Dlaczego wybuchła arabska wiosna? Czego chcieli Egipcjanie i Tunezyjczycy? Guy Sorman, francuski filozof, udziela prostej odpowiedzi: Arabowie chcą iPadów, koniecznie w najnowszej wersji. Chcą być tacy jak my, mieszkańcy Paryża, Londynu lub Warszawy.
„iPady dawno już mamy – odpowiedział Sormanowi Ganzeer, kairski artysta rewolucjonista. – Chcemy wolności, godności, sprawiedliwości społecznej”. Tyle tylko, że Europa i Ameryka, jednym słowem Zachód, w tym poszukiwaniu nie jest już wzorem, jakim był w trakcie europejskiej jesieni ludów w 1989 r. Tak oto wizja końca historii lansowana przez filozofów Zachodu zderzyła się z procesem powrotu do historii społeczeństw wypchniętych na chwilę na dziejowy margines.
Tezę o końcu historii zaproponował w 1989 r. amerykański filozof Francis Fukuyama, nie kryjąc, że źródłem inspiracji była dlań myśl Hegla oraz jego XX-wiecznego interpretatora Alexandra Kojève’a. Upadek komunizmu oznacza nic innego, jak zwieńczenie dialektycznego procesu – nic lepszego (w sensie porządku społeczno-politycznego) niż liberalna demokracja nie wymyślimy. Podobnie jak nie ma lepszego ładu gospodarczego niż wolnorynkowy kapitalizm. Prędzej czy później, podobnie jak iPady, staną się one pragnieniem i rzeczywistością wszystkich ludów na ziemi.
Dlaczego upadają narody
Teza Fukuyamy stała się jednym z najsilniejszych memów przełomu tysiącleci. Bo choć jest w dobrym tonie kpić z niej podczas intelektualnych dysput, wytykając amerykańskiemu filozofowi zbytnie uproszczenie złożoności świata, to jednak ukryte w niej przekonanie o uniwersalnej wyjątkowości i wyższości Zachodu ma się niezmiennie dobrze.