Zbawienna trucizna
Rachel Carson była matką ekologii i doprowadziła do śmierci milionów ludzi
[Artykuł ukazał się w POLITYCE 2 lutego 2012 roku]
Drobnej postury, od młodości samotniczka, bardzo nieśmiała podczas wystąpień publicznych. Z wykształcenia biolog, a po studiach wieloletnia pracowniczka agencji noszącej dziś nazwę Służba Połowu i Dzikiej Przyrody Stanów Zjednoczonych. Zmarła na raka piersi w 1964 r., nie dożywszy swoich 57 urodzin.
Czy kogoś takiego można porównywać do tyranów splamionych krwią milionów ofiar? Tym bardziej że narzędziem zbrodni byłaby jedynie jej książka „The Silent Spring” (Milcząca wiosna) z 1962 r., poświęcona ochronie środowiska.
Absurd? A jednak, Carson porównują do krwawych dyktatorów całkiem poważni ludzie. Czym zatem zasłużyła sobie na tak ciężkie oskarżenia i czy jest w nich choć ziarnko prawdy?
Kim była Rachel Carson?
Rachel Carson wybrała na studiach anglistykę, ale po pewnym czasie zmieniła zdanie i przerzuciła się na biologię. Naukę uniwersytecką skończyła z wyróżnieniem i pewnie napisałaby doktorat, gdyby śmierć ojca nie zmusiła jej do poszukiwania pracy. Znalazła ją w Biurze ds. Połowów. Zabłysnęła tam jednak nie dzięki talentom naukowym, ale serii audycji dla publicznego radia na temat badań mórz. Zaczęła też pisać artykuły do lokalnych gazet.
Pewnego dnia przygotowała esej o morskiej przyrodzie, mający być broszurą Biura. Gdy jej szef przeczytał tekst, polecił wysłać go do znanego miesięcznika „The Atlantic”, żeby taka perełka nie zmarnowała się w urzędowym pisemku. Redaktorzy „The Atlantic” w pełni zgodzili się z tą entuzjastyczną oceną i wydrukowali artykuł.
Na kilka lat przed II wojną światową Carson została zatrudniona na pełnym etacie biologa morskiego. Ale właściwie nie zajmowała się badaniami naukowymi, tylko popularyzacją prac prowadzonych przez Biuro – czyli, jak byśmy dziś powiedzieli, pełniła funkcję rzecznika prasowego i działu PR.