Takie wybuchy entuzjazmu na kongresach medycznych zdarzają się dzisiaj rzadko. – Wszyscy czekali na ten jeden slajd, a gdy pokazano go na ekranie, rozległy się tak gromkie oklaski, że aż zdziwiła mnie ta żywiołowość lekarzy – prof. Leszek Czupryniak relacjonuje niedawne obrady American Diabetes Association, na których zaprezentowano wyniki najdłuższych, jak dotąd, badań oceniających wpływ podawania insuliny na ryzyko wystąpienia raka.
Prof. Czupryniak jest prezesem Polskiego Towarzystwa Diabetologicznego i cieszył się wraz z innymi: – To dobre wieści dla naszych pacjentów. Ponad wszelką wątpliwość udowodniono, że analogi insuliny nie zwiększają ryzyka chorób nowotworowych, czym straszono w ostatnim czasie. Jeśli ktokolwiek teraz powie, że leki te są niebezpieczne, będzie to świadczyć o braku kompetencji lub złej woli.
Już kilkanaście dni po ogłoszeniu wyników wspomnianych badań Ministerstwo Zdrowia wprowadziło długo działające analogi insuliny na listę refundacyjną. To szczególny rodzaj preparatów, uzyskiwanych na drodze biotechnologii, które niemal idealnie naśladują naturalną insulinę wydzielaną u zdrowych ludzi. Pacjenci z cukrzycą typu 1, którzy na refundacji skorzystają, czekali na to 10 lat. Wielu z nich drżało o swoje zdrowie, słysząc w mediach, że decydując się na tę kurację zwiększą prawdopodobieństwo zachorowania na raka. Bez konkretnego wyjaśnienia, skąd takie przypuszczenie się bierze.
– Insulina może faktycznie stymulować podziały komórek, a więc sprzyjać nowotworzeniu, ale takie ryzyko powstaje w sytuacji, gdy podaje się ją w ilościach znacznie przewyższających dawki fizjologiczne – wyjaśnia prof.