i oburzenie tendencyjnością artykułu „Zapuszczona puszcza”, autorstwa Jana Łukaszewicza, opublikowanego w nr 49 (2011).
Artykuł jest nierzetelny, przedstawia temat w sposób całkowicie nieobiektywny prezentując poglądy tylko jednej strony. Tym samym wprowadza w błąd czytelnika niezorientowanego w problemach ochrony Puszczy Białowieskiej. Dziwi mnie umieszczenie tego artykułu w dziale „Nauka”. W mojej ocenie kwalifikowałby się on co najwyżej do publikacji pod szyldem „Opinie”, a jeszcze lepiej do reklam z adnotacją „Materiały promocyjne PGL Lasy Państwowe” J
Przyzwyczaiłem się dotąd, iż artykuły publikowane w „Polityce”, dotyczące ochrony przyrody czy szeroko rozumianej ekologii, potrafiły w większości przypadków wyważyć temat, przedstawiając poglądy obu stron, bądź też docierając do sedna problemu. Wzmiankowany artykuł jest tego zaprzeczeniem, co moim zdaniem stoi w sprzeczności z profesjonalnym dziennikarstwem właściwym dla „Polityki”. Stąd moje rozczarowanie i niniejszy list.
Poniżej przytoczę tylko parę przykładów błędów i manipulacji zamieszczonych w komentowanym tekście [wraz z moimi uwagami w nawiasie]:
- „Obecnie ekolodzy i nieliczni naukowcy chcą chronić przyrodę tylko przez nicnierobienie (…). Nazywają to dumnie ochroną ścisłą.” [Postulaty ochrony biernej / ścisłej dotyczą tylko części obszaru Puszczy Białowieskiej, odznaczającego się mniejszym stopniem przekształcenia. Dla pozostałego obszaru proponowana jest ochrona czynna, dopuszczająca przebudowę drzewostanów i pozyskanie drewna na potrzeby miejscowej ludności, o czym autor tu praktycznie nie wspomina. Poza tym naukowcy optujący za ochroną ścisłą najlepiej zachowanej części Puszczy na pewno nie są nieliczni.]
- „Nauka i przekazy historyczne dowodzą, że dzisiejsze bogactwo gatunkowe Puszczy Białowieskiej powstało w wyniku wielowiekowej pracy leśników ….” [Znane mi publikacje naukowe dowodzą czegoś zupełnie innego. Warto zauważyć, iż nawet dziś wiele drzew w naturalnych fragmentach Puszczy jest starszych niż gospodarka leśna na obszarze Polski.]
- „Czy lansowana przez ekologów nadmierna hodowla zwierzyny w puszczy to nie jest ingerencja człowieka w naturę?” [Tu trzeba już zarzucić autorowi tekstu ewidentne kłamstwo. Ekolodzy, postulując pozostawianie populacji zwierząt w Puszczy procesom naturalnym, w tym drapieżnictwu i limitowaniu liczebności przez klimat i warunki środowiskowe, z całą pewnością nie lansują hodowli zwierzyny. Hodowlą zwierzyny jest raczej gospodarka łowiecka z dokarmianiem kopytnych w okresie zimowym.]
- „Do początku XXI w. stosowano tu zabiegi ochroniarskie, nie dopuszczając do gwałtownego obumierania świerków. Podstawową zasadą (…) jest przestrzeganie wieku rębności.” [Autor w swej retoryce nie rozróżnia celów produkcyjnych gospodarki leśnej od ochrony bioróżnorodności, która z wiekiem rębności nie ma nic wspólnego. Największe wartości przyrodnicze występują zazwyczaj w tych fragmentach lasu, które wiek rębności przekroczyły.]
Poprzestanę na powyższych przykładach i nie będę tu wymieniał wielu innych nadużyć w krytykowanym artykule. Pozostawię to badaczom zajmującym się Puszczą w swojej codziennej pracy naukowej.
Pozwolę sobie zauważyć jeszcze tylko znamienną opinię autora, iż: „Puszcza Białowieska jest papierkiem lakmusowym kondycji leśnictwa w Polsce …”. Zapewne tu właśnie tkwi źródło nieporozumień. Puszcza Białowieska powinna być papierkiem lakmusowym ochrony przyrody sensu stricte. Wskaźników kondycji polskiego leśnictwa proponuję szukać natomiast poza obszarami istniejących i projektowanych parków narodowych, na przykład na licznych obszarach Natura 2000 mających za cel połączenie ochrony gatunków i ich siedlisk z użytkowaniem gospodarczym obszaru.
Reasumując uważam, iż dla zachowania rzetelności przekazu na łamach „Polityki” niezbędne jest opublikowanie w tygodniku nowego artykułu, który przedstawi problematykę funkcjonowania i ochrony ekosystemów Puszczy uwzględniając głos przyrodników. Naukowcy widzący potrzebę ścisłej ochrony naturalnych fragmentów Puszczy z pewnością będą tu pomocni.
Proszę zatem redakcję o przedstawienie w jednym z najbliższych numerów „Polityki” pełnego i prawdziwego opisu sprawy ochrony Puszczy Białowieskiej.
Krzysztof Henel
Osowiec
***
Uderzono w stół (chodzi o plan objęcia ochrona całej Puszczy Białowieskiej) i odezwały się nożyce: w 49. numerze "Polityki" ukazał się tekst o konieczności kontynuowania wyrębów w Puszczy i o zagrożeniu, jakie spada na las, którego się nie rabuje. Firma "Lasy Państwowe" już od dawna stosuje argumenty podniesione w artykule w jednym celu: aby nie przeszkadzano im w pozyskiwaniu drewna w lasach. Bo oni nie żyją z tego, co rośnie, tylko z tego, co wytną. A na razie jeszcze jest co wycinać - dla żyjących wystarczy. Argumentacja stosowana przez ich specjalistów od propagandy rozsypuje sie po zadaniu takiego pytania: w jaki sposób te biedne europejskie lasy przetrwały kilkanaście tysięcy lat od ostatniego zlodowacenia, skoro nie biegali po nich drwale z pilami?
NAZWISKO TYLKO DO WIADOMOSCI REDAKCJI
***
Od kilku lat regularnie czytam Państwa Tygodnik i chce wyrazić moje zdziwienie zamieszczonym artykułem w dziale Nauka - ,,Zapuszczona Puszcza". Tak dalece rozminiętych z naukową prawdą opinii jeszcze nie było na łamach pisma, któremu jak dotąd ufałem. Tekst ten podważa opracowania naukowe, jakie powstały na przestrzeni wielu lat badań Puszczy Białowieskiej i to w stopniu niewiarygodnym a tezy w nim zawarte urągają dobremu imieniu ,,Polityki". Proszę o jak najszybsze sprostowanie i przeprosiny na łamach pisma. Mam nadzieję, że było to epizodyczne potknięcie, które niestety jednak wpłynęło na moje zaufanie do Państwa wiarygodności.
Jacek Kusz
***
Przeczytałam artykuł pt. "Zapuszczona puszcza" w najnowszym wydaniu Polityki i nie mogłam uwierzyć, że w tak szacownym tygodniku opublikowany został tekst sprowadzający nowoczesne, unikatowe w polskiej skali, myślenie o ochronie przyrody, do "ryzykownego eksperymentu".
Popieram poruszanie kontrowersyjnych problemów, jak i ich szukanie ich diagnozy z wielu stron.
Jednakże zamieszczony artykuł Jana Łukaszewicza jest nie tyle kontrowersyjny co tendencyjny i nieprawdziwy. Puszcza Białowieska to jedyne takie miejsce w Europie, ściągające nie tylko turystów z całego świata, ale też studentów i naukowców, dla których "zapuszczona puszcza" to niezastąpiony teren badań. Jej wyjątkowość opiera się na takim, a nie innym systemie ochrony, który uwzględnia naturalne procesy regulacyjne zachodzące w przyrodzie (z pomocą leśników ograniczoną do minimum). Myślę, że redakcja Polityki powinna się zastanowić czy jest tygodnikiem elitarnym i wiarygodnym, czy też raczej rozgłośnią Lasów Państwowych.
Krystyna Jędrzejewska-Szmek
***
Właśnie przeczytałem artykuł w piśmie "Polityka" dotyczący Puszczy Białowieskiej. Jako biolog z wykształcenia i zawodu chciałbym wyrazić swoją głęboką dezaprobatę do tego co przeczytałem. Protestuję przeciwko zamieszczeniem takiego artykułu, który łamie najbardziej elementarne zasady prezentacji naukowej, do tego w dziale "Nauka"!!! Jest to kompromitacja dla redakcji oraz podważa zaufanie do "Polityki" jako poważnego pisma.
Tomasz Maszkaro
***
W ostatnim numerze "Polityki" ukazał się tekst p. Jana Łukaszewicza ("Zapuszczona puszcza"), rażąco naruszający podstawowe prawidła prezentacji tekstów naukowych. Umieszczenie go w dziale "Nauka" jako opiniotwórczego artykułu przyrodniczego jest niedopuszczalne. Prezentacja stanowiska autora powinna się raczej raczej znaleźć w "opiniach", a może z zaznaczeniem go jako tekstu reklamowego bądź sponsorowanego(?). Jest to bowiem tekst mijający się z prawdą naukową, reprezentujący subiektywne spojrzenie na problem i przez to bardzo szkodzący wizerunkowi "Polityki" jako poważnego pisma.
Małgorzata Smółka
Instytut Ochrony Przyrody PAN
***
Ze zgrozą i smutkiem przeczytałam artykuł Jana Łukaszewicza "Zapuszczona puszcza". Dyskusje na kontrowersyjne tematy są motorem napędowym nauki i myślenia w ogóle. Dlatego dobrze jest, kiedy opiniotwórczy tygodnik publikuje artykuły na istotne tematy. Szkoda tylko, że opublikowany w rubryce nauka tekst prezentuje tak jednostronne spojrzenie na skomplikowane procesy. Jeszcze bardziej niepokoi retoryka, zastosowana przez autora, grające na emocjach czytelników straszenie ekologami, czy twierdzenie, że tylko nieliczni naukowcy są za zastosowaniem ochrony ścisłej w Puszczy Białowieskiej. Nazywanie lasu, w którym zachodzą naturalne procesy obumierania i odradzania się dzrzew ubogim gatunkowo "lasem trumien" jest sprzeczne z wiedzą o różnorodności biologicznej gatunków żyjących na martwych drzewach. Taki las może być ubogi, tylko z punktu widzenia gospodarki drewnem, która może ograniczać myślenie o lesie do zasobów drewna, zapominając o tym jak skomplikowanym ekosystemem jest las, szczególnie tak wyjątkowy jak Puszcza Białowieska.Mam nadzieję, że znajdzie się na łamach Polityki miejsce na polemikę z opiniami przedstawionymi przez Jana Łukaszewicza.
Iwa Kołodziejska-Degórska
Jestem zaskoczona niskim poziomem artykułu dr. inż. Jana Łukaszewicza, jaki zamieściliście Państwo w dziale nauka" pt. "Zapuszczona Puszcza". W artykule tym zamieszczonych jest tak dużo uproszczeń i nieprawdy, że nawet trudno z nim polemizować. Od wielu lat prowadzę badania nad grzybami Puszczy Białowieskiej, a przede wszystkim Białowieskiego Parku Narodowego i na podstawie WYNIKÓW badań jestem przekonana o słuszności idei ochrony. ścisłej ekosystemów leśnych na terenie Puszczy. Bardziej szczegółową wypowiedź na ten temat zamieściłam na forum Polityki (jak moderator ją zaakceptuje) Dziwi mnie fakt, że artykuł tak mijający się z oczywistymi danymi naukowymi (nie tylko moimi, ale ogólnymi dotyczącymi prawidłowości naturalnych procesów ekologicznych w ekosystemach leśnych), zamieściliście Państwo na swoich łamach.
dr Anna Kujawa
Instytut Środowiska Rolniczego i Leśnego PAN
Zakład Biologii Środowiska
Stacja Badawcza w Turwi
***
Pluralizm i wolność słowa gwarantuje możliwość wyrażania różnych opinii, w tym również tych rozmijających się z prawdą. Artykuł "Zapuszczona puszcza" traktuję właśnie w tych kategoriach, jako głos w dyskusji na temat Puszczy Białowieskiej, który jednak nie ma wiele wspólnego z rzeczywistością.
Każdy kto choć raz był w Puszczy Białowieskiej bez trudu dostrzeże różnicę między rezerwatem ścisłym a lasami gospodarczymi zarządzanymi przez Lasy Państwowe. Wizyta w rezerwacie ścisłym jest jak podróż w czasie, do świata sprzed tysięcy lat, kiedy to pierwotne puszcze pokrywały większość Europy, wizyta w części gospodarczej jest jak spacer po zwykłym lesie, których w Polsce ani w Europie nie brakuje. Nie będąc biologiem ani ekologiem, nie będę się silił na dowodzenie, że to właśnie w rezerwacie ścisłym jest największa różnorodność biologiczna w puszczy, że to właśnie tam rzadkie i ginące gatunki roślin i zwierząt typowe dla lasów pierwotnych takie jak chrząszcze saproksyliczne, pewne gatunki dzięciołów i sów znalazły dla siebie najlepsze warunki do życia i przetrwania. Istnieje bowiem na ten temat bogata literatura polska i zagraniczna. Zwrócę tylko uwagę na to, że Puszcza Białowieska trwa od tysięcy lat, od czasów ostatniego zlodowacenia. Puszcza powstała i przetrwała wiele tysięcy lat bez działalności człowieka. Trzeba więc mieć naprawdę wyjątkowo dużo tupetu, żeby twierdzić, że puszcza bez leśnika sobie nie poradzi. W kwestii zaś udziału leśników w powstaniu parku narodowego w Puszczy Białowieskiej polecam książkę "Saga Puszczy Białowieskiej" Simony Kossak, która była niekwestionowanym autorytetem w dziedzinie ochrony i historii puszczy. Po przeczytaniu tej fascynującej opowieści nasuwa się jednoznaczna konkluzja, to nie leśnikom zawdzięczamy istnienie tego wyjątkowo cennego skrawka naszej przyrody.
Nie chciałbym przy tym w żaden sposób umniejszać roli leśników w systemie ochronie przyrody. Stoją oni bowiem na straży wielu bardzo cennych przyrodniczo miejsc w Polsce. Czynnie angażują się również w poprawę różnorodności biologicznej w naszych lasach poprzez wiele projektów i inicjatyw. Nie zmienia to jednak faktu, że pewne miejsca trzeba zostawić przyrodzie, aby rządziła się ona swoimi prawami.
Zgodnie z zasadami pluralizmu mam zatem nadzieję, że oddadzą Państwo łamy Polityki również komuś kto reprezentuje inny niż Lasy Państwowe punkt widzenia na ochronę puszczy. Autorytetów w tej dziedzinie bowiem nie brakuje.
Przemysław Ogiński
***
Poczta z gazetami do Puszczy dociera z pewnym opóźnieniem, dziś więc dopiero przeczytałem, ze zdumieniem i - po prostu - z wielkim przerażeniem, artykuł pana Jana Łukaszewicza o Puszczy.
Opublikowanie tego tekstu, zwłaszcza w dziale "Nauka", przynosi "Polityce" po prostu ogromny wstyd! Od lat miałem (i nadal - chciałbym mieć!) o "Polityce" zdanie wysokie, jako o piśmie poważnym, w drukowanych tekstach - wyważonym i mądrym. Tekst o Puszczy (jak można sądzić z dołączonej afiliacji, będący być może wyrazem poglądów wpływowego IBL-u?), nie wypełnia żadnej z wymienionych przed chwilą ocen. Tekst adiunkta IBL jest zaprzeczeniem poglądów i niweczeniem starań i działań wielkich botaników i "ochroniarzy przyrody", którzy przyczynili się do uratowania Puszczy Białowieskiej, Władysłąwa Szafera i Józefa Paczoskiego. Jest to tekst z gruntu błędny, nie poparty - poza wyraźnymi uprzedzeniami i fobiami - żadnymi dowodami, szokująco nienaukowy, zdecydowanie stronniczy i po prostu zbrodniczy! Takie teksty, zamieszczone w poczytnym i szanowanym piśmie, przynoszą ogromne szkody, szczególnie wśród ludzi nieufnych i niezorientowanych, choćby wśród mieszkańców Puszczy i jej okolic. Wszyscy jesteśmy skromnymi depozytariuszami tego wspaniałego Lasu, ale autor tekstu wydaje się być kimś zupełnie innym - ślepym drwalem.
Dr hab.Jakub Dolatowski
Botanik, dendrolog
Wojnówka, na skraju Puszczy
***
Jako przedstawiciel Polskiego Towarzystwa Mykologicznego pragnę wyrazić zaniepokojenie tezami, które wyraził dr Jan Łukaszewicz w artykule "Zapuszczona Puszcza" (Polityka nr 49, 30.11-06.12. 2011) i przychylam się do stanowiska wyrażonego przez dr Zycha o konieczności wydrukowania artykułu polemicznego w najbliższym czasie, który mógłby podać istotne argumenty przeciw twierdzeniu, że pozostawianie w lesie drewna jest ze szkodą dla ekosystemu leśnego, a wycinka jest dla niej ratunkiem. Z punktu widzenia mykologa obumarłe pnie puszczańskie stanowią ostoję dla licznych gatunków grzybów, w tym rzadkich i zagrożonych wyginięciem. Niektóre skrajnie rzadkie gatunki mają polskie stanowiska tylko na terenie Puszczy Białowieskiej lub tylko tam ostatnio były notowane. Cmentarzysko starych drzew, o którym pisze autor artykułu, jest kolebką dla świata drobnoustrojów, bezkręgowców, glonów, porostów, roślin zarodnikowych i grzybów. Wycena wartości przyrodniczej tych mniej rzucających się w oczy organizmów nie jest tak prosta jak wycena pni drzewnych.
Będziemy wdzięczni za przyjęcie do druku artykułu polemicznego napisanego przez przedstawiciela "ekologów", którzy zostali potraktowani w artykule wyraźnie lekceważąco.
Dr Marta Wrzosek
Polskie Towarzystwo Mykologiczne
***
Chciałabym odnieść się do artykułu "Zapuszczona puszcza" z nr 49 Polityki, ponieważ jestem bardzo zniesmaczona całym tym "tworem". Jak można coś takiego zamieszczać z dziale "nauka"?! Ludzie to potem czytają i uważają za wiarygodne, podczas gdy cały artykuł nie jest niczym innym jak stekiem pseudonaukowych bzdur. Ochrona Puszczy Białowieskiej w niezmienionej, dzikiej formie jest bardzo ważna, nieprawdą jest, jakoby zamieniała się w cmentarzysko starych drzew. Na tym terenie natura rządzi się swoimi prawami, jest to ostatni fragment NATURALNEGO lasu w Europie. Nie można w niego ingerować, a już na pewno nie można dopuścić do władzy leśników - przynajmniej takich, jakich mamy w tej chwili w Polsce - głoszących widma przestarzałej polityki eksploatacji lasów bez oglądania się na zwierzęta je zamieszkujące. Czy każdy może u was publikować swoje niepodparte ŻADNYMI badaniami naukowymi wynurzenia? Nie wspominając już o błędach merytorycznych - ekolodzy przykuwają się do drzew? EKOLODZY? Ekologia to nauka o strukturze i funkcjonowaniu przyrody, zajmująca się badaniem oddziaływań pomiędzy organizmami a środowiskiem oraz organizmami a organizmami. To nie są ekolodzy tylko "działacze na rzecz ochrony środowiska naturalnego". Zresztą przykuwali się oni w sprawie Rospudy - było to bardzo medialne i wyglądało kontrowersyjnie, a chodziło tak naprawdę o PRZESUNIĘCIE planowanej autostrady z terenów które pokrywały się z siedliskami wielu rzadkich zwierząt i roślin a nie nie budowanie jej wcale. W każdym bądź razie uważam, że to niedopuszczalne, żeby takie banialuki drukować w dziale nauki, to się nadaje co najwyżej do opinii, jeżeli nie "mitów i legend" w ogóle...
Agata Kiałka
studentka biologii
***
W najnowszym numerze 'Polityki' ukazał się artykuł J. Łukaszewicza pt. "Zapuszczona puszcza". Przyznam, że w pierwszym odruchu pomyślałem, że mam do czynienia z tzw. lobbingiem sponsorowanym, jednak ze zdziwieniem spostrzegłem iż całość znajduje się w dziale 'Nauka'. Trudno mi uwierzyć, że tego typu pomysłowość wychodzi spod ręki pracownika Instytutu Badawczego Leśnictwa, ale że w Polsce wiele rzeczy jest dla mnie kompletnie niezrozumiałych, powoli przestaje mnie dziwić cokolwiek. Ponieważ poniekąd zajmuję się utratą różnorodności botanicznej siedlisk w Europie pod kątem zaniku przedstawicieli storczykowatych Orchidaceae, dylematy odnośnie ochrony czynnej siedlisk czy też rezerwaty ścisłe nie są mi obce. Jednak trudno nie odnieść wrażenia, że autor nie wie co mówi - las to nie murawa kserotermiczna, las to nie relikt siedlisk stepowych czy bogate formy łąkowe, które bez udziału człowieka w bardzo szybkim tempie ulegają degradacji, tracąc najcenniejszych przedstawicieli świata fauny a następnie flory. Kiedy czytam że "natura dąży do prostoty" a wniosek z tego taki, że trzeba rżnąć puszczę żeby ją ratować - to przyznam że głupota sięgnęła w moim odczuciu zenitu!!!! Dlatego trudno mi uwierzyć, że osoba zatrudniona w placówce badawczej jest w stanie spłodzić tego typu absurdalne historie. Raczej mamy tu do czynienia z działaniem celowym, skierowanym na określony cel propagandowy. I jedynie dziwi mnie, że pismo takiej jakości jak 'Polityka' pozwala sobie na zamieszczenie podobnego tekstu bez konsultacji z jakąkolwiek inną placówką czy to naukową czy związaną z ochroną przyrody. Daleki jestem od wszelkiej maści 'ekologicznego nawiedzenia', jednak w tym wypadku mamy do czynienia po prostu z głupotą... Przepraszam za te słowa, ale nic innego nie przychodzi mi w tym momencie do głowy. Krzysztof Andrzejewski
the Hardy Orchid Society - Wielka Brytania
***
Dziś przeczytałam artykuł pana Jana Łukaszewicza, pt. „Zapuszczona puszcza”, który ukazał się na łamach prowadzonego przez Państwa czasopisma. Jestem zbulwersowana faktem opublikowania go, a jeszcze bardziej umieszczenia w dziale „Nauka”. Treść i forma tego artykułu łamie najbardziej elementarne zasady prezentacji naukowej. Uważam, że umieszczenie tego artykułu jest to kompromitacja dla redakcji i podważa zaufanie do „Polityki” jako poważnego pisma.
Żywię głęboką nadzieję, że w najbliższym czasie ukaże się sprostowanie, informujące czytelników o prawdziwych walorach przyrodniczych Puszczy oraz o rzeczywistych potrzebach prowadzenia ochrony biernej (tzw. „nic nie robienia”).
Marta Maziarz
Pracownia Biologii Lasu Uniwersytetu Wrocławskiego
***
Pragnę wyrazić głębokie zaniepokojenie artykułem, który ukazał się w najnowszym numerze waszego pisma w dziale nauka. oczywiste jest to, że poglądy można mieć różne, ale czytając artykuł pana Łukasiewicza można odnieść wrażenie jakoby pochodziły one z zeszytu niedouczonego gimnazjalisty a nie z periodyku adiunkta IBL. myślę że prezentowanie takich treści wpłynie decydująco na wybieraniu innych tytułów wydawniczych przez moją osobę i najbliższe mi grono. Czemu mowa jest tutaj wyłącznie o "drzewach trumnach" i cierpieniu młodych siewek? Dlaczego nikt nie wspomniał że to "cmentarzysko" to chyba naturalna ostoja wielu bezkręgowców, grzybów i protistów? można by odnieść mylne, jak mniemam, wrażenie, że artykuł mógł powstać w inspiracji nacisku pewnych grup lobbingowych...
Damian Kolbe
***
Serdecznie dziękuję Polityce i Panu dr inż. Janowi Łukaszewiczowi za przedstawienie faktycznego obrazu ochrony przyrody, realizowanej przez tzw. ekologów. Artykuł jest syntezą przemyśleń ludzi, którzy mają choć blade pojęcie o procesach przyrodniczych. Działania "ekologów" to szarlataneria - nieomylni szamani aplikują przyrodzie przypadkowe leki na wszystko, a pacjent umiera. Szkoda, że odpowiedni resort przygląda się wszystkiemu z zachwytem i wspomaga jak może. No cóż może choć kilka osób zrozumie, że ochrona przyrody nie opiera się na "nic nierobieniu".
Kamil Gurowski
P.S. Podziwiam odwagę
***
Być może uzna mnie Pan za pieniacza, ale w ciągu ostatnich kilku miesięcy już kolejny raz muszę zabrać głos w sprawie artykułu opublikowanego w POLITYCE. Tym razem chodzi o "Zapuszczoną puszczę" autorstwa Jana Łukaszewicza (POLITYKA 49), który to artykuł zasadniczo można streścić jednym krótkim hasłem: ""Puszcza ginie z powodu szkodliwych działań ekologów i tylko leśnicy, zwiększając wyręb, mogą temu zapobiec."
Jako ekolog (przedstawiciel dyscypliny naukowej, a nie ruchu społecznego) stanowczo przeciwko temu protestuję. Tym mocniej, ze artykuł ten znalazł się w dziale NAUKA, a zawiera cały szereg nieprawd, półprawd i przemilczeń.
Tezy pana Łukaszewicza nie opierają się na żadnych rzetelnych podstawach naukowych i wierzę, że nie jest to oficjalne stanowisko Instytutu Badawczego Leśnictwa (tak został pan Łukaszewicz podpisany), a wyłącznie prywatną opinią dra Łukaszewicza.
Uważam, że kwestia ochrony Puszczy Białowieskiej jest istotnym elementem ochrony naszego dziedzictwa przyrodniczego i kulturowego. Co więcej, jako ikona ochrony przyrody, Puszcza zasługuje na rzetelne potraktowanie w tak poważnym piśmie jak POLITYKA. Proszę wiec, aby umożliwiono tej części środowiska naukowego (a jest ona duża!), która nie identyfikuje się z poglądami dra Łukaszewicza, zamieszczenie na łamach POLITYKI stosownej polemiki.
W swoim artykule dr Łukaszewicz podpiera swoje tezy autorytetem Profesora Władysława Szafera, jednej z czołowych postaci polskiej szkoły ochrony przyrody. Nie wiem, w jaki sposób autor zyskał przekonanie, ze Profesor poparłby postulaty wyrębu Puszczy Białowieskiej. Moja znajomość prac Profesora („Najniebezpieczniejsze jest czysto utylitarne odnoszenie sie do ekosystemów naturalnych [..] istniejących w przyrodzie. Wynika ono z fałszywie pojmowanego stanowiska człowieka w przyrodzie, któremu jedynie daje sie prawo użytkowania ich dla jego korzyści.”. „ Z teki przyrodnika”, W. Szafer, 1969, , Wiedza Powszechna, Warszawa, str. 69), pozwala przypuszczać raczej, że byłoby wręcz odwrotnie i, gdyby żył, już teraz Profesor Szafer pisałby do POLITYKI list polemiczny do tez dra Łukaszewicza!
Dr Marcin Zych
Ogród Botaniczny Uniwersytetu Warszawskiego
***
Od długiego czasu jestem stałą czytelniczką Polityki. W ostatnim numerze bardzo mnie zaniepokoił tekst Jana Łukaszewicza na temat puszczy Białowieskiej. Jestem zaskoczona, że taki tekst ukazał się w dziale NAUKA. Wiem czym jest bioróżnorodność, a to co wypisuje pan Łukaszewicz mija się z tym czego uczy się dzieci w szkole podstawowej. Rozumiem gdyby tekst był sponsorowany przez ALP. Ale takiej informacji pod tekstem nie ma. W głowie mi się nie mieści, że poszło to w dziale Nauka;( mam nadzieję, że wkrótce pojawi się jakieś sensowne sprostowanie!
Kamila Radzimińska
Olsztyn
***
BRAWO BRAWO BRAWO!!! Już wyjaśniam skąd taki entuzjazm. Właśnie przeczytałem artykuł w Państwa tygodniku "Polityka" nr 49, pt. "Zapuszczona puszcza", którego autorem jest Pan Jan Łukaszewicz. W końcu pojawił się odważny głos polemizujący z środowiskami [pseudo] ekologów, w sprawie Puszczy Białowieskiej. Artykuł ten w odważny sposób ukazuje całą prawdę na temat Puszczy, cieszę się że w końcu ktoś otwarcie pisze całą prawdę o właściwym sposobie gospodarowania w Puszczy Białowieskiej, a właściwie o braku gospodarowania.
Dziękuję z Państwa głos w tej sprawie. Mam nadzieję z każdy kto przeczyta ten artykuł zastanowi się nad ginącą Puszczą. Prosiłbym o przekazanie podziękowania autorowi artykułu, za odważny i bardzo potrzebny głos w toczącej się od dłuższego czasu dyskusji.
Dawid Iwaniuk
***
Chciałbym podziękować za artykuł dra Jana Łukasiewicza jaki ukazał się w ostatnim numerze „Polityki”– „Zapuszczona puszcza”. Nareszcie ktoś odważył się powiedzieć głośno, że z Puszczą Białowieską nie można eksperymentować, a nic nie robienie jest drogą donikąd –raczej autostradą do katastrofy. Puszcza od wieków była użytkowana przez człowieka , czyli przez niego przekształcana. Mówienie, że jest to „ostatni las naturalny Europy” jest najdelikatniej ujmując rozminięciem się z prawdą. Lasy od początków historii ludzkości nieodłącznie skazane były na użytkowanie przez człowieka , a puszcza białowieska nie była wyjątkiem . Wręcz przeciwnie była w swojej historii użytkowana intensywnie, nierzadko wręcz dewastacyjnie ( choćby w latach dwudziestych XX w.).
Rozsądna gospodarka leśna uwzględniająca wszystkie aspekty przyrodnicze jak i społeczne może i przyczynia się do skutecznej ochrony przyrody. Przykładem może być choćby Park Narodowy Borów Tucholskich, który powstał z drzewostanów wyhodowanych przez człowieka .
Przytoczone przez dra Łukasiewicza argumenty oraz fakty powinny stać się podłożem prawdziwej dyskusji służącej wypracowaniu racjonalnych rozwiązań dla tego bezcennego obszaru. Niestety stały się zarzewiem do fali kolejnych protestów.
Dziwi mnie fakt, że część środowiska naukowego zniża się metod stosowanych przez bywalców stadionów- apel –„niech im się skrzynki pozapychają” wypłyną z uniwersytetu!
To przerażające do jakiego poziomu sprowadza się dyskusję- przecież nie naukową. Jeżeli naukowcy stosują metody terroru , jak można w takiej atmosferze wypracować skuteczne rozwiązanie dla tak skomplikowanej i delikatnej sprawy jak puszcza ?
Bardzo się cieszę, że redakcja „Polityki” podjęła się tego drażliwego tematu jakim jest białowieska puszcza. I mam nadzieję, że redakcja nie ugnie się pod presją i dalej będzie przedstawiać różnorodne punkty widzenia na Puszczę Białowieską na swoich łamach.
Bioróżnorodność zanika z puszczy, pisze dr Łukasiewicz , zanika również z naszej kultury- niestety trzeba ze smutkiem dopisać. Czyżby rację mieli tylko ci, którzy krzyczą głośniej i są bardziej medialni?
Istniejący w mediach przekaz jest zdecydowanie jednostronny- panowie przypinający się łańcuchami do drzew są OK. natomiast cała reszta nie ma racji.
Liczę, że problem puszczy znajdzie swoje stałe miejsce na łamach „Polityki” i może uda się wreszcie osiągnąć to, co dotychczas nie udało się ministerstwu środowiska ani leśnikom ani środowiskom naukowym– przedstawić społeczeństwu rzeczywisty opis stanu naszego skarbu narodowego.
Jest to bezcenny dla naszego kraju( i nie tylko, kraju) obszar przyrodniczy, który zasługuje na poważne i skuteczne rozwiązania uwzględniające wszystkie zagrożenia dla puszczy.
Dość już chowania głowy w piasek i udawania że „nic się nie stało”, przyroda nie toleruje błędów i zaniedbań - to czego dziś nie uda się uchronić przepadnie bezpowrotnie- i tak też odebrałem artykuł dra Łukasiewicza.
Andrzej Schleser
Pelplin
***
Chciałbym podzielić się kilkoma uwagami na temat artykułu „Zapuszczona Puszcza”. Artykuł ciekawy, dobrze, że ktoś temat porusza "od tej drugiej strony". Niestety widzę pewne braki - mam nadzieję wynikające z ograniczenie miejsca i przestrzeni publikacji a nie z braku wiedzy Autora, który zapewne podejmując temat dysponuje nią.
Pisząc dość kontrowersyjny artykuł trzeba posłużyć się w większym stopniu konkretami - przykłady, nazwiska (niektóre się pojawiają ale wg mnie za mało) bo inaczej jest to niestety tylko głos w rodzaju " ktoś, gdzieś coś powiedział, usłyszał ....". Przeciwnicy prezentowanego stanowiska do perfekcji opanowali właśnie taki, uderzający przykładami (często drobnymi nie mającymi aż tak wielkiego rzeczywistego znaczenia ale łatwo zapamiętywalnymi dla odbiorców), sposób przekazu swoich idei.
Dla ludzi "w temacie" sprawa jest oczywista, ale to przecież nie ich należy przekonywać. O poruszonym temacie trzeba pisać bardzo konkretnie bo niestety media i "moda" nie są przychylne stanowisku środowiska reprezentowanego przez Autora.
Na koniec - jestem prawnikiem wiec szczególnie brakowało mi chociaż jednego przykładu sprzecznych przepisów. Wiem, że są, ale to ja wiem...
Z całego serca życzę Autorowi sukcesów w podejmowanych wysiłkach.
Jakub Sikora
***
Nie jestem z wykształcenia leśnikiem, ani też pracownikiem Lasów Państwowych. Jestem laikiem w kwestiach naukowych związanych z życiem i ochroną lasu. Mimo to przyroda i fascynacja jej pięknem (szczególnie w regionie gdzie mieszkam - Podlasie) jest mi szczególnie bliska. Ponadto począwszy od żony, poprzez teściów, wujostwo, dziadków - wszyscy byli, bądź są pracownikami LP. Nawet sąsiedzi! Stąd też moje zainteresowanie sprawami leśnictwa. Właśnie od sąsiada otrzymałem drogą
elektroniczną Pański artykuł "Zapuszczona puszcza" i informację o kontrowersjach jakie wywołał. Przyznam, że nigdy nie zastanawiałem się nad problemem, który Pan w nim porusza. Nigdy nawet nie słyszałem, aby podejmowano dyskusję na ten temat. W tym krótkim artykule naświetlił Pan pobieżnie problem i świetnie uzasadnił swoje stanowisko! W pełni się zgadzam z Pana spostrzeżeniami i wspieram w działaniach mających na celu usilne sygnalizowanie problemu jaki pojawił się na terenie Puszczy
Białowieskiej
Adam z Białegostoku
***
Piszemy głęboko poruszeni tekstem ‘Zapuszczona puszcza’ autorstwa Jana Łukaszewicza.
Nawet dla kogoś, kto posiada zaledwie podstawową wiedzę przyrodniczą, większość tez przytaczanych przez autora jest nieprawdziwa – jak np. ta, że martwe drewno przyczynia się do gatunkowego zubożenia lasu. Czytając tekst J. Łukaszewicza można odnieść wrażenie, iż polskie lasy zawdzięczają swoją dotychczasową ochronę wyłącznie leśnikom i myśliwym, i jedynie tzw. gospodarka leśna jest w stanie nasze lasy uratować. Upraszczając, wg autora – im więcej myśliwi ‘pozyskują’ zwierzyny, tym jest jej w lasach więcej. Leśnicy natomiast, im więcej drewna pozyskują z lasu, tym bardziej poprawiają jego stan. Z drugiej strony, czytelnik odnosi wrażenie, że polskie lasy, a zwłaszcza Puszczę Białowieską, trzeba przede wszystkim chronić przed „różnej maści” ekologami, których argumentami w dyskusji jest “przykucie się do drzewa” lub “wywieszenie zielonej płachty” na budynku ministerstwa.
Nie chcemy odnosić się tutaj do samego problemu ochrony Puszczy Białowieskiej, choć uważamy, że jest ona niezbędna w dużo szerszym zakresie, niż obecny. Warto przypomnieć, że pod obywatelską inicjatywą zmiany ustawy o ochronie przyrody (umożliwiającą m.in. poszerzenie Białowieskiego Parku Narodowego) podpisało się ponad ćwierć miliona Polaków.
Uderza nas brak rzetelności tego artykułu, jego przesycenie demagogią („mieszkańcy Białowieży muszą dokupywać drewno na Białorusi”) i brak jakiegokolwiek naukowego charakteru tej publikacji. Tym bardziej zaskakuje fakt, że tego typu tekst, będący tendencyjną prezentacją osobistych poglądów autora, został umieszczony w Dziale Nauka. Dodatkowo autor podpisuje się jako adiunkt w Instytucie Badawczym Leśnictwa. Sugeruje to, iż jego tezy podzielane są przez macierzystą instytucję. Może to u czytelników mniej obeznanych z tematem wzbudzać wrażenie, że poglądy tam zawarte są tezami popartymi badaniami naukowymi.
Chcemy wierzyć, iż doszło do nieporozumienia, na skutek którego tekst sponsorowany, czy też reklamowy trafił do działu naukowego. Propagandowy charakter tego artykułu jest tym bardziej prawdopodobny, jeśli wziąć pod uwagę moment, w którym został on przez autora napisany. W tych bowiem dniach ważą się Plany Urządzenia Lasu dla Puszczy Białowieskiej. Ich ostateczny kształt zadecyduje o losach Puszczy na kolejne 10 lat. W dyskusji nad tymi planami, Lasy Państwowe, których dążenia najwyraźniej prezentuje autor, chcą za wszelką cenę zwiększyć nawet dwukrotnie obecne limity cięć w Puszczy.
Żałujemy, że redakcja tak poważnego i opiniotwórczego tygodnika, jak POLITYKA, nie podeszła do tego tekstu bardziej krytycznie. Żałujemy tym bardziej, że jest to również i nasz ulubiony tygodnik.
Arkadiusz Glaas
W imieniu stowarzyszenia Ptaki Polskie
***
W ostatnim numerze Polityki, w dziale naukowym, ukazał się artykuł pana dr. Jana Łukaszewicza z Instytutu Badawczego Leśnictwa zatytułowany „Zapuszczona puszcza”. Szczególnie dziwne wydaje się umieszczenie tego tekstu w tej właśnie części tego opiniotwórczego pisma. Artykuł ma bowiem bardzo niewiele wspólnego z nauką i jest tekstem momentami wręcz kuriozalnym.
W artykule autor udowadnia swoją ignorancję w kwestiach podstawowej wiedzy o przyrodzie. Puszczę nazywa „lasem martwych drzew, lasem trumien”. Drzewa te nie są jednak „trumnami” a wręcz przeciwnie stają się bogatymi oazami życia. Są one miejscem bytowania setek rzadkich gatunków owadów i innych bezkręgowców, spośród których wiele znanych jest z Europy już tylko z Puszczy Białowieskiej, właśnie dzięki temu, że znajdują tam dogodne miejsca do rozwoju, w tym także stare, próchniejące drzewa.
Pan doktor nie zdaje sobie sprawy z tego jak przebiega naturalna sukcesja, a myśli jedynie w kategoriach upraw leśnych. Dla niego puszcza, a więc złożony i skomplikowany ekosystem jest jak pole kukurydzy, które nie spełnia wymagań rolnika, lub jak niezbyt zadbany, przydomowy ogród. Młode siewki faktycznie nie rozwiną się pod okapem starego drzewa, ale wcale nie muszą. Gdy drzewo spróchnieje i przewróci się, samo ustąpi miejsca, które siewki błyskawicznie opanują. To opisywany w światowej literaturze model sukcesji naturalnej lasu zwany modelem luk leśnych (ang. gap theory). Czy autor, pracownik najbardziej szacownego instytutu naukowego zajmującego się leśnictwem w Polsce, w ogóle o nim słyszał? Literatura fachowa jest bogata. Natura od milionów lat daje sobie radę bez cięć odnowieniowych, a leżący pień starego drzewa przez kolejne kilkadziesiąt lat jest miejscem życia dla wielu innych organizmów. Pan doktor zwraca też uwagę że „młode modrzewie potrzebują dużo światła, do którego mają dostęp dzięki czynnej opiece leśnika” Pozostaje tylko zadać pytanie autorowi, jak według niego radził sobie modrzew przed pojawieniem się leśnictwa.
Nie trzeba być biologiem aby przyznać, że fragmenty mówiące o tym że „bogactwo gatunkowe Puszczy Białowieskiej powstało w wyniku wielowiekowej pracy leśników” oraz że „przyroda zawsze upraszcza i redukuje ekosystemy leśne”, a także ten o „ślepej wierze w naturę” są bzdurne. Według treści zawartych w artykule należy chronić przyrodę przed nią samą, a jest to przecież oczywisty absurd. W ten sposób autor zaprzecza istnieniu procesów ewolucyjnych w naturze. Kierując się logiką pana doktora należałoby zapytać czy Puszczę Amazońską (ekosystem lądowy o największej różnorodności gatunkowej na świecie) też ukształtowały pokolenia leśników i czy istnieje ona nadal tylko dzięki ich działalności? Czy według autora ochrona Puszczy Amazońskiej powinna polegać na wybieraniu drzew w „wieku rębności” i prowadzeniu okresowych przecinek aby nie tworzył się ten okropny, dziki gąszcz? Nie można też nie wspomnieć zdania mówiącego o tym, że w lesie gdzie prowadzono gospodarkę leśną „człowiek nie był intruzem”. Warto się nad nim zastanowić ponieważ ochrona ścisła, o której tak pogardliwie pisze autor ma na celu nie ochronę przyrody przed nią samą, ale chronienie jej przed działalnością największego intruza jakim jest właśnie człowiek.
Należy też z całą mocą podkreślić, że w Puszczy Białowieskiej nie chronimy jedynie drzew, ale całą puszczę, bogaty i złożony ekosystem z jego wszystkimi elementami. W tym także niezakłócone przez człowieka, lub zakłócone tylko w niewielkim stopniu procesy ekologiczne w ostatniej, naturalnej, nizinnej puszczy europejskiej. Choroby, wiatrołomy, grzyby i owady to naturalne elementy pierwotnego lasu. Przyroda nie zna bowiem szkodników. Dany organizm jest szkodnikiem tylko z punktu widzenia człowieka i jego gospodarki.
Pan doktor co rusz powołuje się na różne badania i firmuje artykuł nazwą instytutu naukowego, w którym pracuje. Prowokuje to do zadania pytania, jaki jest profil naukowy autora. Analiza bazy danych Web of Science, będącej źródłem informacji o publikacjach naukowych wskazuje, że jest on autorem zaledwie czterech artykułów w czasopismach z tzw. listy filadelfijskiej grupującej prestiżowe periodyki naukowe. Dwa z nich zostały opublikowane w krajowym czasopiśmie Sylwan, którego impact factor wynosi tylko 0.1 (bez autocytowań zaledwie 0.03). Autor ma więc dorobek naukowy mniejszy niż spotyka się u niejednego doktoranta. Żadna z tych publikacji nie dotyczy ani ochrony przyrody, ani ekologii lasów naturalnych. Normalnie można byłoby taką informację pominąć, ale pan doktor na każdym kroku podpiera się swą naukową wiedzą i autorytetem, a także wieloletnim doświadczeniem.
Niepokoi reakcja dyrektora Instytutu Badawczego Leśnictwa, prof. dr. hab. Tomasza Zawiły-Niedźwieckiego na akcję pisania do Polityki listów w sprawie artykułu swojego pracownika. Zamieścił on na stronie internetowej instytutu oświadczenie „...po zapoznaniu się z jego [artykułu] treścią nie dostrzegam w nim nic, co by wykraczało poza granice swobód popularnej dyskusji naukowej”. Dalej wspomina jeszcze o swobodzie wypowiedzi i rzeczowych argumentach. Problem polega na tym, że swoboda wypowiedzi naukowej powinna się mieścić w zakresie wiedzy i logiki, natomiast wypowiedź pana doktora nie zbliża się nawet do nauki i nie zawiera jakichkolwiek rzeczowych argumentów. Artykuł ten oraz odpowiedź dyrektora instytutu z całą mocą potwierdza jedynie to, że leśnikom o takiej wiedzy przyrodniczej nie wolno powierzać jakichkolwiek poważnych decyzji związanych z ochroną przyrody.
dr Krzysztof Pabis
dr hab. Michał Grabowski
oraz
dr Karolina Bącela-Spychalska
dr hab. Magdalena Błażewicz-Paszkowycz
Piotr Gadawski, student
dr Radomir Jaskuła
dr Anna Jażdżewska
mgr Tomasz Mamos
mgr Piotr Jóźwiak
mgr Katarzyna Pawicka
dr Mateusz Płóciennik
mgr Anna Stępień
dr Grzegorz Tończyk
Michał Rachalewski, student
Instytut Ekologii i Ochrony Środowiska
Uniwersytet Łódzki
***
Artykuł opublikowany w „Polityce” (nr 49 (2836) sprawił, że jest mi wstyd. Jest mi wstyd, ponieważ, podobnie jak podpisany pod artykułem adiunkt, również pracuję w Instytucie Badawczym Leśnictwa, a rzeczą, której nigdy nie życzyłbym swojemu Instytutowi, jest publiczne prezentowanie przez jego pracowników takich właśnie dowodów ignorancji. Ale tak się stało.
Sądziłem, że zlekceważenie artykułu jest najlepszym sposobem na wyrażenie stosunku do poglądów autora. Ale inaczej, niestety, zareagowały środowiska, których artykuł dotyczy. Dlatego chciałbym, jako pracownik Instytutu Badawczego Leśnictwa, zwrócić uwagę, że kojarzenie zaprezentowanej w artykule postawy z Instytutem Badawczym Leśnictwa, byłoby błędnym uogólnieniem, ponieważ istnieją również odmienne opinie. Nie jest również uzasadnione traktowanie tych poglądów jako „naukowych”.
Podobnie, jak pogląd tego samego pracownika Instytutu, wyrażony w piśmie „Głos Lasu”, nr 10 (496) (2011) mówiący o tym, że „Zrąb zupełny naśladuje naturę”.
Treść obydwu artykułów nie ma wiele wspólnego ze swobodą popularnej dyskusji naukowej.
Prof. dr hab. Kazimierz Rykowski
Instytut Badawczy Leśnictwa
Zakład Ekologii Lasu
***
Chciałabym dołączyć się do dyskusji nt. artykułu dra Jana Lukaszewicza z IBL-u.Przekazuje swoje stanowisko w formie listu, który wysłałam do pana prof. T. Wesołowskiego.
Panie Profesorze,
Szkalowanie ludzi jest niegodne nie tylko tytułu profesorskiego, ale przede wszystkim człowieka. Pana apel o zapychanie skrzynek dyrektorowi Instytutu, przypisywanie opinii pana dr. inż. Jana Łukaszewicza wszystkim pracownikom Instytutu jest co najmniej nietaktem.
Mam inne poglądy niż dr Jan Łukaszewicz i dlatego chciałabym, żeby pan był łaskaw nie utożsamiać wszystkich pracowników IBL z autorem artykułu w „Polityce”. Mimo odmiennych poglądów nie osadzam kolegi tylko dlatego, ze ośmielił się napisać coś niepopularnego dla ekologów i obrońców Puszczy Białowieskiej.
Każdy naukowiec ma prawo do wypowiadania własnych poglądów, nawet jeśli są one kontrowersyjne. Puszcza Białowieska wzbudza niezdrowe emocje od lat. Zamiast rzeczowej dyskusji są manifestacje, zamiast wysłuchania poglądów leśników jest zamykanie im ust i głoszenie populistycznych hasel w stylu "każdy leśnik myśli tylko o wycinaniu drzew w celu uzyskania jak najwyższego zysku". Wystarczy posłuchać opinii ekologów, biologów, którzy również używają niemerytorycznych sformułowań daleko odbiegających od faktów.
Ponieważ nie zgadzam sie z taką formą "dialogu" pozwoliłam sobie wyrazić niezadowolenie z pańskiej nagonki na autora artykułu i pracowników Instytutu.
Z poważaniem dla pana wiedzy o awifaunie,
Dr hab. Dorota Dobrowolska, prof. IBL
Zakład Ekologii Lasu
Instytut Badawczy Leśnictwa
***
Odpowiedź dr inż. Jan Łukaszewicz z Instytutu Badawczego Leśnictwa
Puszcza Białowieska jest naszym skarbem narodowym, perłą polskich lasów. Tym skarbem od wieków opiekowali się leśnicy: królewscy, carscy, z okresu międzywojennego i powojennego. Jako klejnot powinna podlegać szczególnej ochronie tak, aby została przekazana następnym pokoleniom bez uszczerbku – trwała i stabilna z różnorodnością biologiczną na wszystkich poziomach przyrodniczych. Ochrona konserwatorska wprowadzona na całym jej obszarze tego nie gwarantuje. Wręcz przeciwnie, kompleksowe badania naukowe wskazują na znaczące ryzyko wystąpienia klęski ekologicznej, przy dalszym lansowaniu tzw. ochrony ścisłej na większości powierzchni Puszczy.
Przed paru laty świat nauki i społeczność międzynarodową poruszyła afera nazwana climategate, związana z wykradzeniem i opublikowaniem w internecie prywatnych emaili pracowników instytutu zajmującego się globalnym ociepleniem z CRU Uniwersytetu Wschodniej Anglii. Z fascynującej lektury emaili wynikało, że naukowcy m.in. dzielili się między sobą wiedzą jak manipulować danymi, wybiórczo cytowali badania naukowe, wyrażali zaniepokojenie z powodu tego, że nowe pomiary temperatur nie wykazują ocieplenia klimatu oraz szykanowali swoich uczciwych i rzetelnych naukowo kolegów.
Jesteśmy w Polsce. Inna skala. Inny problem. Schemat działania i filozofia postępowania podobne. Emaili nie trzeba kraść, są legalnie rozsyłane.
Ukazuje się, po latach posuchy, w wysokonakładowej prasie, artykuł popularnonaukowy, oparty na wynikach badań naukowych, na temat Puszczy Białowieskiej i w pewnych środowiskach – larum grają.
Rozpoczyna prof. Wesołowski - guru i animator organizacji ekologicznych i nielicznej części środowiska naukowego zajmującego się ochroną przyrody – rozsyła emaile do znajomych nawołując: „… Natomiast do Państwa mam wielką prośbę o pomoc na dwóch frontach. Po pierwsze wysyłanie maili do dyrektora Instytut Badawczego Leśnictwa… z wyrazami dezaprobaty dla treści i formy artykułu i z zapytaniem o to, czy autor przedstawia w nim rzeczywiście stanowisko IBL, czy też są to tylko jego osobiste dywagacje. Po drugie o wysyłanie maili do Redakcji „Polityki” z protestami przeciwko zamieszczeniem takiego artykułu, tekstu łamiącego najbardziej elementarne zasady prezentacji naukowej, w dziale „Nauka”. Jest to kompromitacja dla redakcji, podważa zaufanie do „Polityki” jako poważnego pisma. Dobrze byłoby gdybyście mogli to zrobić szybko (dzisiaj, jutro) i jednocześnie rozpowszechnili te informacje wśród swoich znajomych, prosząc ich o to samo. Niech im się skrzynki od maili pozapychają!…”. Mają Państwo przedstawiony schemat działania pewnych środowisk i ich wkład w swobodną dyskusję naukową. Tekst całego listu pana Profesora jest dostępny na wielu forach internetowych. Skrzynki pocztowe były zapychane emailami, w których pod dyktando pisano m.in. „Jestem studentką Uniwersytetu Wrocławskiego, od 35 lat prowadzę badania na terenie Puszczy Białowieskiej i stanowczo protestuję …”. Gratuluję tak długo prowadzonych prac magisterskich, panie Profesorze. A może to praca licencjacka – nie wiem?.
Osoby posiadające tytuły naukowe z Uniwersytetu Łódzkiego nazwały mnie „ogrodnikiem w pierwotnej puszczy”. A może proszę Państwa z UŁ, warto zapoznać się z całością publikacji i badań dotyczących Puszczy Białowieskiej, a nie traktować je wybiórczo. Warto przeczytać „Dzieje Puszczy Białowieskiej w Polsce przedrozbiorowej (w okresie do 1798 roku)” Ottona Hedemanna.
Na jednym z blogów, ktoś napisał: „Ludzie od pradziejów tam żyli i zawsze byli częścią tej Puszczy. Byli nierozerwalną częścią ekosystemu leśnego a dzisiaj mają tak po prostu wynieść się, ponieważ kilku ekologów musi urzeczywistnić swoją ideologię? Tak ideologię i to opartą na bazie bojówek, które zamiast rzeczowej dyskusji uznają tylko siłę. Bo czym jest przypinanie się do drzew, wchodzenie na budynki ministerstwa itp.? Może w końcu ktoś zapyta mieszkańców o zdanie w sprawie Puszczy, to właśnie im nasza Konstytucja gwarantuje prawo do samostanowienia jako lokalna społeczność. Może zapytajmy mieszkańców Hajnówki czy zimą chcą ogrzewać swoje domy węglem, czy może bardziej ekologicznym drewnem?”. Są tacy, którzy chcą stworzyć getto na całej powierzchni Puszczy. Myślałem, że czasy ideologii tworzących getta minęły bezpowrotnie. Okazuje się, że nie, osoby te działają, ale pod innymi sztandarami.
Puszcza Białowieska, w tym teren obecnego Białowieskiego Parku Narodowego, była użytkowana przez człowieka w różny sposób, kłamstwem jest, że dopiero od I wojny światowej. Pożary, zwierzyna leśna w dużej liczbie, wypalanie węgla drzewnego i potażu, zręby zupełne (przed utworzeniem carskiego zwierzyńca), wypas zwierząt domowych w dużych ilościach .... Obraz lasu Puszczy Białowieskiej jest wypadkową sił przyrody i działalności człowieka obecnego tutaj od zawsze... Ślady jego działalności są po dzień dzisiejszy. Pierwotność Puszczy Białowieskiej jest mitem. Warto przejrzeć publikacje pani profesor B. Jędrzejewskiej i współautorów w Sylwanie z 2004, 2008 roku („Gospodarka łowiecka i ostatnie carskie polowania w Puszczy Białowieskiej (1912-1913) w relacji Mitrofana Golenki” i „Użytkowanie Puszczy Białowieskiej w czasach Jagiellonów i jego ślady we współczesnym środowisku leśnym”). W każdym z opracowań jest literatura, zachęcam do przestudiowania.
Coraz więcej rzetelnych i kompleksowych badań naukowych wskazuje, że nawet w dziewiczych drzewostanach, nawet tam gdzie człowiek nie prowadzi świadomej gospodarki leśnej, przyroda nigdy nie osiągnie stanu równowagi. W przyrodzie rządzą procesy konkurencji i kooperacji, na które nakładają się różnego rodzaju zjawiska katastroficzne. Ekosystemami leśnymi, zwłaszcza w naszej strefie klimatycznej, nigdy nie rządziły jasne reguły. Działania i prawa oraz procesy zachodzące w obserwowanej historii poszczególnych „dziewiczych lasów” najdoskonalej opisuje teoria chaosu. Jeżeli obserwuje się lasy naturalne, których drzewa są w podobnym wieku, można być pewnym, że powstały one w wyniku katastrofy, bo to huragany, pożary, gradacje decydują o powstaniu i możliwości wzrostu młodego pokolenia. Ustąpienie jednego pokolenia lasu prowadzi do powstania nowego, często o diametralnie odmiennym składzie gatunkowym drzew, rzutującym na inną niż przed katastrofą bioróżnorodność podokapową. Ze zdziwieniem czytam proste porównania lasów tropikalnych z lasami z naszej strefy klimatycznej i to w tak zmienionym środowisku. Bardzo odważne z naukowego punktu widzenia spojrzenie na ekosystemy leśne!
Katastrofy i ogień kształtowały nawet Puszczę Białowieską. Jaroszewicz (2007) pisze, że ogień kształtował lasy Europy od zarania dziejów. Już człowiek neolityczny oczyszczał tereny leśne z drzew i krzewów za pomocą ognia. Zgodnie z XIX wiecznymi kronikami rosyjskimi w pamiętnym 1811 roku rozległy pożar Puszczy Białowieskiej wybuchł pod koniec maja, a został ugaszony dopiero przez wrześniowe deszcze. Powstał potężny zrąb zupełny. W 1834 roku ponowny pożar w Puszczy zniszczył 874 ha. Ostatni duży pożar w Białowieskim Parku Narodowym miał miejsce w 2009 roku, ogień strawił 4 hektary i został ugaszony sprzętem lotniczym LP. Zastosowano ochronę czynną w rezerwacie ścisłym. Słusznie, czy nie? A może gasić pożary dopiero na granicach rezerwatów ścisłych?
Wyniki badań florystycznych w rezerwatach przyrody ścisłych i lasach zagospodarowanych Dolnej Saksonii i Hesji wskazują, że liczba gatunków roślin naczyniowych była wyższa w lasach gospodarczych niż w objętych ochroną ścisłą. Bogactwo gatunków zmniejsza się znacząco w ciągu dziesięciu lat od objęcia ekosystemów leśnych ochroną bierną. W tych landach niemieckich buk zwyczajny dzięki warunkom świetlnym i zaburzeniom w glebie związanym z brakiem zabiegów hodowlanych, posiadając wysoką tolerancję cienia zapewnił sobie przewagę konkurencyjną w stosunku do większości innych gatunków. Tylko zaburzenia związane ze szkodami od wiatrów, mogą na obszarach objętych ochroną ścisłą zwiększyć bogactwo gatunków w tamtych ekosystemach leśnych. Podobną sytuację obserwuje się na powierzchniach badawczych profesora Włoczewskiego w rezerwacie ścisłym Białowieskiego Parku Narodowego. Na siedliskach grądowych, gdzie w 1936 roku obserwowano bogactwo gatunkowe runa i drzewostanu po zakończeniu aktywnej gospodarki łowieckiej w XIX i na początku XX wieku, w wyniku objęciu tych powierzchni ochroną ścisłą różnorodność gatunkowa zmalała drastycznie w ostatnich dziesięcioleciach (Brzeziecki B. 2011). Spowodowała to ekspansja graba, który nie dopuszcza do rozwoju dużej części gatunków runa i drzew leśnych, a w konsekwencji zmniejszając sumaryczną różnorodność pozostałych gatunków flory i fauny glebowej i ponadglebowej.
Część badaczy po przeanalizowaniu zbiorowisk leśnych grądowych na terenie środkowej Europy uważa, że brak jest wskaźnikowych roślin naczyniowych na tych terenach dla lasu naturalnego. Potwierdzają to badania fitosocjologiczne (Härdtle, Oheimb, Westphal 2001). Sprzeczne jest to z zasadami ochrony siedlisk żyznych grądowych w Naturze 2000. Wyróżnienie i ochrona tych siedlisk w dyrektywie siedliskowej na zasadzie wyznaczanych „niepewnych” roślin wskaźnikowych może doprowadzić do zachwiania bioróżnorodności tych ekosystemów leśnych poprzez proponowanie niewłaściwych zabiegów hodowlanych w ochronie czynnej i zmniejszenie bioróżnorodności w ochronie biernej.
Określenie zespołów roślinnych na podstawie lasów naturalnych na terenie Polski nie jest możliwe. Sam Faliński pisze, że nawet Białowieski Park Narodowy nie jest lasem pierwotnym, ponieważ las ten był w przeszłości pod silnym wpływem wysokich stanów zwierzyny oraz eksploatacji drewna (Abs C., Fischer A., Faliński J. B. 1999).
Krótko wspomnę, że obecnie gospodarka leśna w Puszczy praktycznie nie jest prowadzona. Ponad 50% powierzchni na terenie trzech nadleśnictw białowieskich jest bez zabiegów hodowlanych - można powiedzieć, że ochrona ścisła lub prawie ścisła jest na połowie obszaru Leśnego Kompleksu Promocyjnego. W skład tych powierzchni wchodzą między innymi starodrzewy ponad 100-letnie, lasy rezerwatowe, strefy ochrony gniazd ptaków, strefy ochrony porostów i inne formy ochrony przyrody. Strefy ochrony określonych zwierząt i określonych roślin chronionych skutecznie uniemożliwiają racjonalną ochronę wszystkich nisz ekologicznych.
Udział starych lasów zwiększa się. Nadleśnictwo Białowieża charakteryzuje się niespotykanym w naszym kraju udziałem starodrzewów oraz średnim wiekiem drzewostanów wynoszącym 98 lat. Brak młodego pokolenia może budzić niepokój. Luka pokoleniowa stale powiększa się i wynosi obecnie około 40 lat (nie ma drzewostanów do 20 roku życia, a udział drzewostanów w wieku od 21-40 lat jest minimalny). Zamieranie starodrzewów jest procesem nieuniknionym, a ochrona bogactwa genetycznego drzew Puszczy wobec braku odnowień jest praktycznie niemożliwa.
Ciekawskich informuję, że największy w Polsce rezerwat przyrody na terenie Puszczy Białowieskiej to nie Białowieski Park Narodowy, ale leżący na terenie nadleśnictw Rezerwat Przyrody - Lasy Naturalne, w którym realizowana jest ochrona ścisła.
Brakuje planów ochrony rezerwatów w wielu regionach Polski. Brakuje pieniędzy na funkcjonowanie obszarów chronionych. Pieniądze w parkach narodowych kończą się najczęściej w połowie roku.
W Białowieskim PN skuteczne odnowienie naturalne niektórych gatunków (sosna, dąb, jesion) jest hamowane ogromną presją zwierzyny. Powstają nie małe luki lecz duże powierzchnie otwarte lub półotwarte (widoczne już na zdjęciach satelitarnych w googlach). Odnawia się z pewnością grab, ale obecnie drzewka wyglądają jak bonsai. Chyba Vera (2000) miał trochę racji, co kłuje w oczy ekologów…
W swoim artykule naruszyłem bezwarunkowy dogmat, że ochrona bierna zapewni zachowanie istniejącej różnorodności biologicznej w każdej sytuacji i jest remedium na wszystko.
Definicję różnorodności przytaczam zgodnie z moimi adwersarzami. Najczęściej cytowana jest definicja zawarta w drugim artykule „Konwencji o ochronie różnorodności biologicznej” (ratyfikowanej przez Polskę w roku 1996): Różnorodność biologiczna - oznacza zróżnicowanie wszystkich żywych organizmów pochodzących, inter alia, z ekosystemów lądowych, morskich i innych wodnych ekosystemów oraz zespołów ekologicznych, których są one częścią. Dotyczy to różnorodności w obrębie gatunku, pomiędzy gatunkami oraz ekosystemami. Tak zdefiniowana różnorodność i konieczność jej ochrony nakłada na nas obowiązek ochrony (zachowania) wszystkich gatunków i ich siedlisk (w tym konkretnym przypadku na terenie Puszczy Białowieskiej). Nie pozostawia alternatywy, nie dzieli na siedliska i gatunki lepsze lub gorsze, na naturalne i półnaturalne czy antropogeniczne. Zgodnie z tą konwencją, wszystkie one mają prawo do istnienia.
Czy forsowana przez działaczy ekologicznych wizja ochrony przyrody to gwarantuje? Niestety nie! Wynika to z oczywistego faktu, że wiele gatunków i ich siedliska uzależnione są od występowania różnych faz rozwojowych lasu w tym również powierzchni otwartych (zrębów), a nie tylko końcowych etapów sukcesji leśnej, z jakimi mamy do czynienia przy stosowaniu ochrony biernej.
Jedne gatunki związane są z pionierskimi drzewostanami osikowo-brzozowymi, inne znowu to gatunki pirofilne, związane z pożarami i pożarzyskami. Pożary występują w przyrodzie naturalnie, a w czasach dzisiejszych zostały wyeliminowane przez sprawny system przeciwpożarowy. W większości przypadków klęski występujące w ekosystemach leśnych takie, jak pożary, huragany itp. warunkują powstawanie, w warunkach naturalnych, drzewostanów pionierskich.
Pomijane są całe grupy gatunków roślin i zwierząt światłożądnych i ciepłolubnych. Gatunki te giną na obszarze Puszczy, bądź wyginęły w ostatnim czasie. A są one chronione przez polskie prawo i są przedmiotami ochrony, dla których powołano obszar Natura 2000 i za których zachowanie i ochronę Polska odpowiada przed Komisją Europejską. Na terenie Puszczy Białowieskiej nieobecne są już np. takie gatunki jak: kozioróg dębosz, jelonek rogacz, rosiczka długolistna itd. (Hilszczański J., Jaworski T., Plewa R. 2011, Sokołowski A. W. 1995).
Profesor Sokołowski (1995) napisał: „na ogólną liczbę 1017 gatunków stwierdzonych na terenie Puszczy, gatunków stanowiących składniki naturalnych zbiorowisk roślinnych lub pochodzących z naturalnych zbiorowisk roślinnych występujących na terenie Puszczy jest 664. Pozostałe 353 to gatunki, które weszły do Puszczy w wyniku działalności człowieka”. Stwierdził też, że „gatunkami na pewno zanikłymi są: Lepidotis inundata, Taxus baccata, Cuscuta epilinum, Hammarbya paludosa, Tofielodia calyculata, Drosea anglica”. To są wyniki badań z 1995 roku. Wszechstronne, najstarsze, prowadzone obecnie badania na SGGW (Brzeziecki B. 2011) i w Instytucie Badawczym Leśnictwa wskazują na dalsze znaczące zmiany, zwłaszcza na powierzchniach objętych ochroną ścisłą.
Przedstawiony, niezmiernie istotny aspekt różnorodności biologicznej jest niezauważany przez „obrońców” Puszczy. Dlaczego? bo nie pasuje do modelu walki o Puszczę, gdzie ostatecznym sukcesem będzie wypędzenie leśników – drwali i deskorobów. Dogmat o jedynie słusznym sposobie ochrony nie pozwala działaczom ekologicznym na zaakceptowanie faktu, że dla niektórych gatunków i siedlisk ochrona czynna polegająca na wycinaniu drzew to jedyny sposób na ich przetrwanie.
Problem ten dostrzegają nie tylko leśnicy. Zaniepokojenie faktem nieuwzględniania potrzeb ochrony powyższych gatunków i siedlisk wyraziła Komisja Europejska występując do Ministerstwa Środowiska z zapytaniem, jakie kroki podjęła Polska w celu zachowania gatunków wymagających rozluźnionych drzewostanów na obszarze Puszczy. Co można odpowiedzieć na tak zadane pytanie skoro przyjęte w 2011 roku pozyskanie (48,5 tys. m³) uniemożliwia jakąkolwiek ochronę czynną polegającą na przerzedzeniu drzewostanów. Wymuszona protestem organizacji ekologicznych decyzja o ograniczeniu pozyskania do 48,5 tys. m³ drewna nie uwzględnia ani potrzeb ochrony przyrody, ani potrzeb lokalnej społeczności, ale niewątpliwie jest powodem do satysfakcji dla organizacji ekologicznych protestujących na dachu ministerstwa, które w kontekście medialnym osiągnęły wszystkie zamierzone cele.
Działacze ekologiczni wymachują jak maczugą tezą o naturalności tych lasów, o tym, że las przez tysiąclecia, dziesiątki tysięcy lat, miliony nawet jak twierdzą ekolodzy radził sobie bez człowieka. To prawda radził sobie bez człowieka. Kluczowe jest tu jednak pytanie, jaki to był las?!. Niektórzy badacze dowodzą, iż nie był to las zwarty (Vera 2000, Borkowski 2011), jakim widzą go działacze ekologiczni. Tłumaczyłoby to tak liczną rzeszę leśnych gatunków roślin i zwierząt preferujących śródleśne powierzchnie otwarte i przerzedzone drzewostany. Jeszcze niedawno uważaliśmy, że takim lasem naturalnym jest zapierający dech w piersiach las pełen dorodnych dębów, jaki znajduje się w Parku Narodowym Puszczy Białowieskiej.
Adam Wajrak podziwiając w Parku Narodowym wielkie stare dęby, zapomniał jednak dodać zdanie; „Śpieszmy się je podziwiać, bo tak szybko odchodzą”. Miejsce walących się olbrzymów zajmują graby, co oczywiście z punktu widzenia naturalnych procesów jest właściwe. Nie znika jednak pytanie - czy to już jest ten naturalny las? Założenie takie jest dyskusyjne, gdy weźmie się pod uwagę, że na obszarze Puszczy prowadzi się intensywne zimowe dokarmianie, eliminujące głód - kluczowy czynnik wywołujący okresowe załamania populacji ssaków kopytnych. Efektem tego jest stała i wysoka ich populacja, więc wszystko, co odrośnie od ziemi jest zjadane. Fakt ten ma znaczący wpływ na dynamikę i skład gatunkowy odnawiającego się lasu – wpływ naturalny czy sztuczny? To pytanie do ekologów. Cara nie ma, a tradycja prowadzenia zwierzyńca jest kultywowana przez inne kręgi, tym razem o ironio, ekologiczne.
Ze stoickim spokojem obserwowałem burzę medialną z gromami jaka przeszła przez redakcję Polityki, Instytut Badawczy Leśnictwa, fora internetowe, ba dotarła nawet na posiedzenia PAN. Artykuł popularnonaukowy, oparty na badaniach naukowych, chyba nieznanych lub pomijanych przez niektóre osoby, wart był błyskawic i piorunów.
Naukowcy, przyrodnicy, leśnicy, a przede wszystkim społeczeństwo z nadzieją oczekują na racjonalne decyzje Ministerstwa Środowiska pod nowym kierownictwem. Wyniki badań naukowych dotyczących ochrony ścisłej na dużych obszarach w naszej strefie klimatycznej są jednoznaczne. Powoli następuje zubożenie bioróżnorodności na wszystkich poziomach przyrodniczych w Puszczy Białowieskiej, zagrożona jest trwałość i stabilność lasu. Próba manipulacji wynikami tych badań, ich jednostronna interpretacja z pozycji wybranych gatunków (dzięcioł trójpalczasty, pachnica dębowa itp. itd.), nisz ekologicznych lub faz rozwoju drzewostanu (optymalna tylko faza z największą ilością starodrzewia i martwego drewna) mogą i przynoszą dużo szkody ekosystemom Puszczy.
Panie profesorze Wesołowski i tzw. ekolodzy, nie tędy droga, nie tędy droga. Bezpieczeństwo ekologiczne kraju i dobro Puszczy Białowieskiej wskazują na wybór czynnej ochrony tych ekosystemów przez leśników. Tylko taka ochrona na minimum 80% powierzchni Puszczy ocali ten ogólnonarodowy skarb. Jesteśmy to winni przyszłym pokoleniom i ludzkości. Pomysły profesora Wesołowskiego na funkcjonowanie tak skomplikowanego systemu, jakim jest Puszcza Białowieska są oderwane od rzeczywistości, są nieracjonalne na wszystkich możliwych poziomach analizowania: ochrony przyrody, społecznym i ekonomicznym.
Organizacjom ekologicznym, w szeregach których jest dużo wartościowych i zaangażowanych ideowo osób, proponuję nie wiązać się z osobami tak skrajnymi z naukowego punktu widzenia jak pan profesor Wesołowski. Szkoda, że takie osoby mają wpływ na młodzież, na polskich uczelniach, wypaczając ich myślenie poprzez wybiórcze przekazywanie wiedzy o ekosystemach leśnych, w zależności od potrzeb, od przyjętej teorii. Pan Profesor woli aby las się spalił, niż gdyby pojawiła się tam noga leśnika (Rozmowa z prof. dr. hab. Tomaszem Wesołowskim … 2010). Wycięcie starego drzewa i jeżeli nie ma naturalnego odnowienia, posadzenie sadzonek wyhodowanych w szkółce, grodzenie przed hodowaną w nadmiarze zwierzyną, to według Profesora przestępstwo przeciw naturalnym procesom.
Profesorze Wesołowski napisał Pan, że serwuję „rewolucyjne, nieznane nauce, teorie ekologiczne”. Te teorie, Panie Profesorze, to są wyniki badań naukowych polskich i zagranicznych, o których Pan Profesor nie chce słyszeć. Pozwoliłem sobie przytoczyć małą garść literatury na ten temat, z naszego kręgu klimatycznego. Redakcja Polityki obiecała zamieścić je na swojej stronie internetowej.
Według Pana Profesora „las naturalny to układ Wielogatunkowy, Wielowiekowy, Wielowarstwowy”. I takie lasy pozostawiła np. na żyznych siedliskach grabowych na terenie Puszczy Białowieskiej, wielofunkcyjna gospodarka leśna. Jednak lansowana przez Pana ochrona ścisła połączona z hodowlą zwierzyny, doprowadza do powstania Jednogatunkowych, Jednowiekowych, o Jednakowej wysokości drzew monolitów grabowych, na coraz większej powierzchni. To są fakty!
Tak, przyroda redukuje i upraszcza ekosystemy leśne w naszej strefie klimatycznej, co potwierdzają badania zagraniczne i polskie (w Puszczy Białowieskiej m.in. badania: Brzezieckiego, Sokołowskiego, Czerepki, Palucha). Objęte ochroną ścisłą kompleksy leśne w Niemczech, zmieniały różnorodność na różnych poziomach (proszę przeczytać, warto - Strewe 1994, Schmidt 2005, inni). Jedno jest pewne, ochrona ścisła w dłuższym okresie zmniejsza znacząco liczbę siedlisk przyrodniczych, to wykazują badania niemieckie, polskie i inne. Jak ma się do ochrony ścisłej, obowiązujący program unijny Natura 2000 i dyrektywa siedliskowa, nakazujące zachowywać siedliska pochodzenia antropogenicznego. Pan Profesor, chyba ten program zna! Badania naukowe wskazują, że odpowiednie zabiegi w gospodarce leśnej sprzyjają gatunkom związanym z martwym drewnem (Blažytė-Čereškiené L., Karalius V. 2011, Drag L., Hauck D., Pokluda P., Zimmermann K., Cizek L. 2011, Hilszczański J., Jaworski T., Plewa R. 2011, Horak J., Chumanova E., Hilszczański J. 2011).
Z niedowierzaniem przeczytałem oficjalne stanowisko Ministerstwa Środowiska dotyczące zagadnień poruszanych w artykule „Zapuszczona Puszcza”. W oświadczeniu napisano że „odwołuję się do leśnictwa, którego celem była jak najszybsza produkcja jak największych ilości drewna”. Nie Panie Ministrze, wprost odwrotnie! Czy w Ministerstwie nie znane są pojęcia: „zrównoważonego rozwoju”, „trwałości i stabilności ekosystemów leśnych”, „wielofunkcyjnej gospodarki leśnej”, „bezpieczeństwa ekologicznego kraju”. O tym mówi europejski program „Natura 2000”. O tym mówią podstawowe akty prawne w Polsce i w Unii Europejskiej. Ochrona ścisła (bierna) na dużych obszarach leśnych (a tym bardziej w całych kompleksach leśnych) jest sprzeczna z tymi pojęciami i z tym programem. Lasy Państwowe od początku swego istnienia realizowały wielofunkcyjną gospodarkę leśną, w ramach której podstawową funkcją była ochrona przyrody. Na drugim miejscu była funkcja społeczna. A wszystko to było zapewnione dzięki funkcji ekonomicznej. Funkcja ekonomiczna, tak wszechobecna w ochronie przyrody we wszystkich krajach europejskich (a zwłaszcza w Niemczech), jest przez polskie Ministerstwo Środowiska pomijana.
Śmiem twierdzić, że ochrona przyrody w ekosystemach leśnych była i jest możliwa tylko dzięki instytucji Lasów Państwowych. Jak każda firma ma swoje zalety i wady. Tylko dzięki niej (od początku istnienia – lata międzywojenne) ochroniono całą różnorodność biologiczną na wszystkich jej poziomach w lasach Polski. Aż trudno w to uwierzyć, ale takie są fakty. Zakres powierzchniowy Natura 2000 to potwierdza. Leśnicy ochronili wszystkie gatunki niszowe, nawet te związane z martwym drewnem, bo martwe drewno zawsze było, jest i będzie w lasach. Tylko Lasy Państwowe, które wiele osób, w tym Pan Profesor Wesołowski (Rozmowa z prof. dr. hab. Tomaszem Wesołowskim … 2010), chcą zlikwidować są zdolne efektywnie chronić przyrodę na terenie całego kraju. Państwo Polskie taką moc traci lub jak niektórzy twierdzą straciło. I tu apel do ekologów – jeżeli chcecie chronić przyrodę polską, brońcie Lasy Państwowe. Jeśli one upadną, nikt już ekosystemów leśnych nie obroni.
Objęcie całej Puszczy parkiem narodowym, to kolejny niepotrzebny cios w nadwyrężony budżet Skarbu Państwa. Kosztem nauczycieli, pielęgniarek, emerytów – to nieetyczne! Odkąd sięgają pisane dzieje Puszczy, zawsze była w rękach leśników. Pierwszy raz w jej historii ma być inaczej. To jest za duży obszar, aby robić takie eksperymenty. Doświadczenia robi się na małych działkach badawczych. I jeszcze jedno jest żenujące – przekupywanie miejscowej ludności, aby się na to zgodzili. Na Czarnym Lądzie, za czasów kolonialnych, też wykupywano ziemię za pomocą szklanych koralików. Skutki znamy.
I ostatnie zdania odnoszące się do propozycji trzech sposobów postępowania na terenie Puszczy Białowieskiej ze stanowiska Ministerstwa Środowiska. Prowadzenie gospodarki leśnej uwzględniającej wyjątkowość i konieczność ochrony Puszczy i aktywnej ochrony przyrody, nakazuje obowiązek ochrony ekosystemów leśnych wynikający z prawa polskiego i unijnego. Trzeci sposób, czyli wprowadzenie ochrony konserwatorskiej – nie. Jak wykazują przytoczone w artykule badania i jak twierdzi większość naukowców, ochrona konserwatorska to nie ochrona konkretnych obiektów przyrodniczych tylko naturalnych procesów (w tym skutków pożarów, huraganów, powodzi, gradacji owadów itp. itd.). Wiem, las sam wróci po pożarze lub huraganie za jakiś czas. Ale czy możemy kilka pokoleń ludzkich pozostawić bez ekosystemu leśnego na tak dużym obszarze? Znam tylko dwie osoby z tytułem profesora i pięciu ekologów, którzy mówią, że nie możemy, ale musimy tak robić. Pan, Panie Ministrze decyduje o tym co jest lepsze dla Puszczy. Moim obowiązkiem, jako przyrodnika i ekologa jest przedstawić wszystkie argumenty za i przeciw.
Oświadczam, że nikt nie przekonał mnie do innego zdania i nie przedstawił racji merytorycznych za objęciem całej Puszczy Białowieskiej ochroną ścisłą. Ba, uważam, że przedstawione w artykule tezy zaczynają się bronić same za pomocą cytowanych badań naukowych, publikacji dotyczących filozofii ochrony przyrody, obserwacji i badań przeprowadzonych w Puszczy.
Racje społeczne i ekonomiczne przemawiają jednym głosem za ochroną czynną. Zwłaszcza, gdy skarb Państwa pusty, przyjęcie ochrony biernej w Puszczy (z dopłatami z budżetu) jest zwykłym marnotrawstwem.
Gros naukowców, przyrodników, leśnicy, a przede wszystkim społeczeństwo z nadzieją oczekują na racjonalne decyzje Ministerstwa Środowiska pod nowym kierownictwem.
Panie Ministrze, niech Pan się nie boi dać zdecydowany odpór ekologicznemu populizmowi, będziemy z Panem, dla dobra przyrody, dla dobra społeczeństwa! Należy egzekwować prawo polskie i unijne. W tym prawie człowiek jest naturalnym elementem ekosystemów leśnych, w tym Puszczy Białowieskiej, od zarania dziejów. Ochrona ścisła jest możliwa i potrzebna tylko w rezerwatach, tylko dla potrzeb naukowych i nie mogą to być duże powierzchnie.
P.S. Serdecznie dziękuję całej Redakcji Polityki za wydrukowanie artykułu, za popieranie wolności słowa, za prawo głosu (wielu tego prawa mi odmawiało, nawet w IBL), odwagę w zaprezentowaniu racji i badań naukowych wbrew modnym, krzykliwym ideom i ideologiom. Tak trzymajcie!
Garść literatury popularnonaukowej i naukowej dla zainteresowanych:
- Abs C., Fischer A., Faliński J. B. 1999: Vegetationsökologischer Vergleich von Naturwald und Wirtschaftswald, dargestellt am Beispiel des Tilio-Carpinetum im Waldgebiet von Bialowieza/Nordost-Polen. Forstw. Cbl. 118/1999, 181-196.
- Ammer U. 1995: Konzepte der Landnutzung. Forstwiss. Centralblatt 114, 107-125.
- Andrzejczyk T. 2011: Biologiczna racjonalizacja w hodowli dębu. W: Półnaturalna hodowla lasu – przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Instytut Badawczy Leśnictwa. Sękocin Stary. 103-118.
- Barzdajn W. 2011: Tradycyjne i nowoczesne kierunki badań we współczesnej hodowli lasu. W: Półnaturalna hodowla lasu – przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Instytut Badawczy Leśnictwa. Sękocin Stary. 73-82.
- Bernadzki E. 2011: Od uprawy do hodowli lasu. 250 lat sporu o kształtowanie lasu. W: Półnaturalna hodowla lasu – przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Instytut Badawczy Leśnictwa. Sękocin Stary. 9-20.
- Blažytė-Čereškiené L., Karalius V. 2011: Habitat requirements of endangered beetle Boros schneideri (Panzer, 1796) (Coleoptera: Boridae). Insect Conservation and Diversity. (wersja internetowa).
- Boczoń A. 2008: Położenie lustra wód gruntowych w północnej części Puszczy Białowieskiej w okresie po napełnieniu zbiornika "Siemianówka". Leś. Pr. Bad., Vol. 69, nr 4, 355-363.
- Borecki T., Brzeziecki B. 2001: Hodowlano-urządzeniowa analiza drzewostanów „pocenturowskich” w Puszczy Białowieskiej. Sylwan, 7: 19-28.
- Borkowski J. 2011: Jak wyglądały lasy pierwotne Europy pod presją dużych roślinożerców? Leśne Prace Badawcze, Vol. 72 (2): 183-190.
- Bruchwald A., Dmyterko E. 2011: Ryzyko uszkodzeń drzewostanów, a stabilność lasu. Referat na Konferencji naukowej „Zróżnicowanie form ochrony ekosystemów na obszarze Natura 2000 Puszcza Białowieska w planowaniu urządzeniowym”. Białowieża.
- Brzeziecki B. 2000: Strategie życiowe gatunków drzew leśnych. Sylwan, 8: 5-14.
- Brzeziecki B. 2005: Analiza hodowlano-ekologiczna struktury drzewostanów. W: O gospodarce leśnej w leśnych kompleksach promocyjnych. Red. K. Rykowski. Warszawa, Wyd. Inst. Bad. Leś.: 84– 85, 134-136.
- Brzeziecki B. 2008: Wieloletnia dynamika drzewostanów naturalnych na przykładzie dwóch zbiorowisk leśnych Białowieskiego Parku Narodowego. Studia Naturae, 54, II: 9-22.
- Brzeziecki B. 2011. Postępowanie hodowlano-ochronne w drzewostanach Puszczy Białowieskiej: ogólne uwarunkowania i proponowane kierunki działań. Referat na Konferencji naukowej „Zróżnicowanie form ochrony ekosystemów na obszarze Natura 2000 Puszcza Białowieska w planowaniu urządzeniowym”. Białowieża.
- Brzeziecki B. 2011: Lasy naturalne jako źródło informacji dla półnaturalnej hodowli lasu. W: Półnaturalna hodowla lasu – przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Instytut Badawczy Leśnictwa. Sękocin Stary. 21-40.
- Czerepko J. 2008. A long-term study of successional dynamics in the forest wetlands. For. Ecol. Manage. 255. 630-642.
- Czerepko J. 2008. Examples of state of floodplain forests in some European countries: Poland. In: Klimo E. et al. (Eds.), Floodplain forests of the temperate zone of Europe. pp. 514-520.
- Czerepko J. 2010. Changes in the structure of tree stands on bog habitats in the Białowieża forest. Fol. For. Pol., Ser. A Pol. 52.1. 33-43.
- Czerepko J. 2010. Zmiany roślinności na siedlisku olsu jesionowego w lasach północno-wschodniej Polski. Leśn. Pr. Bad. 71.4. 331-342.
- Czerepko J. et al. 2008. Stan różnorodności biologicznej lasów w Polsce na podstawie powierzchni obserwacyjnych monitoringu. Instytut Badawczy Leśnictwa, Sękocin Stary, s.135.
- Czerepko J., Wróbel M., Boczoń A., Sokołowski K. 2009. The response of ash-alder swamp forest to increasing stream water level caused by damming by the European beaver (Castor fiber L.). J. Water Land Dev. 13a: 249-262.
- Daszkiewicz P., Jędrzejewska B., Samojlik T., Bańka B. 2008:
Gospodarka łowiecka i ostatnie carskie polowania w Puszczy Białowieskiej (1912-1913) w relacji Mitrofana Golenki. Sylwan. R. 152 (12): 47-59. - Deutscher Forstwirtschaftsrat … 2004: Knebelung der Forstwirtschaftsrat raubt dem ländlichen Raum Perspektiven. AFZ-Der Wald, 3/2004, 128-129.
- Dobrowolska D. 2011: Odnowienia naturalne w ekosystemach leśnych. W: Półnaturalna hodowla lasu – przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Instytut Badawczy Leśnictwa. Sękocin Stary. 83-102.
- Drag L., Hauck D., Pokluda P., Zimmermann K., Cizek L. 2011: Demography and Dispersal Ability of a Threatened Saproxylic Beetle: A Mark-Recapture Study of the Rosalia Longicorn (Rosalia alpina). PLoS ONE 6(6): e21345: doi: 10.1371.
- Härdtle W., Oheimb G., Westphal Ch. 2001: Vergleichende Untersuchungen zur Struktur und Vegetation von Natur- und Wirtschaftswäldern des Tieflandes auf der Grundlage räumlich expliziter Vegetationsmodelle. Ber. D. Reinh.-Tüxen-Ges. 13/2001, 183-196.
- Hedemann Otton. 1939: Dzieje Puszczy Białowieskiej w Polsce przedrozbiorowej (w okresie do 1798 roku). Instytut Badawczy Lasów Państwowych. Warszawa. s. 310.
- Heyder J. Chr. 2004: Waldbau zwischen Zeitgeist und Ideologie. Forstarchiv 75/2004, 221-227.
- Hilszczański J., Jaworski T., Plewa R. 2011: Dlaczego owady saproksyliczne „znikają” z naszych lasów, czyli o wyższości jakości martwego drewna nad jego ilością. W: Studia i materiały Centrum Edukacji Przyrodniczo-Leśnej. Rogów. R. 13. Zeszyt 2(27)/2011, 200-206.
- Horak J., Chumanova E., Hilszczański J. 2011: Saproxylic beetle thrives on the openness In management: a case study on the ecological requirements of Cucujus cinnaberinus from Central Europe. Insect Conservation and Diversity. (wersja internetowa).
- Jaroszewicz B. 2007: Różnorodność biologiczna lasów polskich. Wszechświat. nr. 4-6/2007, 216-221
- Jaworski A. 2011: Hodowla lasu bliska naturze. W: Półnaturalna hodowla lasu – przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Instytut Badawczy Leśnictwa. Sękocin Stary. 55-72.
- Kapuściński R. 1991: Uwagi dotyczące definicji oraz funkcjonowania oraz funkcjonowania rezerwatów ścisłych i częściowych na przykładzie Świętokrzyskiego Parku Narodowego. Prace i materiały Muzeum prof. Wł. Szafera. Prądnik. Kraków. T.4. 167-174.
- Łukaszewicz J., Paluch R. 2009: Możliwości kształtowania i przyszłość wielofunkcyjnej gospodarki leśnej w siedliskach leśnych chronionych w ramach sieci Natura 2000. Materiały pokonferencyjne. Zimowa Szkoła Leśna przy Instytucie Badawczym Leśnictwa. I sesja. Leśnictwo wielofunkcyjne – stan obecny i przyszłość. Sękocin Stary. 49-57.
- Łukaszewicz J., Zajączkowski J. 2010: Zasady hodowli lasu w statycznej i aktywnej ochronie przyrody. Materiały pokonferencyjne. Zimowa Szkoła Leśna przy Instytucie Badawczym Leśnictwa. II sesja. Problemy ochrony przyrody w lasach. Sękocin Stary. 59-72.
- Matuszkiewicz J. M. (redakcja) 2007: Geobotaniczne rozpoznanie tendencji rozwojowych zbiorowisk leśnych w wybranych regionach Polski. Monografie, nr 8, Warszawa, Instytut Geografii i Przestrzennego Zagospodarowania im. Stanisława Leszczyckiego PAN, s. 977.
- Oettingen-Spielberg A., Von Schilcher F. 1998: Naturschutz und Wald in Deutschland. AFZ-Der Wald, 16/1998, 839-842.
- Paczoski J. 1930: Lasy Białowieży. Państ. Rada Ochr. Przyr. Monogr. Nauk. s. 365.
- Paluch R. 2003: Wpływ zmian składu gatunkowego i fazy rozwojowej drzewostanu na roślinność runa w Białowieskim Parku Narodowym. Prace IBL Ser. A (950) 4: 39-52.
- Paluch R. 2005. Odnowienie naturalne dębu w Leśnym Kompleksie Promocyjnym „Puszcza Białowieska” – stan, warunki i perspektywy. Sylwan, 1: 30-41.
- Paluch R. 2011: Wykorzystywanie procesów sukcesyjnych i samoregulacyjnych w lasach na przykładzie Puszczy Białowieskiej. W: Półnaturalna hodowla lasu – przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Instytut Badawczy Leśnictwa. Sękocin Stary. 119-142.
- Pepłowska-Marczak D. 2011: Rębnia częściowa jako element kształtujący populacje drobnych ptaków leśnych. W: Studia i materiały Centrum Edukacji Przyrodniczo-Leśnej. Rogów. R. 13. Zeszyt 2(27)/2011, 207-218.
- Poznański R. 2006: Nowa filozofia ochrony przyrody a gospodarowanie w lasach na zasadach trwałości i zrównoważonego rozwoju. Studia i Materiały Centrum Edukacji Przyrodniczo-Leśnej. Rogów.
- Problemy ochrony przyrody w lasach. 2010: Zimowa Szkoła Leśna przy Instytucie Badawczym Leśnictwa. II Sesja. Materiały pokonferencyjne. Sękocin Stary. s. 370.
- Rozmowa z prof. dr. hab. Tomaszem Wesołowskim – kierownikiem Zakładu Ekologii Ptaków Uniwersytetu Wrocławskiego, ornitologiem i przyrodnikiem czynnie zaangażowanym we włączenie całej Puszczy Białowieskiej do Białowieskiego Parku narodowego. 2010: Przegląd Leśniczy. 18-22.
- Samojlik T., Jędrzejewska B. 2004: Użytkowanie Puszczy Białowieskiej w czasach Jagiellonów i jego ślady we współczesnym środowisku leśnym. Sylwan, R. 148 (11):37-50.
- Schmidt P. A. 1998: Potentielle natürliche Vegetation als Entwicklungsziel naturnaher Waldbewirtschaftung? Forstwissenschaftliches Centralblatt, 117/1998, 193-205.
- Schmidt W. 2005: Herb layer species as indicators of biodiversity of manager and unmanaged beech forests. Forest Snow Landscape Research, 79/2005, 1/2; 111-125.
- Sokołowski A. W. 1995: Flora roślin naczyniowych Puszczy Białowieskiej. Białowieski Park Narodowy. Białowieża. s. 275.
- Sokołowski A.W. 1999. Kierunki naturalnej sukcesji zbiorowisk leśnych jako podstawa postępowania hodowlanego w LKP Puszcza Białowieska. Prace Inst. Bad. Leś., ser. B, 36: 5-25.
- Sokołowski A.W. 2004. Lasy Puszczy Białowieskiej. CILP Warszawa, s. 363.
- Strewe R. 1994: Chronologische und populationsökologishe Untersuchungen zur Habitatbindung der Avifauna des fürstlich Oettinger Forstes. Diplomarbeit. Universität des Saarlandes.
- Szujecki A. 2002: Wielkoobszarowa ochrona przyrody w leśnictwie polskim. Rozdział w książce „Zadania gospodarcze lasów a funkcje ochrony przyrody''. Wyd. SGGW. Warszawa.
- Vera F. W. M. 2000. Grazing Ecology and Forest History. Oxford, CABI.
- Von Schilcher F. 2006: Zu: Wie nachhaltig wirtschaftet die deutsche Forstwirtschaft? AFZ-Der Wald, 14/2006, 635-639.
- Wilson E. O. 1992: The diversity of live. London (Penguin Books).
- Zajączkowski J. 2001. Rola otwartej powierzchni w zrównoważonym rozwoju ekosystemów leśnych. Roczniki Akademii Rolniczej w Poznaniu, 39, 271-279.
- Zajączkowski J. 2003. Rola zasad hodowli lasu w kształtowaniu trwałej wielofunkcyjności polskich lasów i leśnictwa. Sylwan, 4, 3-9.
- Zajączkowski J. 2007: Harmonia tradycji i innowacyjności w hodowlanym zagospodarowaniu lasu warunkiem trwałej wielofunkcyjności lasu. W. „Quo vadis, forestry?”. Materiały Międzynarodowej Konferencji, Sękocin Stary, 29-30 czerwca 2006 r., 193-200.
- Zajączkowski J. 2011: Idee i ideologie w hodowli lasu. W: Półnaturalna hodowla lasu – przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Instytut Badawczy Leśnictwa. Sękocin Stary. 41-54.
- Zimmerman M. E. 1995: The threat of ecofascism. Social Theory and Practice. 21, 207-236.