Bezlusterkowiec dla wymagających
Dawno, dawno temu, w latach 70. i 80., Olympus projektował i produkował piękne małe aparaty analogowe. Miłośnicy fotografii dobrze pamiętają znakomitą serię OM. Najnowsze dzieło japońskiego producenta, model OM-D E-M5, mogłoby bez przeszkód konkurować ze swoimi przodkami pod względem ergonomii, jakości wykonania, a przede wszystkim – jakości wykonywanych zdjęć. Choć nowy aparat kształtem nieco przypomina lustrzankę, w rzeczywistości jest dużo od niej mniejszym bezlusterkowcem – ale wysoce zaawansowanym. Obudowę wykonano ze stopów magnezu i solidnie uszczelniono. Trzycalowy, uchylny wyświetlacz OLED daje jasny, klarowny obraz (ponad 600 tys. pikseli). Oprócz tego wizjer elektroniczny obejmuje 100 proc. kadru. Wewnątrz kryje się 16-megapikselowa stabilizowana matryca formatu mikro trzy czwarte z ultradźwiękowym filtrem usuwającym kurz. Procesor TruePic VI pozwala na fotografowanie z prędkością od 4 do 9 klatek na sekundę oraz rejestrację obrazu Full-HD z wykorzystaniem sprawdzonych, popularnych kodeków. Przede wszystkim jednak, co potwierdzają serwisy branżowe, gwarantuje bardzo wysoką jakość zdjęć (także w formacie RAW, rzecz jasna) – w czym duża zasługa wymiennych obiektywów. Cena korpusu – ok. 4700 zł.
Kompakt dla podróżników
Olympus to aparat dla bardzo wymagających i nieubogich użytkowników. Bardzo przyzwoite zdjęcia można też zrobić, sięgając po jeden z ostatnich modeli firmy Sony: Cyber-shot DSC-HX30V. To wysokiej jakości kompakt, o potężnym, 20-krotnym zoomie, który kosztuje ok.